[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie ustąpił, dopóki zegar nie ruszył.Doczekałsię za to wielu pochwał ze strony inżyniera.A potem stało się tak, że Johan Peter zapragnął mieć taki sam zegar jak inżynier, zaś w biurze Thomasa mógł siętakim urządzeniom przyglądać do woli.Zgromadził więcpotrzebne narzędzia i materiały, stukał i pukał, aż zrobił zegar, który chodził tak samo dokładnie jak zegar kierownika laboratorium.I to po tym właśnie wydarzeniu Stephen Henry Thomas zatroszczył się, by pomysłowy chłopak mógł pojechać do Anglii i rozwijać ów dar, który muzostał ofiarowany przez los.Roza lubiła inżyniera Thomasa, choć widywała go tylko z daleka i nigdy nie zamieniła z nim ani słowa.Gdybynie inżynier, to Johan Peter zaraz po konfirmacji poszedłby do kopalni jak większość jego rówieśników i na tym bysię skończyło.Fiord był spokojny.Dzisiaj na wodzie znajdował się tylko jeden statek.Przybył wczoraj, zaraz potem jak  Maud"pożeglowała dalej na północ, pozbywszy się przywiezionego z Anglii węgla brunatnego.Ten drugi statek chyba również przywiózł węgiel.Z którejś kopalni w Walii.Niczymszczególnym się jednak nie wyróżniał.Kopalnia aż się trzęsła od gadania o młodej żonie inżyniera Warrena.Przypłynęła z Anglii na pokładzie  Maud" i ludzie mówili, że oboje małżonkowie o mało się nie pozjadalina nabrzeżu, tak serdecznie się witali.Robotnicy śmiali się,że inżynier nie wychodził z domu przez dwie doby, a kiedysię w końcu pokazał, wyglądał na bardzo zmęczonego.I chichotali, że musi iść do pracy, żeby trochę odetchnąć.Roza uważała, że mocno przesadzają.Zawsze tak jest.Onanatomiast nie była w stanie wyobrazić sobie tego poważnegomłodego inżyniera Warrena jako zmysłowego kochanka.Aleteż nie widziała jeszcze jego żony.Pośród mężczyzn w Kopalni zdania były podzielone co do tego, czy inżynierowa jestładna, czy nie.Ci, którzy uważali, że jest, mówili też, że jestelegancka, a to określenie było dotychczas zarezerwowane jedynie dla Malene Marie.Ci, którzy twierdzili, że ładna niejest, mówili, że to baba ostra jak zgrzebło.Roza drżała, stojąc nad wodą.Ale nie chciała stąd odchodzić.Usiadła więc na skraju kei, nogi zwiesiła w dół,jakby była młodą dziewczyną, która przyszła łowić kraby i małe fladry.Robiła to kiedyś z Olem i Hansem.Miała nasobie cienki, świąteczny żakiet na równie cienkiej letniejbluzce.Spódnica też nie za gruba, to było wyjściowe ubranie Rozy na lato.Sama nie wiedziała, dlaczego się tak wystroiła.Naprawdę nie miała po co się stroić, nie było nikogo, kto by tochciał zauważyć.- Dlaczego tak to z tobą jest, Roza? - dziwił się czystygłos, który docierał do niej z odległego czasu.- Już samanie wiem, czy w ogóle cię znam, moja droga.Masz tylewspaniałych cech.Gdybyś tylko chciała z nich w normalny sposób korzystać.Ale ty widzisz tylko siebie.Zrobiąci się zmarszczki koło ust, Roza.Już za parę lat.Zciągnątwoje usta w dół.To nie będzie piękne.- Niewiele jest we mnie pięknego - odparła Roza gniewnie i mocno zacisnęła dłonie na krawędzi kei.Marzła coraz bardziej.%7łałowała, że nie wzięła z domu chustki.Alemoże chciała czuć wokół siebie chłód? - Nikt tego nie dostrzeże, Natalio, nawet gdy będę miała głębokie i naprawdę paskudne zmarszczki.- Jak to się stało, że twoje myśli zwracają się wyłącznieku tobie?- Nie tak znowu wielu o mnie myśli, sama muszę siętroszczyć o siebie.Niewiele mam w tym życiu.Właściwienic poza tym, co wy nazywacie darem, choć ja sama nie jestem pewna, czy to jest jakiś dar.Często pragnę, abym nigdy nie została w ten sposób pobłogosławiona.Czy możeraczej przeklęta, bo to chyba bardziej na to wygląda.Dlamnie to od dawna nie było żadne błogosławieństwo.Bywa,że się zastanawiam, jakby to było, gdybym miała siostrę.- I wtedy może ty byś uniknęła?Roza kiwnęła głową.Nie wiedziała, czy Natalia jest widzialna, czy też przemawia poprzez myśli niej samej.Wcale też nie chciała tego wiedzieć, dlatego się nie odwracała, nie spoglądała przez ramię.Wciąż patrzyła w dół, na wodę.Woda była zielonai głęboka.- Moja matka miała siostrę - powiedziała Natalia.-I obie otrzymały dar.Jedna mniejszy, druga większy, u każdej przejawiał się w inny sposób.Moja matka miała tenmniejszy, słabszy.U niej była to jakby tylko zapowiedz.Miała życie najszczęśliwsze z wszystkich, ale to jej liniamiała przenosić dar w przyszłość, Rozo.I ty pochodziszwłaśnie z jej linii, z linii mojej matki.- A co z tą drugą siostrą? - spytała Roza, nagle czujna.-Może i w jej linii coś jest? Może obie linie ciągną się dalej?- Utraciliśmy ich - wyjaśniła Natalia.- Utraciliśmy siostrę mojej matki.Ty znalazłaś się w blasku złotego światła, moja droga.To ty jesteś nam bliższa niż ktokolwiekz dwóch ogniw przed tobą.Ty w ostatnich pokoleniach jesteś najważniejsza, masz najwięcej wspólnego z nami, jesteś najbliżej nas.Roza nie chciała tego słuchać.Natalia była wysłanniczką jej poprzedniczek.Potrafiłaopowiadać Rozie baśnie, aż ta miękła i znowu gotowa byłarobić, co tamte sobie życzyły.Wszystko to były słowa wypowiadane z jednym tylko celem, żeby osłabić opór Rozy.Tak, by łańcuch nie uległ rozerwaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •