[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ach, tamte czasy.Ojciec Mattingly rozpoczął z Anglikiem swobodną pogawędkę pod niskimi gałęzmi dębów, przyciszonym głosem opowiadając mu wszystkie  powszechnie znane rzeczy, októrych jego rozmówca zdawał się wiedzieć  terapia wstrząsowa, szpitale psychiatryczne,Bialutka córeczka dawno temu oddana w adopcję do Kalifornii, jednak ojcu Mattingly emunie przyszło nawet do głowy, żeby wspominać o plotkach Dave a Collinsa dotyczących Stelliczy  tego mężczyzny.Powtarzanie takich bzdur byłoby całkowicie nie na miejscu.Poza tym,zbytnio wiązało się to z owymi bolesnymi tajemnicami, z których zwierzyła mu się Deirdre.Na koniec tak jakoś wyszło, że Mattingly i Lightner poszli wspólnie, za zaproszeniemAnglika, na pózny lunch do Pałacu Komandorskiego.Cóż to była za radość dla księdza.Ileżlat minęło, odkąd po raz ostatni jadł w takiej eleganckiej nowoorleańskiej restauracji, na tychobrusach z lnianymi serwetkami.Na dodatek Anglik zamówił doskonałe wino.Lightner przyznał szczerze, że interesują go historie rodów takich jak Mayfairowie. Wie ojciec, oni mieli plantację na Haiti jeszcze za czasów, kiedy ta wyspa nazywała sięSan Domingo.Maye Faire, tak brzmiała nazwa tego miejsce, o ile mnie pamięć nie myli.Nadługo przed powstaniem niewolników zbili majątek na kawie i cukrze. Bardzo dużo pan wie i to nawet o tak dalekiej przeszłości tej rodziny  rzekł ksiądz,zdumiony. Och, tak, oczywiście  odparł Lightner. To wszystko jest w książkach historycznych,ojciec rozumie.Rządziła tą plantacją nie byle jaka kobieta, Marie Claudette Mayfair Landry.Zresztą poszła w ślady swej matki, Angelique Mayfair.Mieszkali tam od czterech pokoleń.To Charlotte przyjechała z Francji w.zaraz, zaraz, tak, 1689 roku.Tak, Charlotte.Urodziłaona bliznięta  Petera i Jeanne Louise.Oboje żyli po osiemdziesiąt jeden lat. A niech to! Nigdy nie słyszałem opowieści o Mayfairach, które pochodzą z takdawnych czasów. Sądzę, że to po prostu kwestia relacji  Anglik wzruszył lekko ramionami. Nawetczarni rebelianci nie odważyli się podpalić tej plantacji.Marie Claudette zdołaławyemigrować z całą rodziną i dobytkiem wartym bajońskie sumy.Potem była La Victorie wRiverbend pod Nowym Orleanem.Wydaje mi się, że nazywali te posiadłość po prostuRiverbend. Panna Mary Beth urodziła się tam. Tak! To prawda.W, niech pomyślę.to chyba był 1871 rok Dopiero rzeka zdołałapochłonąć tę ogromną rezydencję.A taka była piękna, z kolumienkami dookoła.W bardzostarych przewodnikach po Luizjanie można znalezć jej fotografie. Chciałbym je zobaczyć  powiedział ksiądz. Ten dom na ulicy Pierwszej wzniesiono, proszę księdza, przed wojną secesyjną ciągnął Lightner. Zbudowała go Katherine Mayfair, ale pózniej mieszkali tam jej braciaJulien i Remy.Potem Mary Beth dołączyła do nich wraz ze swoim całym gospodarstwem.O,Mary Beth, ona nie lubiła wsi.Zdaje się, że to Katherine poślubiła irlandzkiego architekta,tego, który umarł tak młodo na żółtą febrę.On zbudował te banki w centrum.Tak, nazywał się Monahan.Po jego śmierci zrozpaczona Katherine nie chciała już mieszkać na ulicyPierwszej, gdzie wszystko przypominało jej męża. Słyszałem dawno temu, że Monahan zaprojektował ten budynek  odezwał się ksiądz,ale tak naprawdę bardzo nie chciał przerywać. Mówiono mi też kiedyś o pannie MaryBeth. Tak, to ona wyszła za sędziego Mclntyre a, choć naturalnie wtedy był on dopieromłodym prawnikiem; ich córka Carlotta Mayfair jest teraz głową domu, jak mi się zdaje.Ojciec Mattingly był oczarowany.I nie chodziło tu tylko o dawną, bolesną ciekawośćspraw Mayfairów, ale i ujmujące obejście Lightnera, i przyjemny dzwięk brytyjskiegoakcentu.A to wszystko jedynie historia, zupełnie niewinna, pozbawiona jakichkolwiekdomysłów.Minęło wiele czasu, odkąd ojciec Mattingly rozmawiał z tak kulturalnymczłowiekiem.Nie, w ustach Anglika nic nie wydawało się plotką.I tak, wbrew własnemu przekonaniu, niepewnym głosem, ksiądz zaczął opowiadaćhistorię małej dziewczynki na szkolnym dziedzińcu i tajemniczych kwiatów.Naturalnie tegonie usłyszał w konfesjonale, usprawiedliwiał się sam przed sobą.A jednak aż strach, że takmu się to wymknęło po kilku łykach wina.Ojciec Mattingly wstydził się za siebie.Nagle niemógł odpędzić od siebie wspomnienia tej spowiedzi.Zgubił wątek.Myślał o Davie Collinsie iwszystkich dziwnych rzeczach, które tamten opowiadał, także o tym, jak to się ojciec Laffertyrozgniewał owej lipcowej nocy na bazarze.To on przecież kierował adopcją dziecka Deirdre.Czy ojciec Lafferty podjął jakieś działania w związku z szalonymi opowieściami Dave aCollinsa? On sam nigdy nie był w stanie nic zrobić.Anglik wykazał wiele cierpliwości wobec milczenia księdza.I nagle rzecz bardzoosobliwa.Ojcu Mattingly ernu wydało się, że tamten przysłuchuje się jego myślom! Ale toprzecież było zupełnie niemożliwe; a jeśli jakiś człowiek jest w stanie w ten sposóbpodsłuchać wspomnienie o spowiedzi, cóż ksiądz może na to poradzić?Jak długie zdawało mu się to popołudnie.Jakie było przyjemne, wolne od skrępowania.Ojciec Mattingly w końcu powtórzył stare opowieści Dave a Collinsa, mówił nawet o tychrycinach w książkach, na których przedstawiono  ciemnego mężczyznę i tańcząceczarownice.A Anglik zdradzał tyle zainteresowania, od czasu do czasu jedynie dolewał wina,proponował księdzu papierosa, ani razu nie przerywając. No, i co pan o tym wszystkim sądzi?  wyszeptał w końcu Mattingly.Czy uzyskał na tojakąś odpowiedz?  Wie pan, Dave Collins umarł, ale siostra Bridget Marie będzie żyławiecznie.Ma już prawie sto lat.Anglik uśmiechnął się. Mówi pan o tej zakonnicy ze szkolnego dziedzińca, bardzo dawno temu?Ojciec Mattingly wypił już tyle wina, że czuł jak myśli mu się mieszają.Przed oczamiwciąż stał mu obraz tego dziedzińca, dzieci i kwiatów rozrzuconych po całym chodniku.  Ona jest teraz w szpitalu Miłosierdzia Bożego  powiedział. Widziałem się z niąostatnim razem, kiedy tam byłem.Przypuszczam, że niebawem znów ją spotkam.I cóż zabzdury ona opowiada teraz, kiedy już nie wie, do kogo mówi.Stary Dave Collins zmarł wbarze na ulicy Sklepowej.Stosowne miejsce.Wszyscy jego przyjaciele zrobili zrzutkę nawielki pogrzeb.Ksiądz znów odpłynął myślami, wspominając Deirdre i konfesjonał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •