[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest tak pusto, ale wzgórza są piękne, a miasto takie.tętniące życiem.- Tak, to prawda.Ale uwielbiamy San Francisco.I jest tu tak wiele zmian.Ciągłezmiany.Byrony odstawiła filiżankę z herbatą i rozejrzała się po salonie.- Zbudowałeś pięknydom, Ira.Bardzo imponujący.- Dziękuję, moja droga.Podoba ci się twój po-kój?- Byłabym ślepa i głupia, gdyby mi się nie podobał! Czy ty go umeblowałaś, Irene?- Nie, Ira to zrobił, zanim wyjechał do San Diego.Chciał, żeby wszystko było.gotowe na twoje przybycie.Cicha czarna kobieta zabrała serwis do herbaty.-Dziękuję, Eileen - powiedziałaByrony.Eileen skinęła głową, przez moment patrząc nieśmiało na Byrony.Byrony ziewnęła.- O Boże - powiedziała, rumieniąc się - proszę mi wybaczyć.Chybajestem zmęczona.Na pewno nie jest to winą towarzystwa.- Zdrzemnij się przed kolacją, moja droga.Odprowadzę cię do pokoju.- Z chęcią - odparła Byrony i wstała.Wstała również Irene.Uścisnęła ją łagodnie i powiedziała: - Dziękuję.Ira odprowadził ją do drzwi pokoju.- Dopilnuję, żeby ci nie przeszkadzano.Eileenobudzi cię o siódmej.Zwykle jadamy o ósmej.Skinęła głową i weszła do swojej nowej sypialni.Przez chwilę stała pośrodku pokoju.Jej pokój u ciotki Idy był przeładowany ozdobami, co odzwierciedlało charakter ciotki.Znajdowały się tam różne zbędne przedmioty, które nie pasowały do innych pokoi.Jej pokójw San Diego był mały, goły i zimny.Ale ten był inny.Odetchnęła z zadowoleniem.Duży,przestronny, z dużymi łukowatymi oknami, wychodzącymi na południe, z widokiem nawzgórza, na których tu i ówdzie ulokowane były domy.Zciany pomalowano na kremowo, awszystkie meble miały odcień wyblakłego błękitu.Nie było żadnych zbędnych rzeczy,zajmujących wolną przestrzeń.To był jej pokój i ona uczyni go bardziej osobistym.Aóżkonakryte było bladoniebie-sko-białą kapą.Jestem szczęśliwa, przyszło jej nagle do głowy.Zaczynam nowe życie.Panuję nadnim.No, może niezupełnie, przyznała szybko przed sobą, a jej uśmiech zbladł.Teraz, jak siędomyślała, oficjalnie była w ciąży.Przypomniała sobie ciche podziękowanie Irene.Poczułaulgę.Nie chciała łez, przeprosin, scen.Irene tak bardzo różniła się od Iry.Ira był smukły ijasny jak anioł, a Irene niewysoka, miała ciemną cerę i duże brązowe oczy.Wydawała sięcokolwiek powściągliwa, może nieśmiała, ale Byrony domyślała się, że siedem miesięcy,które przyjdzie im spędzić razem, pozwoli im lepiej zrozumieć własne odmienne charaktery.Byrony podeszła do okna i odsłoniła ciężkie, kremowe zasłony.Miała nadzieję, że udasię jej zobaczyć San Francisco, zanim Ira zabierze je do Sacramento.Poczuła, jak krewzaczyna jej szybciej krążyć, gdy dopłynęli, dobijając do nabrzeża przy ulicy Clay.%7łycie,pomyślała, to właśnie jest San Francisco, burzliwe, nieokiełznane, młode życie.Irapowiedział jej ze śmiechem, że tutaj jest starym człowiekiem, skoro średnia wieku nieprzekracza trzydziestki.Jest tutaj ten gracz, pomyślała i poczuła dziwne podniecenie.Ale jest za pózno.Jestemzamężną kobietą.Za pózno.- Głupia - powiedziała do siebie łagodnie.- Zachowujesz się jak dziecko, budującfantazje z okruchów wspomnień.Jest tylko mężczyzną, takim samym jak inni.Zaciągnęła zasłony i powoli podeszła do łóżka.Zdjęła buty i położyła się na wznak,patrząc na kremowy sufit.Tak bardzo chciała zachować ten szlachetny wizerunek samejsiebie, który powstał w jej myślach, gdy przystała na prośbę Iry, ale nie było w niej nic pozauczuciem rozpaczy i niedowierzania.Dla świata stanie się matką.Dziecko Irene będzieuznawane za jej dziecko.Jak oni wszyscy będą się zachowywać? Jak będzie się wtedy czuła,żyjąc w kłamstwie.%7łycie w kłamstwie.%7łycie.Rozległo się delikatne pukanie do drzwi i cichy głos Iry: - Byrony.Szybko zerwała się z łóżka i poprawiła ubranie.-Wejdz.Ira zauważył jej bladość i usztywnienie ciała.- Czy jesteś bardzo zmęczona, mojadroga?Uśmiechnęła się z wysiłkiem.- Może trochę.Delikatnie zamknął za sobą drzwi i podszedł do niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]