[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młody i dynamiczny.Pełen energii i nadziei.Nadziei.Meyer siedział przy okrągłym stoliku.Miał w ręku nóż i właśnie powoli obierałjabłko.Wężyk kroplówki przesuwał się w górę i w dół w rytm jego ociężałych ruchów.- Coś ci przyniosłam.- Wyciągnęła z kieszeni dwa banany. Spojrzał na żółte owoce z kamiennym wyrazem twarzy.- Wiedziałam, że dasz radę.Jakoś sobie nie wyobrażałam twojego nazwiska na ścianiekomendy.Bladoniebieska piżama.Biały szlafrok.W telewizji Hartmann zaczął przemówienie.- Aajdak - mruknął Meyer.Zwietne słowa.Szlachetne aspiracje.Naturalny dziedzic Poula Bremera.- On myśli.- Meyer z trudem dobierał słowa.- On myśli, że nie być winnym to tosamo, co być niewinnym.Oni wszyscy tak myślą.Myją tylko ręce.- Muszę.- Okłamali nas.Te szczeniaki, nauczyciel.Te skurwysyny z Ratusza.- Musisz.- Każdy.Gówno ich obchodziła Nanna.Dbali tylko o siebie.Sięgnął po pilota.Hartmann się rozkręcał.Mówił o odpowiedzialności, o jednościspołecznej.Integracji i rozwoju bezpiecznym dla środowiska.Sprawa Birk Larsen była zamknięta, na dobre.Przez cały ranek media o niej niewspomną.Meyer wyłączył telewizor.W pokoju zrobiło się ciężko od ciszy.Lund wyjęła spod kurtki teczkę Jansena.Patrzył, jak wyjmuje jej zawartość na stół, obok bananów.Zdjęcia.Nie znał ich.- Czego ty chcesz? - spytał wysokim, załamującym się głosem.- Musisz coś wiedzieć.Coś.Ta myśl nie dawała jej spokoju od śmierci Vagna Skarbaka.Zdjęcia Jansena tylko jąpodsyciły, przewijała się w jej głowie jak film zapętlony w wyobrazni.Był jeszcze jakiśdowód.Kropki domagające się połączenia.Gdyby tylko ktoś jej pomógł.Ktoś, kto jej ufał.- Popatrz - powiedziała.- Ja to widzę.Więc ty też możesz.Przez ciemny las, w którym ciemne drzewa nie dają żadnego schronienia, biegnieMette Hauge.Bez tchu, dygocze w podartej koszulce i postrzępionych dżinsach, bose stopy grzęznąw lepkim błocie.Bezlitosne korzenie smagają jej kostki, gałęzie rozrywają skórę silnych rąk, którymiwymachuje w powietrzu.Upada, z wysiłkiem wydostaje się z ohydnych, wilgotnychwykrotów, próbuje się uspokoić, nie szczękać zębami, myśleć, nie tracić nadziei, ukryć się. Zledzą ją dwa jasne promienie, tropią niczym myśliwi rannego jelenia.Prześlizgują siępowolnymi, coraz węższymi zygzakami przez pustkowie Pinseskoven, przez LasZielonoświątkowy.Nagie srebrne pnie wyrastają z jałowej gleby niczym kończyny ciał zastygłych przedwiekami w ostatnim spazmie.Kolejny upadek, najgorszy.Ziemia ucieka jej spod nóg.Ręce młócą, dziewczynakrzyczy z bólu i rozpaczy, zwala się do obrzydliwego, lodowatego rowu, uderza w kamienie ikonary, grzęznie w ostrym żwirze, czuje, jak jej głowa i ręce, łokcie, kolana obcierają się otwardą, niewidoczną ziemię, która czai się na dnie.Lodowata woda, strach, ich obecność gdzieś niedaleko.I okrutna burza szalejąca w jej głowie.Myśli o rodzicach, samych na dalekim gospodarstwie.O małym, spokojnym świecie,który opuściła.Myśli o dniu, w którym dostała maleńką różową tabletkę.Pęd, fala, obietnice.%7łądania.Tani złocony łańcuszek na szyi.Kwas magiczny z Christianii odczyniający swojewściekłe czary.Nad nią.Nad nimi.Pustkowia za Kastrup.Ukryta w żółtych trawach szczęka zębami, krew pędzi w jejżyłach.Inicjacja, o którą prosiła.Rytuał, z którego nie może się wycofać.Mette Hauge biegnie, wiedząc, że jest zgubiona.Przed nią nie ma nic, tylkopustkowia, a potem szara lodowata bariera morza.Ale ucieka, a potem upada.Upada i czeka, w gotowości, z zaciśniętymi pięściami.To Lund widzi jasno w swojej niespokojnej głowie.- Zdjęcia.Meyer nie patrzył na nie.- Poprosiłam Jansena, żeby sprawdził kilka rzeczy.Wszystko, co mieliśmy.Co zostałow magazynie Merkurego.- Myślałem, że cię wylali.- Sekcja zwłok Mette.Taśma z garażu ratusza.Nigdy jej nie obejrzeliśmy uważnie.Popatrz.Zdjęcia przesunęły się po stole.- Na prawej kostce Mette są ślady tatuażu.Czarne serce.Niedokończone.Myślę, że robiono je w dniu jej śmierci.To była część.rytuału.Patrzył w okno, mrużąc powieki przed jasnym zimowym dniem.- Nie zrobiono go w salonie tatuażu, profesjonalnymi igłami.Sami go robili.W trakcieceremonii.Taką próbę trzeba było przejść, żeby przystąpić do gangu.Meyer zamknął swoje wielkie oczy, westchnął.- Jeden z gangów nazywał się Czarne Serca.Niewielki.Rozprowadzali w Vesterbrokwas i kokainę z Christianii.Następne kartki.- W aktach jest trochę zebranych informacji.Gang przestał istnieć niedługo pozniknięciu Mette.- Co ty gadasz, Lund?- Mette się z nimi zadawała.Chciała do nich przystąpić.Dlatego dali jej wisiorek.Stądtatuaż.To był element ry.- Słyszałem.- Jeśli chciała do nich wstąpić, musiała.Gdy mówiła, stawało się to bardziej oczywiste.Oddychała coraz szybciej.W głowiesię jej kręciło.- Co musiała?- Pozwolić im na wszystko.Musiała wziąć każdy narkotyk, który jej podali.To byłgang motocyklowy, Meyer.Wiesz, o czym mówię.Wiesz, jaką cenę musiała zapłacić.Zapłacić cenę.Dwaj mężczyzni.Jednego lubiła.Jednego nie znosiła.Teraz, gdy różowa tabletkakwasu krążyła w jej żyłach, byli tacy sami.Jedna bestia, jeden cel.Mette Hauge, uwięziona w błocie i trzęsawisku, półnaga, krzyczy w posępne niebo iwidzi ich.Czuje.Ręce na jej ciele, palce rozrywające jej ubrania.Musi podjąć decyzję.Musi się poddać albo walczyć.Cios pięścią w twarz.Trzask kości.Krzyk strachu i bólu.Wybór dokonany.W Lesie Zielonoświątkowym nikt jej nie słyszy.- Tutaj - powiedziała Lund.Kolejne zdjęcie.Nanna przy dyżurce ratusza, rozmawia z Jensem Holckiem, prosząc oklucze do mieszkania na Store Kongensgade, mówi mu, że wyjeżdża. Powiększenie.Na szyi, nieostre przy tym powiększeniu, wisi coś, co wygląda jak wisiorek z czarnymsercem.- Założyła go, gdy się przebierała po imprezie.Nanna już wtedy miała wisiorek.Pernille i Lotte mówiły, że ona zawsze szperała w szufladach, tam gdzie nie powinna, biorącsobie rzeczy bez pytania.Nanna sama go sobie znalazła.Kolejne zdjęcia.Ciało unoszące się w wodzie twarzą w dół.I wyniki sekcji zwłok.Rany po postrzale śrutem.Martwa twarz.Siwy wąs i blizna.Blednący ślad na ramieniu.Czarne serce.- John Lynge.Wyłowiony w niedzielę z wody w pobliżu Dragor.Rany z shotguna wklatce piersiowej i głowie.Miał tatuaż.Wyjęłam jego akta.Zanim gwałcił dziewczyny, kazałim się myć.Obcinał im paznokcie.- Wykluczyliśmy kierowcę - powiedział Meyer zbolałym, znudzonym głosem.- Był wszpitalu.Zawahała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •