[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Emma poklepała mnie po ramieniu i po chwili wahaniawyszła z pokoju.Siedziałam przez chwilę, trzęsąc się cała, zastanawiającsię, czy może moje zdrowie psychiczne zaczęło w końcuszwankować.Po kilku minutach wstałam i poszłam do ła-zienki.Kiedy wróciłam, Emmy nie było.Zostawiła wodę na stoliku nocnym.Obok leżały dwie ta-bletki aspiryny.Wzięłam obie i popiłam dużą ilością wody.Poczułam się głupio.Oczywiście, nie widziałam przecieżducha.Byłam zmęczona, zestresowana, no i przecież nie-dawno miałam wypadek.Postać Tracy pojawiła się we śniena jawie.Była tylko projekcją podświadomości.Jaką to wiadomość moja podświadomość chciała miprzekazać? Spałam dobrze, może dlatego, że byłam kompletnie wy-czerpana.Dziedziczenie fortuny może być wyczerpujące.Rano szybko posłałam łóżko, włożyłam dżinsy i koszulkęz krótkim rękawem i poszłam do łazienki.Moje włosy byływ kompletnym nieładzie.Poskromiłam je grzebieniem iwodą i nałożyłam delikatny makijaż.Kiedy weszłam do kuchni, spotkałam tam Cornelię iEmmę.Oglądały poranne wiadomości.Emma uśmiechnęła się do mnie, i zdałam sobie sprawę,że fakt, że mi pomaga, bardzo ją wzmocnił.To, że się przednią otworzyłam, pomogło nam obu.Pomyślałam, że możemoja siostrzenica miała rację i byłam trochę zbyt niezależ-na.Pomimo, że nie miałam zbyt dużo czasu, byłam przecieżumówiona z Walterem Kassem, postanowiłam sprawdzićmaile na pożyczonym od Kipa i Loretty komputerze, pod-czas gdy Cornelia przygotowywała śniadanie.Cornelia szy-kowała posiłki ciężkie, sycące.Na śniadanie zawsze był be-kon oraz naleśniki i jajka, do tego gorąca kawa i świeżo wy-ciśnięty sok z owoców.Poza tym, że bolała mnie głowa ibyłam trochę zdezorientowana, byłam głodna jak wilk.Poszłam do gabinetu z kubkiem kawy w ręku, usiadłamprzy biurku Loretty i zalogowałam się.W skrzynce pocztowej znalazłam kilka wiadomości.Wzięłam głęboki wdech.Od wczorajszego wieczoru nikt domnie nie dzwonił, to jakiś cud, bo Justin Netherton na269 pewno zadzwonił do Harveya Juniora, domagając się zwro-tu pieniędzy.Junior powinien teraz żądać mojej krwi.Do diabła z Harveyem.Byłam teraz bogata.Teraz poprostu wręczę mu czek i powiem, gdzie go może sobie wsa-dzić.Podbudowana tą myślą, otworzyłam wiadomość.Było tam kilka reklamówek, których nawet nie pofaty-gowałam się otworzyć.Potem otworzyłam jedną, wysłaną zmojego komputera domowego.Przeszedł mnie dreszcz.Otworzyłam wiadomość.Och Clare, Clare, nie wiesz, że to zły uczynek bronićzłych ludzi? Wkrótce cię dopadnę.Cała się trzęsąc, upewniłam się, że dobrze odczytałamadres.Ale nie pomyliłam się.Wiadomość została wysłana zmojego domu.Przez chwilę zastanawiałam się, czy może niemam schizofrenii i czy jedna z moich osobowości nie robisobie żartów z drugiej.Położyłam rękę na szyi.Może to był jakiś głupi żart, mo-że ktoś z pracy chciał się na mnie odegrać? Mało prawdo-podobne.Między słowami wyczułam, że ten, kto to napisał,zrobił to z żalem, jakby był kierowany jakąś wyższą siłą.A może szaleństwem.Wstałam i zaraz potem znowu usiadłam.Sięgnęłam potelefon, ale nie wiedziałam nawet, do kogo miałabym za-dzwonić.Do Sonterry? Wciąż był poza miastem, pracując nadswoją tajemniczą sprawą.Do Ario Browdera? Nie byłampewna, czy umiałabym wytłumaczyć mu składnie, o co cho-dzi.Wzięłam do ręki kubek i przełknęłam kilka łyków i po-nownie odczytałam te proste, ale tak niepokojące słowa.Pojakimś czasie przeszłam do następnych wiadomości.Kolejna wiadomość była od Emmy.Czy mogę przekłuć sobie nos?Czytałam dalsze wiadomości, oddychając powoli i powta-rzając sobie, że powinnam zachować spokój.Następna wiadomość była od Loretty.Wyjechała na na-głą delegację z Kipem i wróci niedługo.Pisała, że kiedy wró-cimy do Scottsdale, mamy rozgościć się w ich domu.270 Właśnie odpisywałam pokrótce Lortecie, kiedy pokazałasię następna wiadomość.Omal nie otworzyłam jej, bo po-stanowiłam, że poukładam sobie najpierw wszystko w gło-wie i zadzwonię do Ario Browdera.Spojrzałam jednak na temat najnowszej wiadomości.Róże są czerwone, niezapominajki niebieskie.Wiadomość była pusta, ale u dołu niebieskimi literamizaznaczony był link.Tracy nie żyje, ty również.James Arren zabił Tracy, byłam tego pewna.Ale on jużnie żył.Więc kto przysłał tę wiadomość?Dwa listy z pogróżkami jednego ranka.Nowy rekord.Powinnam była zamknąć komputer i nie myśleć o tymwięcej, zanim nie zadzwonię do Ario Browdera, ale nie mo-głam ruszyć się z krzesła.Przesunęłam kursor na link i klik-nęłam.Z kuchni dochodziły odgłosy gotowania, szczekaniaBerenice i śmiechów Emmy i Cornelii.Nagle na ekranie komputera pokazała się moja twarz.Zamoją głową widać było gnijące liście tak, jak na zdjęciu Tra-cy.Moja cera był błękitnoszarego koloru, oczy otwarte, alezupełnie puste.Nie było zrenicy ani tęczówki.Przez dłuższą chwilę siedziałam oniemiała, wpatrując sięw moją własną maskę pośmiertną.Powoli zaczęło do mniedochodzić to, że ktoś odkopał moją legitymację z czasówstudiów, zeskanował ją i opracował w photoshopie.Przez chwilę nad rozumem wzięło górę myślenie ży-czeniowe.Tak jest skonstruowana ludzka psychika.Pomy-ślałam, że policja się pomyliła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •