[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nalejesz mi filiżankę kawy czy nie? Obawiam się, że nie, sir.Są gorsze wieści niż duchy te cholerne szczury dorwały się w nocydokawy.Na całym okręcie nie ma już kawy na kolejny dzbanek! Killick, natychmiast daj mi ten dzbanek, albo dołączysz do duchów w spiżarni i będziesz znimi zawodził po wsze czasy! Jeszcze za to beknę. wymamrotał steward kapitański, z najwyższą niechęcią postawił dzbanekna samej krawędzi stołu. Dzień dobry! Do kajuty wszedł Jack i również nalał sobie filiżankę. Nikogo nie brakuje rzucił w stronę Stephena. Kogo? Gdzie? Wszystkie okręty francuskie są w porcie, a wraz z nimi Victor" i pozostałe dwa statki Kompanii.Nie byłeś jeszcze na pokładzie? Stoimy w dryfie naprzeciwko Port-Louis.Co się stało z kawą? Mapaskudny smak! Przypisałbym to osobiście odchodom szczurów.Gryzonie wyżarły nam cały zapas, a to, co w tejchwili pijemy, to przypuszczalnie lura na bazie resztek z dna worka. Fakt, skądś znam ten smak stwierdził Jack. Killick, idz no do pana Seymoura, przekaż mumoje pozdrowienia i rozkaz, by dał ci łódz, a potem zasuwaj między okręty dywizjonu i bezczternastofuntowego worka kawy nie masz co wracać. Nereide" możesz sobie podarować, tam siękawy nie pije.Po wysączeniu dzbanka aż po cokolwiek wątpliwe fusy, obaj udali się na pokład. Boadicea" stała wdryfie na środku przepięknej zatoki, a pozostałe okręty, Nereide", Sirius", Otter" i odbity w StPaul bryg Grappler" wraz z kilkoma awizo o skośnym ożaglowaniu, widać było zarówno od stronydziobu, jak i rufy fregaty.Załoga stojącego na zawietrznej Windham", wspomagana przez grupymarynarzy z innych okrętów, naprawiała uszkodzenia po sztormie i walce, śledzona obojętnymispojrzeniami francuskich więzniów z byłej załogi pryzowej.Na końcu długiej, zakręcającej zatokileżało miasto Port-Louis, stolica Mauritiusa, a za nim ciągnęły się zielone grzbiety wzgórz.Horyzontzakrywał łańcuch górski z wierzchołkami tonącymi w chmurach. Z topu grota mógłbym ci więcej pokazać rzekł Jack. Dałbyś radę się wspiąć? Oczywiście, aż na najwyższy saling, jeśli nie masz nic przeciwko! odparł Stephen. Czujęsięzręczny jak małpa.Jack w ostatniej chwili powstrzymał się przed zapytaniem, czy istnieją lądowe małpy ze sztywnymistawami, zawrotami głowy, szczątkowym zmyśle równowagi i dwiema lewymi rękami.Widział już,jak na jego przyjaciela działają wyzwania.Poza pojedynczym sapnięciem, z którym przepchnąłStephena przez lubber's hole*, nie wydał z siebie ani dzwięku aż do chwili, kiedy obaj rozsiedli sięwygodnie wśród żagli bocznych i wycelowali lunety na miasto.* Lubber 's hole otwór w podstawie marsa, przez który można się dostać na samą platformę. Widzisz ten biały budynek z powiewającą trójkolorową flagą? spytał Jack. To kwateragłówna generała Decaena.Teraz sprowadz lunetę na poziom plaży i nakieruj ją odrobinę na prawo.To Bellone".Wstawiają na niej nową stengę foka.Jeszcze trochę, jeszcze stopa.Już! Zgrabnie trafiliw mocowanie masztu, prawie idealnie! Dobra robota! Ten okręt za fregatą to Victor"! Widzisz tętrójkolorową banderę ponad naszą? Aajdaki z nich, choć przyznać trzeba, że był to okręt francuski,nim żeśmy go capnęli.A tam, głębiej w porcie, podobna sytuacja, widzisz banderę francuską nadportugalską? To Minerve", Stephen, potężny okręt, i nie znać na nim śladów uszkodzeń po walce.Ten okręt z proporczykiem komodorskim to fregata Venus" stoi burta w burtę z tą barką zdzwigiem nożycowym.Wstawiają nowy stermaszt.Uff, jednak się jej oberwało! Bukszpryt pękł wmocowaniach, ani śladu po relingu na dziobie i po takielunku na tej burcie.Nisko siedzi w wodzie,przy pompach trwa pewnie ciężka praca.Zastanawiam się, jak w ogóle udało im się wprowadzićokrętdo portu! Zbyt wcześnie jak na tak potężny sztorm Venus" musiała się znalezć w samym jegocentrum, a statek Kompanii gdzieś na obrzeżach. Magicienne" pewnie pozostała daleko pozazasięgiem, gdyż kapitan Curtis nawet bombramstengi nie zdjął. Te twoje huragany zapewne działają na zasadzie obrotu wokół osi? spytał Stephen. Otóż to.Wirują jak szalone, a kiedy myślisz, że udało ci się wydostać poza strefę działania,uderzają znowu.Na prawo kotwiczy Manche" i jakaś korweta, chyba Creole".Kiedy jużdoprowadzą Venus" do stanu używalności, będzie to całkiem mocna formacja.Ach, cóż to by byłozastarcie, gdyby zdecydowali się wyjść z portu i stawić nam czoło równie dzielnie jak ów kapitan w StPaul.Jak on się zwał? Feretier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]