[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tuż przed bitwą o Paryż wróg zniszczył znaczną liczbę statków, ale uchodźców chyba nie ganiają.Zresztą popatrz na niebo, sama zobaczysz.Poza kilkoma szybko lecącymi brazylijskimi solówkami, w przestrzeni pomiędzy zewnętrznym skrajem pierścieni a orbitą Japeta prawie nie było ruchu.Newt pokazał jej szereg ech radarowych, które nie wysyłały sygnałów identyfikacyjnych – statki obezwładnione rakietami lub minami elektromagnetycznymi, trupy spadające po ślepych orbitach wokół Saturna.A dalej było widać ponad pięćdziesiąt przyśpieszających statków, każdy skierowany w inny sektor nieba.– Jak nasiona dmuchawca na letnim wietrze – powiedziała Macy.Potem musiała tłumaczyć, co to takiego „dmuchawiec”.– Mamy tylko jeden problem: zanim polecimy na zewnątrz, najpierw musimy polecieć do środka – powiedział Newt.– Żeby tam dotrzeć w sensownym czasie, musimy skorzystać z asysty Saturna.Dione szybko malała za nimi.Słoń przeciął orbity Tetydy, Enceladusa i Mimasa, kierując się w stronę przepięknych pierścieni.Newt planował polecieć w rzucanym przez nie cieniu i prześlizgnąć się nad samą powierzchnią planety, kradnąc maksymalnie prędkości, przed odskokiem w stronę Urana.Byli prawie przy Przerwie Keelera, na zewnętrznej krawędzi Pierścienia A, gdy rozbrzęczał się alarm zbliżeniowy.Coś spadało ku nim pod małym kątem, poruszając się z niesamowitą szybkością.ROZDZIAŁ 9Po wysłuchaniu zawiłej, wypaczonej na własną korzyść opowieści Loca Ifrahima, Sri Hong-Owen była gotowa zaciągnąć go do najbliższej śluzy i wykopać na orbitę wokół Dione bez prawa do skafandra próżniowego.Dyplomata przysięgał, że powiedział jej wszystko, co wie, Sri była jednak pewna, że wszelkie istotne informacje zataił, a resztki prawdy ubarwił, podkoloryzował i przeinaczył, żeby zrobić z siebie głównego bohatera własnej historii.Jakby tego było mało, oczekiwał, że zostanie sowicie wynagrodzony, choć było jasne, że poza ucieczką nie dokonał właściwie niczego.Kiedy mu to powiedziała, wykrzywił się drwiąco i odparł, że dobrze wie, co ona musiała zrobić, żeby się tu znaleźć.– Mnie Zewnętrzni schwytali i więzili, dzięki własnemu sprytowi udało mi się uciec, potem walczyłem przeciwko nim podczas upadku Paryża.Wykonałem mój obowiązek.Za to pani zabiła swojego mentora i ukradła statek.Wszystko dla zaspokojenia własnej niezdrowej ambicji.Więc z całym szacunkiem, pani profesor, myślę, że nie pani mnie oceniać.– To się jeszcze okaże – powiedziała Sri.Loc Ifrahim odpowiedział na jej gniewnie spojrzenie spokojną bezczelnością.Nie był to już ten podstępny, służalczy młody człowiek, którego poznała w Tęczowym Moście.Już nie obawiał się zdradzić własnej ambicji czy okazać pogardy.– Pani profesor, oboje jesteśmy w służbie – dodał.– Różnica jest taka, że pani gwiazda gaśnie, a moja idzie w górę.– Nie radzę mnie nie doceniać – warknęła Sri i wyszła z jego maleńkiej kabinki, żeby nie stracić panowania nad sobą.Poszedł za nią do schodni i zawołał:– O mnie powiedzą, że jestem bohaterem, pani profesor! A ciekawe, co powiedzą o pani?Sri zadzwoniła do Arvama Peixoto, który był jeszcze na dole, w Paryżu.Nadzorował oczyszczanie miasta oraz zabezpieczanie i hermetyzację budynków, w których chciał zorganizować kwaterę główną swoich sił.Powiedziała mu, że według niej Loc Ifrahim zataja strategiczne informacje, i dodała:– Powinniśmy go przesłuchać.– Niczego takiego nie zrobimy.Chociażby dlatego, że ma immunitet dyplomatyczny – odparł Arvam.– A także dlatego, że pracował dla ciebie – wypaliła Sri, sama zdumiona własnymi słowami.Choć od zawsze była przekonana, że Arvam zatrudnił Spellera Twaina i Loca Ifrahima, żeby zsabotowali projekt biomu, nigdy nie odważyła się go o to zapytać, bała się bowiem, że ukarze ją za bezczelność, zakończy ich niepewny sojusz, a także – tym samym – jej karierę.Siedziała więc cicho.Przyjęła cios na siebie i szła dalej.Aż do teraz, kiedy wyrwało się jej otwarte oskarżenie, bo była zła, zmęczona i sfrustrowana.To zresztą nieważne, uświadomiła sobie.Ich sojusz, jeśli w ogóle kiedykolwiek istniał, został rozwiązany.Była całkowicie zdana na jego łaskę, dzięki czemu mogła być z nim całkowicie szczera.Nie musiała już udawać.Ani zachowywać pozorów.Arvam uśmiechnął się.– Jesteś wściekła, bo nie możesz uwierzyć, że twój wytwór nie wykonał zadania – powiedział.– Ten agent jest tak samo twój, jak mój.A wściekła jestem, bo ten człowiek, w tak zwanej służbie dla rządu i rodów, ewidentnie kłamie, żeby zrobić z siebie bohatera.Pozwól, niech mój człowiek go przesłucha.Szybko dotrzemy do prawdy.– Ifrahima zostaw mnie – powiedział Arvam.– A jego opowieści.wyślę pluton komandosów do tego ośrodka, gdzie go rzekomo przetrzymywali razem z Avernus i tą Minnot.– Powinieneś też wysłać paru komandosów, żeby przeszukali habitat klanu Jones-Truex-Bakaleinikoff.Tam się zadomowiła Macy Minnot.– Czyli to będzie ostatnie miejsce, do którego by uciekła, bo wiadomo, że w pierwszej kolejności tam będziemy szukać.Nie.Sprawdzimy ten ośrodek i wtedy zobaczymy.– Ja mogę pomóc – powiedziała Sri i po chwili negocjacji zdobyła zgodę generała na dostęp do danych obserwacyjnych zgromadzonych w systemie zarządzania polem walki na pokładzie DumyGai.Znalezienie tego, czego szukała, nie zajęło jej długo.Choć w systemie były tysiące godzin nagrań pokazujących szturm na miasto z dziesiątków punktów widzenia – transportowców, robotów bojowych, kamer noszonych przez komandosów – to pokrycie reszty Krateru Romulusa było szczątkowe i nierównomierne.Na szczęście, przelatujący nad nim transportowiec nagrał parosekundowy materiał pokazujący ludzi w pomarańczowych skafandrach rozbiegaj ących się z ośrodka.Wprawdzie trudno było powiedzieć, kto ucieka i dokąd, Sri mogła jednak skorzystać z nagrania, żeby ustawić parametry globalnego wyszukiwania po całym archiwum.Po paru minutach AI wyświetliła jej dziesiątki zdjęć ludzi w pomarańczowych skafandrach, czasem pojmanych lub zabitych przez marines, czasem uciekających z miasta do rozmaitych schronów albo za krawędź krateru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •