[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, że mogła bymmieszkać w Willow Hill i pracować w domu.Jestem bardzo dobra w moimzawodzie i mam świetne opinie na temat robionych przeze mnieprojektów.Chism zatrzymał się.- Czyli myślisz o przeprowadzeniu się do Willow Hill na stałe?Minta stanęła i spojrzała na niego.- Tak, to jest możliwe.Chism złożył ręce na piersi,- Daj spokój, Minto, z kogo ty sobie stroisz żarty.Sama przecież powiedziałaś, kiedy przyjechałaś, że nie masz tu nic do roboty.Niebyłbym zdziwiony, gdybyś nie wytrzymała nawet tego miesiąca, o którymmówił ci lekarz.- Potrząsnął głową.- Nie jesteś z Maine, nie jesteś osobą,która mogłaby żyć tutaj przez cały rok.To nie leży w twoim charakterze,nie jest zgodne z twoim temperamentem.- Och, czyżby? - powiedziała, podnosząc głos.-Jesteś szybki wwydawaniu opinii.Jak to jest być takim doświadczonym i mądrym?Przecież ty mnie nawet nie znasz.Patrzył na nią przez dłuższą chwilę, po czym odezwał się bardzo niskimgłosem.- Naprawdę? Ja powiedziałbym, że znam cię bardzo dobrze, pannoWesterly.Ciepły rumieniec oblał policzki Minty, gdy przed jej oczami stanął obraztego, co stało się na dywanie przed kominkiem."Niech go szlag trafi - pomyślała.- Robi cienkie aluzje, przenoszącrozmowę na zakazany teren.A moje ciało odpowiada.W każdym razie niemam zamiaru stać tutaj i pozwalać Chismowi, żeby grał na moichwrażliwych strunach."- Nieważne - powiedziała.- Przepraszam, że w ogóle o tymwspomniałam.- Odwróciła się i odeszła.Chism szybko ruszył za nią.Chwycił ją za ramię, zmuszając, by znówsię zatrzymała.Popatrzyła na niego, potem na jego dłoń na swoimramieniu i znów na niego.Opuścił rękę.- Już dobrze, dobrze - powiedział - to była głupia zagrywka,przepraszam.- Pociągnął palcami po włosach.- Poważnie, Minto, niemówisz serio o zamieszkaniu tu, prawda? - Właśnie, że tak - odparła krzywiąc się.- To, co prawda, nie twójinteres, ale chyba mam słabość i lubię otwierać swoją duszę przed tobą.Sporo myślałam przez ostatnich kilka dni.Zrozumiałam wreszcie, żeżycie, które do tej pory prowadziłam, nie ma mi nic do zaoferowania.Jestem zmęczona, nie tylko fizycznie, ale psychicznie i emocjonalnie.Przyszedł czas, żeby coś zmienić, a Willow Hill może być rozwiązaniem.- Ty jednak mówisz poważnie - powiedział z niedowierzaniem,- Oczywiście, że tak.Cóż za ironia losu.Ty niedługo stąd wyjedziesz,a ja może zostanę tu na zawsze.Jeżeli kiedykolwiek przyjedziesz, tobędziesz tylko gościem, a ja stałym mieszkańcem.A tak przy okazji,czemu tu jeszcze jesteś? Dotrzymałeś przecież obietnicy danej swojemuojcu.Jeżeli czekasz, by zamknąć Willow Hill, to daj sobie spokój.Jestempewna, że masz inne ważne rzeczy do zrobienia w.Gdzie powiedziałeś,że mieszkasz? A tak, San Francisco.Chyba nie możesz się doczekać, żebytam wrócić?"Nie, wcale" - pomyślał Chism.Nie miał tam właściwie do czegowracać.Nie tylko Minta dużo myślała o swoim życiu, on także.Aprzemyślenia, których dokonał, nie były specjalnie zadowalające.Jego życie było puste i zimne.Miał wielu znajomych, ale tylko kilkuprzyjaciół.Kiedy nie pracował po czternaście godzin dziennie, spotykałsię czasami z różnymi kobietami, lecz tylko po to, żeby się na chwilęrozerwać.Nie było wśród nich żadnej, w której mógłby się zakochać izałożyć z nią rodzinę.- %7ładnych komentarzy? - powiedziała Minta, wzruszając ramionami.-Ja idę zbierać jagody - Odwróciła się i odeszła.Chism patrzył na nią przez chwilę i wolno ruszył za nią. "Minta Westerly stałym mieszkańcem Willow Hill? - powtarzał wmyślach.Nie, to nie grało.Ona należała co arystokracji przyzwyczajonejdo tego, co świat miał najlepszego do zaoferowania.Z drugiej jednakstrony ciężko pracowała nad swoją karierą.Nie siedziała i nie czekała, ażbogaci rodzice czy bogaty mąż podadzą jej wszystko na srebrnej tacy."Może ona ma rację.Może on wcale jej nie zna.Minta, którą poznał,miała osiemnaście lat i nieomal doszczętnie zniszczyła jego życie swojązdradą.Leopardy nigdy nie zmieniają swoich kropek.Minta jest Mintą.Odkładając na bok fakt, że wciąż ją kochał, nadszedł czas, by zażądaćwyjaśnienia tego, co mu zrobiła.Kiedy doszedł do niej, Minta była zajęta zbieraniem jagód i wrzucaniemich do wiaderka.Chism zebrał kilka, zjadł je od razu, po czym włożył ręcew tylne kieszenie dżinsów.- Dużo ich jedliśmy tego ostatniego lata - powiedział.Podniosła głowę i spojrzała na niego.-Tak.Zacisnął mocno szczęki, aż zadrgały mu mięśnie twarzy.- Mam do ciebie jedno pytanie, Minto, Dlaczego? Dlaczego tozrobiłaś? Kto cię do tego namówił? Rodzice? A może sama zrozumiałaś,ile musisz poświecić? Wiem, że tamto lato to stara historia, ale ta sprawajest jeszcze nie zakończona, chcę wiedzieć, dlaczego.Otworzyła szerzej oczy.- Ty mnie pytasz? Mój Boże, Chism, to chyba ja powinnam się o tozapytać, nie uważasz?Zmarszczył brwi.- Ani trochę.Cholera, kocham cię, a ty powiedziałaś, że również mniekochasz.Tamtej nocy, ostatniej nocy, mieliśmy razem wyjechać.Mieliśmy wszystko obmyślone i zaplanowane.Mieliśmy zamiar się pobrać i.Czekałem na ciebie.Stałem tam przez kilka godzin, czekając i powtarzającsobie, że przyjdziesz, że będziemy mieć cudowne życie, ale ty, do cholery,nigdy się nie zjawiłaś.- Co? - wyszeptała.- Powinienem wiedzieć, że byłem głupcem, że nikt z letników niezniżyłby się do tego, by poślubić kogoś z Maine, żyjącego po niewłaściwejstronie zatoki.Wszystko co chcę wiedzieć, to dlaczego.Dlaczego niemiałaś w sobie na tyle przyzwoitości, żeby powiedzieć mi prawdę, żebypowiedzieć mi, że to była tylko letnia przygoda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •