[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyniesiono zamówioną potrawę i sprawa przybrała jeszcze gorszy obrót.Przynajmniej dla Lauren, której udało się wprawdzie przełknąć kilka niewinniewyglądających kęsów, ale skóra natychmiast zaczęła ją szczypać.- Nic ci nie jest, Lauren? Zrobiłaś się cała czerwona i wyskoczyło ci coś.bo ja wiem.jakby wysypka.Dziękuję, Izzy, przeklęła ją w duchu Lauren, niewątpliwie ktoś powinien mi na tozwrócić uwagę.- Rzeczywiście, nie czuję się najlepiej.Musiało mi zaszkodzić coś, co wcześniejzjadłam.- Nie był to najlepszy moment, żeby się teraz przyznawać do alergii na skorupiaki.Chris pochylił się ku niej z troską.44- Chodź, odprowadzę cię do domu, zanim będzie gorzej.Gorzej już być nie może, pomyślała.Myliła się.- Niespodzianka!Chris i Lauren podskoczyli przerażeni, gdy drzwi otwarły się z hukiem, a na progustanęła matka Lauren.Maureen Connor rzuciła okiem na spuchniętą twarz córki i wciągnęła ją prosto domieszkania.- O mój Boże! Popatrz tylko na siebie! Co ty wyprawiasz? Nie jadłaś chyba.Lauren nie dała jej skończyć kompromitującego zdania.Zarzuciła jej ręce na szyję, coMaureen mocno zdumiało, bo nie zwykły się obściskiwać.Ale osiągnęła spodziewany efekt,zamykając matce usta.- Mama! Jak miło cię widzieć.Co za.niespodzianka! Ee.wejdź, Chris.Mamo, tojest Chris.Chris, to jest moja mama.Chris został w miejscu.Nie Spotkawszy rodziców Beth przez pięć lat wspólnegomieszkania i w skrytości ducha tego nie żałując, nie palił się teraz do poznawania matkiLauren po jednej niezbyt udanej randce.- Słuchaj, skoro twoja mama już tu jest, żeby się tobą zaopiekować, to lepiej sobiepójdę.Mam w domu trochę pracy.Lauren przyjęła to z ulgą.Była równie gotowa zakończyć ten wieczór, jak on.Zwłaszcza że znała swoją matkę.Mówiła za dużo i za szybko.Wyrzucała z siebie słowa zszybkością karabinu maszynowego - już sama ich ilość gwarantowała, że któreś z nich padnieR Sw nieodpowiednie miejsce i spowoduje nieobliczalne straty.Ten właśnie dar Laurenodziedziczyła po matce.Gdyby mogła wybrać sobie jakąś cechę dziedziczną, wolałaby jejwąskie stopy.- Oczywiście, rozumiem.Dzięki za miły wieczór - powiedziała wesoło.- Jesteś pewna, że nic ci nie jest?- Najzupełniej - odparła stanowczo.- Wszystko w porządku.- Wobec tego, skoro twoja matka tu jest.- zawahał się, nie kończąc zdania.-Zadzwonię jutro dowiedzieć się, jak się czujesz - dodał.- Doskonale - zgodziła się z wdzięcznością.I gdyby zamknęła drzwi natychmiast, wieczór mógłby zostać uratowany.Ale zwlekałaprzez sekundę lub dwie, myśląc nad tym, żeby na pożegnanie rzucić coś żartem na tematurodzin i w ten sposób raz na zawsze oczyścić atmosferę.I zanim doszła do wniosku, że tozły pomysł, jej matka wkroczyła do akcji.- Nie bądź niemądra.Nie możesz pozwolić młodemu człowiekowi odejść, niezapraszając go do środka.Oglądam Ally McBeal i wiem, jak zachowują się młodzi ludzie.Powinnaś zaprosić go na filiżankę kawy i puścić którąś z twoich płyt.Proszę wejść, niech pan 45tak nie stoi.Nie będę przeszkadzać, nie zwracajcie na mnie najmniejszej uwagi.Wciągnęła nieszczęśnika niemal na siłę do mieszkania i usadziła na kanapie.Przezjedną straszną chwilę Lauren zastanawiała się, czy matka nie wręczy mu opakowaniaprezerwatyw.Choć uznała to za nieprawdopodobne, wolała nie ryzykować.- Mamo, możesz pomóc mi w kuchni? - Zapożyczywszy jej taktykę, odciągnęłaMaureen na siłę od stojaka z płytami, gdzie ta szukała kompaktu ze ścieżką dźwiękową dofilmu Siedem narzeczonych dla siedmiu braci.- Bardzo miły młody człowiek, kochanie.Mam zacząć oszczędzać na ślubny kapelusz?- szczebiotała Maureen, nie dostrzegając zdenerwowania córki.Lauren zamknęła się z nią w kuchni i zaczęła szeptać, patrząc nerwowo na drzwi.- Mamo, tylko posłuchaj.Nie mam czasu ci tego tłumaczyć, ale nie wspominaj nic omoich urodzinach ani o wisiorku, ani o moim znaku zodiaku, ani o mojej alergii naskorupiaki, ani o tym, że zawsze mówiłam, że wolę umrzeć, niż zjeść sushi.Maureen zrobiła skonfundowaną minę.- Nie rozumiem.Skłamałaś, ile masz lat? Nie ma w tym nic złego, twój ojciec teżmyślał, że jestem młodsza od niego, zobaczył mój akt urodzenia dopiero po ślubie, ale wtedyto już nie miało znaczenia, więc.- Mamo, nie okłamałam go co do mojego wieku, po co miałabym to robić? To byłobygłupie.Nie, powiedziałam mu tylko.miałam wrażenie, że on myśli.no, popatrzył na mójwisiorek w taki dziwny sposób.Wiem, pewno myślisz, że zwariowałam i masz rację.Ale jato wyprostuję.Tylko nic nie mów.Zwłaszcza o moich nadchodzących urodzinach.R SMaureen beztrosko wzruszyła ramionami.- Jasne, złotko.Czy to znaczy, że nie zaprosisz go na swój obiad urodzinowy za dwatygodnie? To by była wielka szkoda.Trafia się taka miła okazja i przyjemnie byłoby gozaprosić.- Nie wiem nawet, czy się jeszcze z nim spotkam.Nic nie rób i zostaw to mnie -ostrzegła Lauren.Ale Maureen nie miała zamiaru nic nie robić.Nic nierobienie oznaczało zaniedbywanieobowiązków, a ona zbyt długo zaniedbywała córkę.Teraz będzie matką czynną.Lauren zastanawiała się, o czym Maureen myśli, ale nie miała czasu tego dochodzić.Ani ochoty.- Możesz nam zaparzyć kawę, mamo? I dolej trochę zimnej wody, żeby nie była zagorąca.Nie chcę, żeby za długo siedział.Uciekła z kuchni, unikając dalszych, całkowicie uzasadnionych pytań, na które nieczuła się na siłach odpowiadać.W salonie Chris robił to, co zwykle robią ludzie, kiedy po raz pierwszy kogoś odwiedzają: przeglądał książki na półkach i kolekcję płyt.Patrzyła, jak z zainteresowaniem ogląda jej bogaty zbiór błyszczących albumów na46temat musicali wystawianych na Broadwayu i kręconych w Hollywood.Zauważyła też cień uśmiechu na jego twarzy na widok niekończących się płyt ze ścieżkami dźwiękowymi zfilmów i przedstawień, które odzwierciedlały jej muzyczne gusta (lub ich brak, jak wytknąłjej poprzedni chłopak) [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •