[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak długo będę przebywał w tym domu, będziesz trzymała język za zębamialbo potnę ten obraz na kawałki.Zrozumiano?Pani Black nie odezwała się, tylko gapiła się na Snape'a w przerażającej ciszy. To dobrze. Snape schował różdżkę do kieszeni i wszedł pośpiesznie po schodach, podczasgdy inni wymieniali ze sobą pytające spojrzenia.Tylko Moody, jak zauważył Harry, wydawał sięniezaskoczony zachowaniem Snape'a.Stojąc przy drzwiach frontowych, obserwował odejścienauczyciela.Uśmiechnął się do siebie ponuro i wyszedł z domu. O co, do jasnej cholery, tu chodziło?  zapytał Ron, podchodząc do Harry'ego wraz z Ginnyi Hermioną.Harry potrząsnął głową.72  Nie mam pojęcia, ale wygląda na to, że Moody robi wszystko, byle tylko podjudzić Snape'a. Nie rozumiem, czemu obwinia Snape'a za to, co stało się po południu  odezwała się Ginny,kiedy cała czwórka ruszyła schodami na górę.Harry ledwo się powstrzymał przed wyrzuceniem z siebie sekretu o nocnych wypadachSnape'a na przeszpiegi.Na szczęście Hermiona miała już gotową odpowiedz: Profesor Snape musi jakoś zdobywać informacje od śmierciożerców. Wobec tego Moody ma rację.Jeśli wymyślili to zaklęcie i planowali go użyć, by wciągnąćHarry'ego w zasadzkę, Snape powinien o tym wiedzieć  stwierdził Ron. Ron, szanse na to, że śmierciożercy opracowali w tym samym czasie identyczne zaklęcie coFred i George są śmiesznie niskie  rzekła niecierpliwie Hermiona, wkraczając do pokojuwspólnego i siadając przy kominku.Ron sięgnął do puszki stojącej na stoliku obok po herbatnika. Snape uważał, że to możliwe. A odkąd to zgadzasz się w czymś ze Snape'em?  spytała Ginny. Odkąd Fred i George przysięgają, że nikomu nie powiedzieli o zaklęciu przed pokazaniemgo Zakonowi w zeszłym tygodniu. Ron ugryzł swojego herbatnika. Robią wiele podejrzanychrzeczy, ale nie okłamywaliby Dumbledore'a.Poza tym, dlaczego Snape miałby to zasugerować,jeśli nie byłoby to możliwe?Hermiona obniżyła głos. Dlatego, żeby dać znać temu, kto przekazał tę informację, że Zakon go nie ściga. Nie wiesz tego na pewno  odparł Harry ostro. To co najmniej prawdopodobne, żeśmierciożercy wpadli na ten pomysł sami.I nie ma mowy, żeby przez tydzień udało im sięprzygotować zasadzkę. Przecież niekoniecznie przygotowali wszystko w tydzień  oznajmiła Hermiona,wypowiadając na głos swoje myśli i marszcząc brwi. Zapewne panna Finkel pracowała już dlanich wcześniej w biurze Egzaminów.Najwyrazniej wiedzieli, że możesz przyjść, by przystąpićdo egzaminu i cię wypatrywali.Musieli tylko dać jej coś do spryskania twojej karty.ZaklęcieTropiciela też nie zajmuje wiele czasu do opanowania& Hermiono  przerwała jej Ginny, rzucając zaniepokojone spojrzenie na Harry'ego.Harry wstał i podszedł do kominka, wpatrując w ogień.Ostatnia rzecz w jaką chciał wierzyć,to że w Zakonie był szpieg.Ponadto nie był pewien, czy zniósłby jeszcze myśl o tym, że ludzie,których uważał za swoich sprzymierzeńców, mogą ich zdradzić.Jednak Hermiona miała rację,wszystko pasowało do siebie doskonale, a alternatywa wydawała się co najmniejnieprawdopodobna. Harry?  spytała z wahaniem Hermiona. Harry, nie chciałam&73  Nie, wszystko w porządku  powiedział Harry, odwracając się z powrotem do swoichprzyjaciół. Wolę raczej usłyszeć wasze szczere zdanie, niż kłamstwa dla oszczędzenia moichuczuć.Nie mogę sobie na to pozwolić.Nikt z nas nie może. Wiesz, Fred i George nie okłamaliby Dumbledore'a, ale oni też mogą się mylić  oznajmiłaGinny z zastanowieniem. Wszystkie swoje wynalazki opracowują na Pokątnej i całkiemmożliwe, że śmierciożercy wiedzą, że pracują dla Zakonu.Biorąc pod uwagę, ilu ludzicodziennie odwiedza ich sklep, praktycznie ktoś mógłby łatwo założyć tam jakiś podsłuch bezwiedzy Freda i George'a.Sami wymyślili wiele akcesoriów szpiegowskich, takich jak UszyDalekiego Zasięgu.Na pewno śmierciożercy dysponują czymś podobnym i możliwe, żeobserwowali Freda i George'a od miesięcy. To ma sens  zgodziła się Hermiona z ulgą.Harry również poczuł, że mu ulżyło.Mimo że nie była to przyjemna myśl, to o wiele mniejkłopotliwa od możliwości posiadania szpiega w Zakonie.Co najlepsze, było to najbardziejprawdopodobne wytłumaczenie, jakie do tej pory usłyszał.Harry nie miał wątpliwości, żeniezależnie od tego, jakie bariery były nałożone na Czarodziejskie Dowcipy Weasleyów, niepowstrzymałyby one Voldemorta. Cóż, jestem pewien, że Dumbledore to wyjaśni  podsumował Ron. Chodzcie  rzekł Harry. Zagrajmy w Eksplodującego Durnia.Wciąż trwają moje urodzinyi nie zgadzam się na to, żebyśmy spędzili je w ponurych humorach.***Reszta dnia minęła milej, niż Harry mógłby mieć nadzieję.Jego przyjaciele najwidoczniej bylizdeterminowani, by wyrzucić z głów myśli o ataku śmierciożerców i zmartwienia o możliwymszpiegu, żeby uratować choć resztki tego dnia.Zgredek też się do tego przyczynił, przygotowującwspaniały obiad i olbrzymi tort urodzinowy  rozmiarów żadnego z nich domownicy zbytnio nieuszczuplili.Snape nie pojawił się na obiedzie, tak samo jak nie było go na śniadaniu, ale niezdziwiło to Harry'ego, który w głębi ducha był wdzięczny, że jego oschły nauczyciel nie zjawiłsię, by zepsuć nastrój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •