[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zawsze sÅ‚yszÄ™ naszego starego rudzika, prawda,George? PotrafiÄ™ odróżnić jego gÅ‚os, kiedy leżymy jesz­cze w łóżku, popijajÄ…c pierwszÄ… porannÄ… herbatÄ™.- Tak, masz dobry sÅ‚uch, zÅ‚otko.- LubiÄ™ nasÅ‚uchiwać ptasiego Å›piewu.Nastawiać uszuna poranne nowiny - uÅ›miechnęła siÄ™ Dorothy.- Zawsze byÅ‚em rannym ptaszkiem  ciÄ…gnÄ…Å‚ George.- Wiesz, naprawdÄ™ lubiÄ™ wstawać okoÅ‚o piÄ…tej, po cichuwymknąć siÄ™ na dół i mieć nowy dzieÅ„ tylko dla siebie.Siadam z kubkiem herbaty przy oknie i czekam, aż Å›wiatzbudzi siÄ™ do życia.Oto raj, wÅ‚aÅ›nie tam.Wiesz, żewszystko jest na swoim miejscu.Rodzina, praca, wszyscyzabezpieczeni, zrobiÅ‚eÅ›, co trzeba, i tak to postrzegasz,kiedy wstajesz rano z łóżka.- O tak - zgodziÅ‚a siÄ™ Dorothy - to rzecz najważ­niejsza.- A dla mnie najważniejsze jest dobre towarzystwo -powiedziaÅ‚ Bill.- KiedyÅ› byÅ‚a to Jerry, przesiadywaliÅ›myrazem z nosami w gazetach, pochÅ‚oniÄ™ci czytaniem o tymi owym, co wydarzyÅ‚o siÄ™ w Europie, co w Ameryce, jak­by byÅ‚ to nasz Å›wiat.Cenne chwile.Jednak wtedy niezdawaÅ‚em sobie z tego sprawy.Siedzieli w zadumie na karaibskiej plaży, każde z nichrozmyÅ›laÅ‚o o czekajÄ…cej go dalekiej drodze.- MiÅ‚o byÅ‚o mieć z kim pogadać.BÄ™dzie mi brakowa­Å‚o ciebie i Jana - wyznaÅ‚ George.Bill na niego popatrzyÅ‚.- Mnie również - przyznaÅ‚.- No i paÅ„ - dodaÅ‚ George.- Ale nie bÄ™dziemy tÄ™sknić za tÄ… Annemieke - rzekÅ‚aDorothy, robiÄ…c grymas.George uniósÅ‚ brwi i mruknÄ…Å‚:225 - Niewyparzony jÄ™zor.- NiezÅ‚e z niej ziółko - zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Bill.- Jest podÅ‚a, oto wÅ‚aÅ›ciwe okreÅ›lenie - mówiÅ‚a dalejDorothy.- Powiem, co myÅ›lÄ™.Mąż goni resztkami siÅ‚,a ona rozgÅ‚asza to na lewo i prawo - przez uÅ‚ameksekundy wydawaÅ‚a siÄ™ niepewna doboru słów, ale nieugryzÅ‚a siÄ™ w jÄ™zyk.- Dlaczego nie mogÅ‚a zaczekać?Bill oblaÅ‚ siÄ™ rumieÅ„cem.- No a cóż siÄ™ tu dziaÅ‚o? - spytaÅ‚.George westchnÄ…Å‚.- NaprawdÄ™ nie my powinniÅ›my o tym mówić.Aleskoro żona i tak prawie wszystko wypaplaÅ‚a.- ZmieniÅ‚poÅ‚ożenie nóg.- Pani De Groot oskarżyÅ‚a Adamao gwaÅ‚t.On z kolei mówi, że proponowaÅ‚a zapÅ‚atÄ™ zaseks.Skutek jest taki, że Jan musi rozważyć, czy wnieśćoskarżenie, czy nie i - jak dotÄ…d - nie zadeklarowaÅ‚, żeto zrobi.Adam poprosiÅ‚ mnie o przedstawienie dziÅ› ranoJanowi jego wersji wydarzeÅ„, wiÄ™c to zrobiÅ‚em, powinie­nem dodać, że wbrew wÅ‚asnej woli.- Boże, uchowaj nas - powiedziaÅ‚ Bill.Dorothy pokiwaÅ‚a gÅ‚owÄ… z Å‚agodnym uÅ›miechem natwarzy, krzyżujÄ…c nogi w kostkach.- I cóż biedny czÅ‚ek ma począć? - powiedziaÅ‚ George,zdejmujÄ…c okulary i przecierajÄ…c szkÅ‚a koszulÄ….- No a jaka jest prawda? - spytaÅ‚ Bill.George wzru­szyÅ‚ ramionami.- PrzebiegÅ‚a z niej sztuka - rzekÅ‚a Dorothy - jak lisica.- Nie wiem - powiedziaÅ‚ George - ledwo znam tÄ™ ko­bietÄ™.Zasady sÄ… takie, że zwykle daje siÄ™ wiarÄ™ kobiecie, takczy nie? Jan nie zdradziÅ‚by mi tego, co wie, wprost prze­ciwnie.ZapowiedziaÅ‚, że bÄ™dzie oczywiÅ›cie broniÅ‚ żony.- Al e Adam? Może i za koÅ‚nierz nie wylewa, jednakwyglÄ…da na porzÄ…dnego mÅ‚odego mężczyznÄ™.226 - Cóż, nie wypiera siÄ™ seksu z niÄ… i to mnie wkurza,wyobraz sobie, zrobić takie Å›wiÅ„stwo Janowi - obruszyÅ‚siÄ™ George.- PowiedziaÅ‚em mu wczoraj wieczorem dosÅ‚uchu: Co ty sobie myÅ›laÅ‚eÅ›? Czy ty w ogóle siÄ™ zastano­wiÅ‚eÅ›? TÅ‚umaczyÅ‚, że potrzebuje pieniÄ™dzy.Ja z tym mÅ‚o­dzieÅ„cem skoÅ„czyÅ‚em, mówiÄ™ wam.- George z miejscapoczerwieniaÅ‚ i jeszcze raz przetarÅ‚ okulary, spoglÄ…dajÄ…cna poÅ‚y koszuli.WydawaÅ‚o siÄ™, że żuchwa opadÅ‚a muo kilka cali.Bill milczaÅ‚.- A ty, co sÄ…dzisz? JesteÅ› chrzeÅ›cijaninem.Jak należa­Å‚oby postÄ…pić?- Eh, chrzeÅ›cijanie orientujÄ… siÄ™ w tym najmniej -rzekÅ‚ Bill.- Przypuszczam, ale BibliÄ™ znasz, prawda?- Jako tako - odparÅ‚ Bill.- Musisz znać, w każdym razie lepiej ode mnie.ConależaÅ‚oby zrobić?- Och, Chryste, czÅ‚owieku, kompletnie siÄ™ w tym gu­biÄ™ - powiedziaÅ‚ Bill, wstajÄ…c - mam mÄ™tlik w gÅ‚owie.-PójdÄ™ lepiej wÅ‚ożyć coÅ› na grzbiet.Spotkamy siÄ™ pózniej.MiÅ‚ego poranka.Dwoje staruszków patrzyÅ‚o za oddalajÄ…cym siÄ™ Billem,który stawiaÅ‚ chwiejne kroki, bo nogi zapadaÅ‚y mu siÄ™w grzÄ…skim piasku plaży.DotarÅ‚szy do betonowych scho­dów, piÄ…Å‚ siÄ™ stopieÅ„ po stopniu, aż wreszcie chwyciÅ‚ rÄ™cz­nik ze stojaka na górze, owinÄ…Å‚ siÄ™ nim w pasie i ulotniÅ‚.- TrochÄ™ siÄ™ wnerwiÅ‚, prawda? - rozmyÅ›laÅ‚ na gÅ‚osGeorge.- SÄ…dzisz, że to ja wytrÄ…ciÅ‚em go z równowagi?- Mmm - mruknęła Dorothy, po czym wydaÅ‚a znie­nacka cichy okrzyk i obróciÅ‚a siÄ™ do niego.SpojrzaÅ‚ naniÄ… zaniepokojony.- W porzÄ…dku?227 - WÅ‚aÅ›nie sobie przypomniaÅ‚am, co miaÅ‚am ci powie­dzieć - wyjaÅ›niÅ‚a Dorothy, szukajÄ…c jego dÅ‚oni.- George?Wiem, że coÅ› siÄ™ ze mnÄ… dzieje, George, i ty wiesz o tymrównież, prawda?George zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o.- Nie mówmy o tym teraz, odłóżmy to na powrót dodomu.- WolaÅ‚abym porozmawiać o tym, póki czas, George,w przeciwnym razie mogÅ‚oby umknąć to mojej pamiÄ™ci.ChciaÅ‚am coÅ› wyjaÅ›nić.UstÄ…piÅ‚ i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, patrzÄ…c jej teraz prosto w oczy.- Widzisz, to tak jakbym pogrążaÅ‚a siÄ™ w mroku i z nie­go wyÅ‚aniaÅ‚a.Nie mogÄ™ jasno myÅ›leć, nie mogÄ™ przypo­mnieć sobie wielu rzeczy.CzujÄ™, jak stopniowo spowijamnie jakaÅ› cisza, jakbym traciÅ‚a sÅ‚uch.PamiÄ™tasz, jakw dzieciÅ„stwie zaczynasz od rozpoznawania liter, potemuczysz siÄ™ odczytywać znaki, nastÄ™pnie sÅ‚owa i caÅ‚e zdania.Otóż mam wrażenie, że robiÄ™ to samo od koÅ„ca.To jakrobienie porzÄ…dków albo wkÅ‚adanie pieniÄ™dzy z powrotemdo portmonetki, moneta po monecie, tyle że nie możeszzliczyć, ile już wÅ‚ożyÅ‚eÅ› [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •