[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leila nie zdziwiłaby się, gdyby jej gościezaczęli się mu kłaniać.Dunstan zatrzymał się przed Leilą, a jego gniew zdradzałyjedynie zaciśnięte szczęki.Złożył ukłon.90RS - Cieszę się, że oderwał się pan na chwilę od pracy, byzaszczycić moje skromne progi.Uśmiechnęła się, ale w jej głosie wyraznie słychać było kpinę.- Pochlebia mi, że zostałem zaproszony na to wspaniałeprzyjęcie - sucho odparł Dunstan.- Cudownie.Proszę kontynuować.- Leila wcieliła się w rolękokietki, którą umiała grać bezbłędnie.- Szczególnie lubię kłamstwana temat mojego urzekającego spojrzenia.Dunstan wyprostował się i wpatrywał w nią tak uważnie, jakbyrzeczywiście szukał w myślach odpowiedniego komplementu.Takdługo milczał, że Leila zaczęła podejrzewać, iż zsunęła się jej perukaalbo odpadł sztuczny pieprzyk.Gdy uświadomiła sobie, że wzrok Dunstana zatrzymał się na jejpiersiach, zalała ją fala gorąca.Owszem, życzyła sobie, by zwrócił nanią uwagę, ale nie w ten sposób.Bez trudu mogła sprawić, by pożądałjej każdy mężczyzna.Zapragnęła jednak, by z Dunstanem połączyłoją głębsze porozumienie.- Jestem agronomem, a nie poetą - odparł wreszcie.-Możepowinienem porównać panią do żyznych dolin między wzgórzamiGloucester? - spytał niewinnie.- Porównuje mnie pan z ziemią, bardzo oryginalnie.-Leilaotworzyła wachlarz i spojrzała na gości.- Spóznił się pan.To modne,owszem, ale daje tym głupcom temat do dyskusji.Chciałabymporozmawiać z panem o Stainesie, ale nie teraz.Udajmy, żeinteresujemy się tylko sobą nawzajem.Czas na kolację.Proszę podaćmi ramię.91RS Ives zesztywniał.- Powiedziałem pani kuzynkom, że mam tego wieczoru innezajęcia.- Jakie obowiązki nie pozwalają panu poświęcić godziny nazjedzenie kolacji? - spytała Leila, nie zamierzając przyjąć odmowy.- Jestem pani pracownikiem, a nie adoratorem -mruknął Ives.-Nie muszę być obecny na kolacji.- Proszę nie żartować.Jest pan synem księcia, znanymagronomem, a to jest wiejskie przyjęcie - tłumaczyła, jakby Dunstanbył dzieckiem.- Czy pan wie, że wszyscy mężczyzni pragną megotowarzystwa i powinien pan czuć się zaszczycony moją prośbą?- Przekona się pani, że nie lubię przyjęć.Leila zgrzytnęła zębami.A więc Dunstan jej nie pragnął?Obłudnik! Przecież pożądał jej jako Lily.Teraz po prostu nie chciałprzyjąć do wiadomości, że Leila i Lily to ta sama osoba.Czy jednak oczekiwała tego? Czy rzeczywiście sądziła, że zmusiDunstana, by tańczył, jak mu zagra? Ivesów nie dało się wodzić zanos.Może tego właśnie obawiała się arystokracja.Albo.A może to Dunstan obawiał się arystokracji i tego, co sobąreprezentowała, a więc także i jej?Być może oboje woleli Lily, choć z innych powodów.Leila wcisnęła Dunstanowi rękę pod pachę i poprowadziła go dojadalni.Czy słusznie wyczuła w nim oprócz złości niepokój? Jak tosprawdzić? Postanowiła, że uwolni tego niezwykłego człowieka zwięzienia, w którym sam się zamknął.Może wtedy zrozumie, że92RS oboje pragną tego samego - by byli szanowani ze względu na swojezdolności.Jak miała wytłumaczyć Dunstanowi, że jej umiejętnośćtworzenia zapachów może okazać się użyteczna?Dunstan ignorował zebranych w rezydencji gości.Ci, uważającgo za mordercę, odpłacali mu tym samym.A więc wystarczyło zatemodkryć, kto naprawdę zabił żonę Dunstana, pomyślała lady Staines.Gdy jego imię zostanie oczyszczone z wszelkich zarzutów, możewreszcie będzie rozmawiał z lady Leilą równie szczerze jak z Lily.Oczywiście kiedy zrozumie, że go oszukała, wścieknie się.Skrępowany Dunstan pomógł lady Leili zająć miejsce u szczytustołu.Cały czas czuł jej niezwykły zapach, od którego kręciło mu sięw głowie.Leila przewyższała wzrostem Lily i była od niej wytworniejsza, a mimo to pożądał jej dokładnie w ten sam sposób.To było nietylko nienormalne, ale i niebezpieczne.Rozchichotane siostry Leili także podążyły do stołu.Ich złoteloki nie pozwalały Dunstanowi zapomnieć, z kim ma do czynienia.Panny Malcolm! Czego one od niego chciały?Gospodyni usadziła go po swojej prawej stronie obok jednej zsióstr.Drugą miał dokładnie naprzeciwko siebie.Zdesperowanysięgnął po kieliszek z winem, ale uświadomił sobie, że w tymtowarzystwie powinien zachować trzezwość myślenia.- Pana aura przypomina chmurę gradową - szepnęła starsza zsióstr.-Nie lubi pan przyjęć?93RS To tylko dzieci, upomniał się Dunstan.Nie będzie przecieżkrzyczał na dzieci.Spojrzał z ukosa na lady Leilę, ale ona właśniewydawała jakieś polecenia lokajowi.- Nie umiem prowadzić grzecznej rozmowy - odparł.- Chyba żechciałaby pani porozmawiać o rodzajach gleb.Młodsza, Felicity, nachyliła się do niego.- Moglibyśmy porozmawiać o pana zmarłej żonie.Wszyscy otym dyskutują.Czy pan naprawdę pojedynkował się z bratem panaWickhama z jej powodu?Dunstan nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się zdziewczyną wspomnieniami tamtego dnia.- Jestem farmerem - odparł sucho.- Nie pojedynkuję się.Znów powędrował wzrokiem do lady Leili, która terazgawędziła sobie w najlepsze z pastorem, siedzącym po jej lewejstronie.Co ona knuła?- Słyszałam, że pana żona zginęła w niezwykłychokolicznościach - ciągnęła Christina - i że brat pana Wickhama byłjedynym świadkiem tego zdarzenia.A pan go zabił.Ale pan nie maaury mordercy.Dunstan zaskoczony popatrzył na Christinę.Dziewczynaspoglądała na niego z zaciekawieniem, bez strachu czy obrzydzenia.Ives chciał zobaczyć ciemnoniebieskie oczy Leili, ale lady Stainessączyła wino ze wzrokiem utkwionym w obrusie.Dunstan nie miałwątpliwości, że gospodyni specjalnie przygotowała dla niego te towarzyskie" katusze.94RS - Sądzę, że pani ze swoimi czarami jest o wiele grozniejsza niż ja- wycedził przez zaciśnięte zęby.Z naprzeciwka rozległ się śmiech Felicity.- Jeszcze nigdy nie czułam, żeby ktoś wprawiał w wibracje blat.Jest pan wyjątkowo intrygującym człowiekiem, panie Ives.I tym razem Dunstan nie mógł porozumieć się z Leila.Gospodyni znowu prowadziła ożywioną rozmowę z pastorem, i to natemat hodowli róż.Dunstan najchętniej przyłączyłby się do nich, alenajwyrazniej uparte dziecko po jego prawej stronie badało mu aurę.Opadł bezsilnie na krzesło.Rozglądając się po twarzach roześmianych gości, napotkałpogardliwe spojrzenie lady Mary, głupiutkiej gąski, która byłanajlepszą przyjaciółką Celii.Zauważył, jak brat lady Mary, lord John,szepcze coś do młodego wicehrabiego.Gdy Staines spojrzał na niego,Dunstan uznał, że jego dni w posiadłości lady Leili są policzone, isięgnął po wino.Przeniósł wzrok na piękną sąsiadkę i pomyślał, że tylko dziękiniej nie czuje się jeszcze całkowicie upokorzony.Ciekawe, kiedyarystokracja nauczy pokory i ją?Gdy tylko damy wstaną od stołu, ucieknie z tego piekła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •