[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałam, że pokazy mody przyciągają wiele kobiet doceniających prawdziwy szyk i elegancję, ale tym razem coinnego chyba zakorkowało Paryż.- Przepraszam, ale czemu tutaj jest taki korek? - spytałampo francusku.Uczyłam się go tutaj bardzo pilnie, choć tożmudna i wyczerpująca praca.- Kolejny gwiazdor ma koncert wieczorem - odrzekł poangielsku, co bardzo mnie zdziwiło.Francuzi naprawdę mniefascynowali.- To ja wysiądę i się przejdę te parę ulic, może dowiemsię, kto jest tak sławny - odparłam, podając kierowcy mojąkartę.Spacer uspokoi mnie trochę, w końcu świeciło pięknesłońce, a dookoła skąpo ubrani ludzie podziwiali architekturętego wspaniałego miejsca.Tutaj nie potrafiłam długo być zła,wystarczyło spojrzeć na piękną wieżę Eiffla, by odnalezć swójspokój, zapominając o problemach.Tak więc spacerowałampo zalanych słońcem uliczkach, gdzie co drugi turysta objadałsię croissantem, a co trzecia turystka szła w berecie i bluzce wniebiesko - białe paski.Nagle kilka dziewczyn przebiegło obok mnie, piszczącniemiłosiernie.Szturchnęły mnie bez głupiego  przepraszam".Rozmasowałam sobie ramię i spojrzałam w kierunku, wktórym ta niewychowana dzicz pobiegła.Niestety mimo mojejobserwacji z daleka nic nie mogłam dostrzec.Zarejestrowałamjedynie tyle, że grupka rozwrzeszczanych dziewczynskumulowała się w jednym miejscu, a ich chłopaki,narzeczeni, a najprawdopodobniej i mężowie stali, kręcącpobłażliwie głowami.Właśnie po ich reakcji zorientowałamsię, że napadły na jakiegoś znanego człowieka, co byłowysoce niestosowne (my, popularni, też chcemy normalniefunkcjonować, choć w tych warunkach to wręcz niemożliwe).Jako rozumiejąca tę biedną osobę, miałam powinnośćwyciągnięcia jej z tych tarapatów (bo te laski przez najbliższekilka godzin nie dadzą mu bądz jej spokoju).Ocalę ją ze szponów fanów i przy okazji dowiem się, kim jest i czy tomoże przez jej koncert zakorkowany został Paryż.Oczywiścieprzeciśnięcie się przez taki tłum było misją wręcz niemożliwą,ale ta osoba poznała mój głos.- Maja - zwrócił się do mnie zdziwiony Thomas,odpowiadając na kolejne pytanie jakiejś hiszpańskiej fanki.-Wybaczcie, ale naprawdę muszę iść - pociągnął mnie za rękęwprost do swojego samochodu.- Co robisz z Paryżu? - spytałam Thomasa, którywzruszył jedynie ramionami.- Andy ma koncert dzisiaj - odrzekł obojętnie.- Pytaniejest inne: co przyszła panna młoda tutaj robi?- Masz stare informacje - mruknęłam beznamiętnie.-Zerwałam zaręczyny i teraz jestem tutaj.- Niemożliwe - uśmiechnął się głupio.- Dwa dni temurozmawiałem z Charlotte przez telefon, mówiła, że jest wtrakcie ubierania panny młodej.- W moją sukienkę? - warknęłam oburzona.Dobrze, możenie jestem już panną młodą, ale nie znaczy, że nigdy nią niebędę! Ta sukienka tak czy owak była moją własnością!- To jesteś tą panną młodą czy nie? - rozłożył bezradnieręce.- Nie jestem, ale sukienka i tak jest moja - wycedziłamzirytowana.Boże, jakie on durne zadawał pytania, w ogólenieistotne! Najważniejsze było to, komu sprzedała mojąsuknię!- Dziwna jesteś - przyznał niepewnie, na co przewróciłamoczami.- I vice versa - prychnęłam.- Charlotte - huknęłam, gdy taodebrała telefon.- O, jak miło słyszeć twój głos, a nie czytać jedynie maile- zaśmiała się, ale zaraz już nie będzie jej tak do śmiechu! - Kto ci pozwolił sprzedawać moją suknię ślubną? Należydo mnie! - oznajmiłam stanowczym i lodowatym tonem.- Nie denerwuj się, nie sprzedałam twojej sukni -westchnęła.- Pan Nowicki powiedział, że suknia należy dojego narzeczonej.- Dokładnie do byłej narzeczonej - przytaknęłam.- Więcto plotka, że paraduje w niej inna panna? Bo jak tak, to twójbraciszek zaraz zginie śmiercią tragiczną - spojrzałam grozniena Thomasa.- Pozdrów go ode mnie, ale niestety mówi prawdę -odparła Charlotte.- Tutaj się trochę pozmieniało od twojegowyjazdu tydzień temu.Daro ma nową narzeczoną.- A to dziwkarz.Ciekawe, ile zapłacił, by chciała wziąćślub.- Z tego, co mi wiadomo, to Nina nic za to nie dostała - tozdanie usłyszał również Thomas, bo od razu wyrwał mitelefon.Chciał być bystry, więc nie rozmawiał z nią popolsku, a po niemiecku.Na jego nieszczęście ten język nie byłmi wcale obcy.- Jak to Nina? - warknął na siostrę, gestem ręki nakazałammu włączyć głośno mówiący, co z niechęcią uczynił.-Pozwoliłaś na to?- Możesz się uspokoić? - fuknęła na niego.- Nie jestemtutaj jakąś przyzwoitką ani twoim rzecznikiem, by bronićtwoich interesów.Odpuściłeś sobie, to odpuść i teraz.- Po co za niego wychodzi? - wycedził chłodno.-Dlaczego za niego? Rozumiem, że go lubiła, ale czemu?- A czemu bierze się ślub? - odpowiedziała pytaniem napytanie po chwili milczenia.- Miłość to miłość.- Nie wierzę, że go kocha.To niemożliwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •