[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozumiem  rzekł podekscytowany Hugh. Czy udało się pani rozpoznać kolonię, wktórej ten dokument został wydany? Niestety nie.Pismo było nara\one na działanie wody.Urzędowa pieczęć i data zostałyniemal całkowicie zmyte.Przeanalizowałam je starannie, panie Westbrook, ale nie potrafięodczytać.Jak pan widzi, podpis jest zupełnie nieczytelny. Dopływ Drozda i Durrebar  upewnił się Hugh, pragnąc jak najprędzej wrócić doJoanny. Sam nie wiem, jak mam pani dziękować, panno Tallhill.Uśmiechnęła się. Nie ma o czym mówić.Ka\dy potrafiłby to zrobić.Zadanie wymagało tylko trochęcierpliwości i czasu, którym jak pan widzi, dysponuję w nadmiarze  westchnęła. Kiedy będzie się mogła pani zająć stenopisem Johna Makepeace a? Ju\ go badałam, panie Westbrook, lecz jak dotąd nie zdołałam złamać kodu.Jeśli mo\emi pan zostawić tę próbkę, poświęcę jej analizie więcej czasu.Zawiadomię pana listownie omoich odkryciach.Hugh próbował wynagrodzić pannie Tallhill trud, lecz odmówiła przyjęcia zapłaty. To była dla mnie prawdziwa przyjemność, panie Westbrook.Poza tym nie zakończyłamjeszcze pracy.Niezwłocznie przystąpię do dalszego badania stenopisu.Gdy wyszedł, podjechała wózkiem do okna.Zza zasłony wyjrzała na skąpaną w deszczuulicę i obserwowała Hugha Westbrooka wsiadającego dq powozu.Jego podobieństwo doStephena, który wyruszył dwadzieścia lat temu na poszukiwanie złota i nie powrócił,wprawiło ją w zdumienie.Nigdy nie straciła nadziei, \e któregoś dnia odzyska ukochanego.Odsunęła się od okna i wróciła w pobli\e kominka. Parali\ spowodowany atakiemhisterii  orzekli lekarze. Nie ma \adnej fizycznej przyczyny bezwładu pani nóg, pannoTallhill.Mo\e pani chodzić, jeśli tylko pani zechce. Ich diagnoza była bezsensowna.Có\ mogli wiedzieć o schorzeniach, których korzeniesięgały serca?Westchnęła.Hugh Westbrook przypomniał jej o Stephenie.I właśnie z tego powodu niemogła odesłać go z kwitkiem.Nie zniosłaby widoku rozczarowania na jego twarzy, która byłatak podobna do twarzy ukochanego.Dlatego nie wyznała mu prawdy, \e nie zdołała odczytaćsłów w akcie własności i \e z pewnością nikt nie potrafi tego zrobić.Nazwa Dopływ Drozdamiała prawdopodobne brzmienie.Có\ komu szkodziło, \e Hugh Westbrook uwierzył wistnienie tej miejscowości? I czy jakieś znaczenie miał fakt, \e słowo Durrebar było równie\jej wymysłem? Hugh Westbrook uśmiechał się.I w chwili radości jeszcze bardziejprzypominał jej Stephena. Tajemnicze miasto  myślał Frank Downs, rozglądając się po Melbourne.Cały ten krajpełen był zagadek.Gdy Frank stał w górującym wysoko nad miastem oknie, z któregoroztaczał się widok na dachy domów, mosty i fabryczne kominy, wyobra\ał sobie ciągnącesię w oddali ogromne przestrzenie.Wiązało się z nimi tak wiele ciekawych historii ifascynujących przygód.To one pchnęły Franka do wydawania gazety  chciał być bliskopulsu tego tajemniczego kontynentu.Dobrze wiedział, czego ludzie chcą i co ich fascynuje.Od obozowych ognisk na odludziu po salony Melbourne nic bardziej nie pasjonowałoAustralijczyków ni\ niezwykłe historie.I  Times zaspokajał te oczekiwania.Teraz, kiedynauka stała się obowiązkowa w koloniach, Frank spodziewał się, \e w ciągu dwóchdziesięcioleci wyrośnie nowe pokolenie czytelników  młodych, wykształconych i \ądnychrozrywki ludzi.A ukazujący się w Melbourne  Times , dzięki energii i pomysłom FrankaDownsa, miał jej dostarczyć.Frank kupił gazetę siedem lat temu za dwa tysiące funtów.U\ył nie lada sztuczek, \eby jąuratować i stworzyć poczytny dziennik.Był innowatorem.Kiedy przejmował zarząd nad Timesem , w podawaniu najświe\szych wiadomości wyprzedzały go wszystkie inne pisma.Dobrze wiedział, \e chcąc przetrwać, musi znalezć sposób na przekazywanie informacji przedswoimi konkurentami.Wpadł na pomysł i zaczął wysyłać na pokłady przybijających do portustatków reporterów, którzy kupowali prasę od pasa\erów i od członków załogi, a potemniezwłocznie wracali do miasta i dołączali do druku dodatki bezczelnie skopiowane słowo wsłowo z angielskich gazet.Kiedy inni wydawcy zaczęli go naśladować, Frank znowu ichwyprzedził.Posyłał dziennikarzy do Adelajdy, gdzie zawijały statki w drodze do Melbourne.Pracownicy gazety na miejscu pospiesznie czytali angielskie czasopisma, a następnieprzekazywali za pośrednictwem telegrafii najświe\sze informacje.Wkrótce innewydawnictwa równie\ zaczęły to praktykować.Wtedy Frank zawarł umowę z pocztą, bydostarczała  Timesa bez pobierania dodatkowych opłat do jego wiejskich abonentów.Wysyłał nakłady pociągami oraz pospiesznymi dyli\ansami spółki Cobb i w ten sposóbzyskał sobie na prowincji spragnionych wiadomości czytelników.Symbolem sukcesu Franka była Wie\a Zegarowa, najwy\szy budynek w Melbourne.Wznosił się na pięć pięter i górował nad brudnymi ulicami, a w ka\dym jego oknie jarzyło sięgazowe światło.W ten mglisty kwietniowy dzień przywodził na myśl latarnię morską.BiuroFranka znajdowało się na ostatnim piętrze.Koledzy śmiali się z niego, gdy urządzał swój gabinet. Będziesz fruwał na górę razem z papugami kakadu  \artowali.Wszyscy wiedzieli,\e ostatnie piętra są najmniej atrakcyjne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •