[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten zaś widział jedynie wilgotny,przestraszony wzrok żony i nie miał serca wypędzić baby na zbity pysk.Zaś dzisiej-szego wieczoru był zbyt zmęczony na kłótnie.Ale w żaden sposób nie potrafił tego wytłumaczyć buntownikom.A pózniejktoś podał mu roztruchan mocnej, spichrzańskiej okowity.Naczynie było wysadzaneturkusami i niezawodnie zrabowano je w zasobnym, mieszczańskim domostwie, aleDyrga nie wyznawał się na klejnotach.Nadto, choć był chłopem potężnym i silnym,nie przywykł do mocnych trunków.Teściowa trzymała domostwo twardą ręką irzeznik Dyrga nie przesiadywał nocami w szynkach, świadom, że po podobnejeskapadzie w najlepszym razie przeczeka do świtu pod własnymi drzwiami.Zresztą,nie ciągnęło go do karczemnej kompanii.Wolał własną komorę.Nic tedy dziwnego, że nawet nie spostrzegł, jak gorzałka zamroczyła go zlekka.Wystarczająco, by nasz rzeznik Dyrga odkrył w sobie niespodziewane zasobygadulstwa oraz niechęci do Servenedyjek, poborców podatkowych, a także księżnej Egrenne.Ta ostatnia w dziwaczny sposób zlała mu się w jedno z wizerunkiemteściowej, która nadal czyhała na niego w mrocznej sieni.I w tenże sposób rzeznikDyrga został jednym z przywódców buntu, co rychło doprowadziło go na posępny,wkopany pod murem miejskim pal.W innych dzielnicach działo się rozmaicie.Servenedyjki opanowały ziemiewokół świątynnego traktu oraz Krowi Parów i przebijały się z wolna ku książęcejcytadeli.Przy ratuszu pobuntowana tłuszcza starła się z pachołkami rajców; tam bitosię najzacieklej, bowiem do patrycjuszy dotarła wieść o niewiastach pomordowanychpodczas pościgu za Krogulcem.Na przedmieściach rozgorzały bezładne zamieszki.Było tam wielu zwolenników Rutewki, szczególnie przy północnym murze, bo tamzwyczajowo gniezdzili się farbiarze.Jednakowoż na błoniach pod miastemkoczowało też mnóstwo pątników, którzy ściągnęli do Spichrzy z Gór %7łmijowych.Ktoś rozpuścił pogłoskę, że wśród pielgrzymów są przebrani szczuracy - i że zamie-rzają wymordować mieszkańców Spichrzy, podobnie jak to miało miejsce zeszłejnocy w Cierzynie i Trątniowcu.Sine Paluchy rzuciły się na przybyszów, lecz czekała ich niespodzianka, bogórale byli ludem twardym i nieufnym.Rychło spod opończy wyłoniły się długiekopiennickie noże, gdyż pątnicy co prawda słyszeli o książęcym pokoju, ale człekrozważny nie wierzy we wszystko, co słyszy - szczególnie zaś w książęcezapewnienia.Kiedy zaskoczeni farbiarze cofnęli się w oczekiwaniu posiłków, góraleściągnęli w jedno miejsce ciężkie wozy, furmanki i co tam kto jeszcze miał, tworzącpotężny czworobok.Po trzech nieudanych próbach zdobycia obozowiska buntownicyzostawili ich w spokoju.W kilku miejscach wybuchły pożary.Przed świtem jeden z nich doszczętniestrawił kamienicę kupca Kurzopłocha.Sam Kurzopłoch zginął w piwniczce, usiłującratować beczułki najcenniejszego wina.Nigdy nie dowiedział się, że nieświadomieudzielał schronienia przywódcy buntu, który odebrał mu cały dobytek i życie.Dziwna rzecz zdarzyła się w zakolu Psiego Ruczaju.Mieściła się tamgarbarnia Starego Chodurka.Chodurek był człekiem osobliwym.Nosił się w strojachz grubego, nie bielonego sukna, niczym zwyczajny włościanin, i był tak skąpy, żezalewajka z czerstwym chlebem była w jego domu prawdziwą ucztą dla służby.Gadano też, że pokątnie zatrudnia w garbarni zbiegłych niewolnych chłopów, alemimo licznych prób książęcy pachołkowie nie zdołali go na owym procederzeprzyłapać.Nie znalezli też wejścia do sławetnych Chodurkowych lochów, gdzie się ci zbiegli chłopi jakoby gniezdzili i gdzie garbarz miał zwyczaj przechowywaćprzemycane z Książęcych Wiergów skóry, którą to działalność rajcowie z całąsurowością tępili.Przy całym swym skąpstwie i nieużytości, Chodurek był głęboko pobożny.Wkażde święto pojawiał się w świątyni w przetartej ze starości, lecz czystej opończy, zsiwą brodą schludnie zaplecioną w trzy warkocze.Nieodmiennie też obdarzałkapłanów oberżniętym miedziakiem, co raczej zniesmaczało przywykłych dogodziwszych ofiar służebników Zniącego.Od czeladzi i pracowników wymagałChodurek podobnej gorliwości.Codziennie rankiem -a w domostwie Chodurkawstawano na długo przed świtem - spędzał wszystkich na dziedziniec przedgarbarnią i odmawiał pokutną modlitwę.Podobnie działo się wieczorem, bowiemwiara Chodurka była złowroga, przesycona zapowiedziami sądu nad grzesznymi izapachem siarki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •