[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łartuję, chociaż już wiem, że moje siostry są bardzoopiekuńcze.To dla mnie coś zupełnie nowego i muszęprzyznać, że czuję się wzruszona.Nie chcą, żebym cierpiała, więc początkowo mogą ci się bacznie przyglądać.- Wierz mi, ja też nie chcę, żebyś cierpiała.Biorę Bogaza świadka, że do końca życia będę cię kochał i troszczysię o ciebie.ROZDZIAA 17Kiedy wrócili do pokoju, Kelly natychmiast dostrzegłapierścionek na palcu Jenny i puściła oko do Fiony.- Czyżby ten pierścionek oznaczał, że chcesz zabraćJennę do zamku? - zapytała.Ian roześmiał się i mocno przytulił Jennę.- Obawiam się, że tak, ale nie musimy wyjeżdżać jużw tej chwili.Jenna wspominała, że być może wasz ojciecżyje.Możecie mi powiedzieć coś więcej?- Zanim się z nim skontaktuję, muszę się o nim czegośdowiedzieć - odparł Greg.- Jeżeli okaże się, że jest tym,za kogo go uważamy, umówimy się na spotkanie.- A tymczasem witaj w rodzinie.- Nick wyciągnął rękę, którą Ian uścisnął z uczuciem ulgi.- To był bardzo miły dzień.Moje siostry i ich mężowiesą naprawdę wspaniali.Dziękuję ci jednak, że przyjechałeś- powiedziała Jenna, kiedy wieczorem Ian skręcał z drogiw aleję prowadzącą do zamku.- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł.Pomógł jej wysiąść z samochodu, a potem pocałował.Otworzył drzwi do domu i znowu ją pocałował, po czym212 DAR LOSUpowtórzył to jeszcze raz, kiedy zatrzymali się u szczytuschodów.- Widzę, że ją znalazłeś - stwierdziła Hazel.Ian spojrzał na gospodynię.- Zostaw nas samych, Hazel - powiedział i znów pocałował Jennę.- Na pewno uważasz, że można żyć samą miłością, alemała kolacja wam nie zaszkodzi.- Teraz już chyba rozumiesz, dlaczego na nią narzekam? Bez przerwy gdera i traktuje mnie jak dziecko.- Ianwestchnął i wypuścił Jennę z objęć.- Tylko wtedy, kiedy zachowujesz się jak dziecko -zareplikowała Hazel, prowadząc ich do jadalni.- Zarazwracam - dodała i zniknęła za drzwiami.Ian usiadł i posadził sobie Jennę na kolanach.- Pobierzmy się od razu jutro - szepnął, muskając ustami jej szyję.- Nie możemy tego zrobić.Pomyśl o swoich rodzicach.Na pewno chcieliby być na twoim ślubie, tak samojak i moja rodzina.- Powinienem się tego spodziewać.Planowanie ślubunie jest zajęciem dla słabych mężczyzn.Musisz jednakwiedzieć, że nie zamierzam czekać aż do przyszłej wiosnyalbo lata i ryzykować, że się rozmyślisz.- Pozwól biednej dziewczynie coś zjeść - odezwała sięHazel, wnosząc pełną tacę.Szybko nakryła do stołu i nalaławina do kieliszków.- Kiedy ślub? - zapytała, a gdy obojepopatrzyli na nią zdziwieni, powiedziała: - Umiem przecieżrozpoznać zaręczynowy pierścionek MacGowanów i dlategojestem pewna, że niedługo zobaczymy tu księdza.DAR LOSU 213Nie wiedziałam, że to taki cenny klejnot.- Jennauważnie przyjrzała się pierścionkowi,Po co miałaś wiedzieć - odparł Ian i rozzłoszczonypopatrzył na Hazel.- Czy zawsze musisz wszystko wypa-plać,nie powiedziałem, bo nie chciałem, żeby bała sięgo nosić.Nie martw się.Nigdy nie zdejmę go z palca - zapew-niła Jenna.Kiedy zjedli, przeszli do tej części zamku, w którejznajdowały się prywatne pokoje Iana.-Od tej pory tutaj będziesz spała.Możesz planowaćślub wesele i co tylko chcesz, ale od dzisiaj zamieszkaszrazem ze mną.-Myślę, że uda mi się.- nie zdążyła dokończyć, boIan pociągnał ją na łóżko.kiedy wreszcie oderwał usta od jej warg, zagadnął:-Mówiłaś coś, ale ci przerwałem.-Tak? - zapytała rozleniwionym głosem.- Nie pa-miętam,-To dobrze.- Znowu ją pocałował.- Kocham cię.Nawet nie wiesz jak bardzo.-Chętnie pozwolę, byś mnie przez resztę nocy o tymprzekonywał - szepnęła Jenna.Następnego ranka obudziły Jennę delikatne pocałunki.-Dzień dobry - powiedziała cicho, otwierając oczy.Ian objął ją mocno i przyciągnął do siebie, wtulająctwarz w jej długie włosy.Trzymał ją w ten sposób takdługo,że kiedy się wreszcie odezwał, Jenna już z powro-tem zasypiała.-Naprawdę zgodziłabyś się pracować dla Chrisa?214 DAR LOSU- Kto to wie? Może?- Zapewniam cię, że nie.Jeżeli ja miałbym w tej sprawie coś do powiedzenia.- Skoro już rozmawiamy o Chrisie, to co sądzi o twojej umowie z wydawnictwem?- Musi jeszcze porozmawiać z ich działem prawnymna temat drobnych zmian, a potem radzi mi bezzwłocznieją podpisać.Dużo nad tym wszystkim myślałem i podjąłem pewne decyzje dotyczące tego, co chcę zrobić z resztą swojego życia.- Mam nadzieję, że zamierzasz je spędzić jako człowiek żonaty.- Oczywiście.Małżeństwo nie podlega dyskusji.Chodzi o moją pracę.Nigdy nie powiedziałem ci, czym taknaprawdę się zajmuję.- Rzeczywiście, twoja praca jest owiana mgłą tajemnicy.- Dlatego że to, co robię, jest ściśle tajne.- Och.Jeżeli jest ściśle tajne, to.- Jenna zamilkła.- Pracuję dla wywiadu.- Jesteś szpiegiem? - Jenna nie kryła zdumienia.- Raczej agentem pracującym w terenie.- Ian nie zdołał powstrzymać uśmiechu.- Czy to nie jest niebezpieczne?- Czasami może być.- W przyszłym tygodniu, kiedy wrócisz do Londynu,znowu będziesz się narażał.- Była przestraszona.- Jeżeli wrócę.- Jeżeli?- Rozmawiając z Chrisem o umowie, zdałem sobieDAR LOSU 215sprawę, że spodobało mi się życie w zamku i pisanie.Wcale nie jestem pewien, czy mam ochotę wracać do tamtejpracy.- Jeśli mój głos się liczy, to mam nadzieję, że zostaniesz pisarzem na pełny etat.- W poniedziałek zamierzam porozmawiać o tymz Toddem.- Philip, szpieg z twojej powieści, to ty, prawda? Robiłeś to wszystko, o czym napisałeś.Nic dziwnego, że książka wydaje się taka prawdziwa.- Piszę o tym, na czym się znam.- Tamtej nocy, na jachcie, kiedy wszystko obróciło sięprzeciwko niemu, ty tam byłeś - wyszeptała Jenna.- Nie piszę o operacjach, w których sam brałem udział.Są tajne.Zresztą dobrze wiesz, że mam bujną wyobraznię- odparł Ian i zaczął udowadniać, jak potrafi być twórczy.Jakiś czas pózniej znowu zaczęli rozmawiać.- Kiedy wczoraj zobaczyłem twoje siostry, uświadomiłem sobie, że moglibyśmy zamieszkać w zamku, miećrodzinę, spędzać razem cały czas.I że mam okazję tourzeczywistnić.Umowa z wydawnictwem stwarza mi tęmożliwość.W tej sytuacji wybór wydaje mi się oczywisty.- To wcale nie był wypadek samochodowy, prawda?- zapytała.- Nie, ale i tak powiedziałem więcej, niż powinienem.Oficjalna wersja mówi, że zostałem ranny w karambolu,na jednej z głównych arterii dojazdowych do Londynu.- Och, Ian - szepnęła drżącym głosem Jenna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]