[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Max - wyszeptała, oblizując usta.- Chcę mieć cię w sobie.Obroża na jej szyi dała o sobie znać delikatnym łaskotaniem.Ten magiczny atrybut pozostawałniewidzialny dla śmiertelników, ale inni członkowie magicznej społeczności odczytywali go jakowyrazny i jednoznaczny symbol przynależności Victorii do Maxa.Miała właściciela, który jąkochał, troszczył się o nią i zapewniał jej ochronę.Przez wieki po śmierci Dariusa odrzucała tęoznakę poddaństwa, aż pewnego dnia pojawił się Max Westin.Przy nim nauczyła się kochać pokoręi podporządkowanie.Teraz byli wyrzutkami, których Rada karała na każdym kroku.Jej wrogość tylko wzmocniła więzłączącą Victorię i Maxa.- Kocham cię - szepnęła.Wyprężyła się, szukając rozładowania dla nieznośnej żądzy, która ją trawiła.Była rozpalona,pociła się i pragnęła poczuć na sobie potężne ciało Maxa.- Ja też cię kocham - mruknął zadyszany.Usłyszała stukot upadającej na podłogę szpicruty i uświadomiła sobie, że Max kładzie dużedłonie na jej biodrach.- Tak.- Z wysiłkiem przełknęła ślinę.- Tak, Max.Przywarł twarzą do biustu Victorii i przesunął ręce na jej pośladki, ugniatając jędrne ciało.Dotykał jej z wyczuciem i niemal nabożną czcią, choć biło od niego nieokiełznane pragnienie.- Wypieprz mnie - wyszeptała przez spierzchnięte wargi.- Wielkie nieba, Max.Chcę cię wśrodku.- Nie tak prędko, kotku.Jeszcze nie skończyłem.Zadrżała, gdy ponownie skoncentrował się na pieszczotach jej piersi.Dysząc, wiła się w jegoramionach.- Cholera.Nie wytrzymam.- jęczała.Z odtwarzacza w salonie dobiegała muzyka Boston Pops; dzwięki świątecznych piosenek zlewałysię z szumem krwi w jej uszach.Za oknem sypał śnieg, otulając miasto nieskazitelnie czystą pierzyną,lecz Victoria nie była w nastroju na zachwycanie się pięknem krajobrazu.Włosy na jej karku stanęłydęba, a po skroni spłynęła strużka potu, gdy za oknem zagwizdał wiatr.Czekamy, wyszeptał powiew, przyniesiony mocą czarnej magii.Triumwirat rzucał im wyzwanie, ale tutaj, w przestronnym lofcie Maxa, Victoria otoczona byłakokonem pożądania i miłości.Tworzyli jedność, z której magią należało się liczyć.Razem byliniepokonani, nigdy jednak nie walczyli z żadnym demonem tak bliskim yródła jak Triumwirat.- Myśl o mnie - warknął Max, zacieśniając uścisk na jej delikatnej skórze.- Zawsze - szepnęła, otaczając jego szczupłą talię długimi nogami.Uniosła się mocą jego czarów, zupełnie jakby zapiął ją w niewidzialnej uprzęży.Opaska na oczyspadła, a Victoria zamrugała, żeby zmierzyć kocim wzrokiem mężczyznę w półmroku.Max stał między jej udami, jego ciemne włosy były zlepione potem.Miał czarne, lśniące oczy,złocistą skórę i potężne mięśnie.- Chcę cię dotknąć - westchnęła, zaciskając i rozluzniając dłonie.Mogłaby się oswobodzić bez najmniejszego trudu, ale nawet nie próbowała tego zrobić, dziękiczemu jej uległość była dla Maxa jeszcze cenniejsza.Wielbił Victorię, a ona go ubóstwiała, gdyżpostrzegał jej pokorę jako przejaw siły, a nie słabości.Przed poznaniem Maxa nie sądziła, że seks może być tak ognisty.Umiał zabrać jej ciało tam,gdzie dotąd nie bywała i nawet nie sądziła, że jest w stanie tam dotrzeć.Poluzował jej więzy, a Victoria osunęła się w jego objęcia.Przywarła policzkiem do jego ramienia,a ustami do skóry.Smakował jak afrodyzjak, dzięki któremu cały czas była rozgrzana, wilgotna iwygłodniała.Ostrożnie skłonił ją do uklęknięcia i przycisnął dłonie do jej ramion.Jego intencje były oczywiste.- Wez go do ust, kotku - rozkazał.Na myśl o tym, co się za chwilę stanie, do ust Victorii napłynęła ślina.Uwielbiała jego smak i miałaochotę przesunąć językiem po jego ciężkim, żylastym penisie.Nie mogła się doczekać, kiedywreszcie usłyszy jęk szczytującego za jej sprawą Maxa.Zacisnęła dłoń na penisie i przysunęła do ust lśniącą główkę.- Tak - mruknął Max między jednym ciężkim oddechem a drugim.- Wyglądasz pięknie, kiedymi obciągasz, słonko.Gorący, pulsujący penis zanurzył się w jej ustach.Victoria położyła dłonie na pośladkach Maxa iprzyciągnęła go do siebie, aby wsunąć go głębiej do gardła.Zauważyła, że Max zaciska pięść u nasady członka, żeby w chwili zapomnienia nie wepchnąć gozbyt głęboko.Drugą rękę przyłożył do jej policzka, chcąc czuć także od zewnątrz, jak jej usta pracująnad jego penisem.- Bogowie.- jęknął, zaciskając pośladki pod jej dłońmi.- Zwolnij, kotku.Victoria wysunęła go z ust i uśmiechnęła się chytrze.Następnie przechyliła głowę, powiodłaczubkiem języka po tętniącej żyle i zacisnęła palce na dłoni Maxa, którą cały czas trzymał u podstawypenisa.- Obrabiaj go, mała - warknął, doprowadzony do ostateczności.- Nie baw się ze mną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]