[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal nie wiem, czy poszli tam, bo widzieli, że przyjechałem, czy byli tam już odjakiegoś czasu.Jeśli ukrywasz się z Kuguarem w toalecie przedswoim chłopakiem& takie szczegóły jakoś nie mają znaczenia.Natychmiast zupełnie zapomniałam o mojej rozmowie telefonicznej.Byłamw tym Starbucksie ze Stuartem i patrzyłam, jak nieznana mi cheerleaderka wyłaniasię z ubikacji z Kuguarem.Tyle że w mojej wizji chłopak miał na sobie swójkuguarzy strój, co chyba było mało prawdopodobne w tych okolicznościach. I co zrobiłeś? zapytałam. Nic. Nic? Nic.Po prostu stałem bez ruchu i bałem się, że zaraz zwymiotuję.Za to Chloesię wściekła.Na mnie. Jak to? zdziwiłam się, oburzona w jego imieniu. Myślę, że wkurzył ją fakt, że została przyłapana, i to była jedyna reakcja, jakajej przyszła do głowy.Oskarżyła mnie, że ją szpieguję.Powiedziała, że jestemzaborczy i wywieram na nią presję.Chyba chodziło jej o presję emocjonalną, ale tozabrzmiało fatalnie.Zatem na domiar złego przedstawiła mnie jak jakiegośobsesjonata przed wszystkimi w Starbucksie, czyli właściwie przed całymmiasteczkiem, bo u nas plotka niesie się lotem błyskawicy.Chciałem powiedzieć: To ty obmacujesz się w klopie z Kuguarem.Nie ja jestem czarnym charakteremw tej historii.Ale nie powiedziałem tego, bo dosłownie odjęło mi mowę.Zapewnewięc wyglądało to tak, jakbym przyznawał jej rację.Jakbym zgadzał sięz oskarżeniem, że jestem zaborczym, obsesyjnie zazdrosnym, opętanym na punkcieseksu prześladowcą& a nie facetem, który ją uwielbia, który kocha się w niej odponad roku, który zrobiłby dla niej wszystko, o co by poprosiła&Zapewne po zerwaniu nastąpił taki okres, w którym Stuart często opowiadał tęhistorię, ale wyraznie dawno już tego nie robił.Wyszedł z wprawy.Wyraz jegotwarzy nie zmieniał się zanadto, tak jakby wszystkie emocje wyrzucał z siebiepoprzez dłonie.Przestał je wykręcać, lecz teraz delikatnie drżały. W końcu Addie wyprowadziła Chloe na zewnątrz i kazała jej się uspokoić mówił. I tak się to wszystko skończyło.A ja dostałem darmowe latte, więc nie matego złego& Zasłynąłem jako koleś, którego dziewczyna publicznie porzuciła potym, gdy zdradziła go z Kuguarem.Nieważne.Opowiedziałem to wszystkoz pewnego powodu.A powód jest taki, że ten typ& wskazał oskarżycielsko natelefon & jest zwykłym gnojkiem.Choć teraz zapewne nie ma to dla ciebiewiększego znaczenia.Przez głowę z zawrotną prędkością przemykały mi wspomnienia z ostatniegoroku, ale w tej chwili patrzyłam na nie z innej perspektywy.Oto ja Noah trzymamoją rękę, idąc krok przede mną, ciągnąc przez hall i rozmawiając ze wszystkimiprócz mnie.Siedzę z nim w pierwszym rzędzie na szkolnym turnieju koszykówki,mimo że wie, iż od kiedy dostałam piłką do kosza prosto w twarz, panicznie boję sięmiejsc tuż przy boisku.Tak więc sparaliżowana ze strachu oglądam rozgrywki, którenawet mnie nie interesują.Owszem, dzięki Noahowi mogłam siedzieć w stołówceprzy jednym stole z elitą ze starszych klas, ale rozmowy zawsze dotyczyły tegosamego.Mówili ciągle tylko o tym, jak są totalnie zajęci i jak zdobywają punkty nastudia.O rozmowach kwalifikacyjnych.O organizowaniu kalendarza online.O swoich referencjach.Boże& przez rok umierałam z nudów.Od wieków nie mówiłam o sobi e.A terazStuart mówił o mnie.Poświęcał mi uwagę.Czułam się dziwnie, trochę to byłozawstydzająco intymne, ale cudowne.Azy napłynęły mi do oczu.Na ten widok Stuart zebrał się w sobie i odrobinę otworzył ramiona, jakbyzachęcał mnie, bym zaniechała wysiłków, żeby nad sobą zapanować.Wcześniejw którymś momencie siedliśmy nieznacznie bliżej siebie, a teraz dało się wyczućpełne oczekiwania napięcie.Coś miało się wydarzyć.Czułam, że jestem gotowawybuchnąć.I to mnie zezłościło.Noah nie zasługiwał na moje łzy.Nie zacznępłakać!Tak więc pocałowałam Stuarta.Z pełnym zaangażowaniem.Przewróciłam go na plecy.A on nie pozostał bierny.To był dobry pocałunek, trzeba przyznać.Nie za suchy i nie za mokry.Niecoszaleńczy, ponieważ żadne z nas nie przygotowało się na to psychicznie, więc obojemyśleliśmy: Tak! Całowanie! Szybko! Szybko! Więcej akcji! Z języczkiem!Potrzebowaliśmy około minuty, żeby się trochę opanować i wprowadzić niecospokojniejszy rytm.Gdy ogarnęło mnie zupełne oszołomienie, na dole rozległo siętupanie, trzaskanie i krzyki.Najwyrazniej Debbie i Rachel wybrały akurat tenmoment, by przywiązać psy i wrócić ze swego osobistego wyścigu zaprzęgów poulicach Gracetown.Wpadły do domu w ten śmieszny hałaśliwy sposób, typowy dlaludzi wracających z dworu, gdy pada deszcz lub śnieg.(Dlaczego zła pogodasprawia, że zachowujemy się głośniej?). Stuart! Jubilatka! Kupiłam specjalne świąteczne babeczki! zawołała Debbie.%7ładne z nas się nie poruszyło.Nadal leżałam na Stuarcie, przygniatając go dołóżka.Usłyszeliśmy, że Debbie dochodzi do połowy schodów, skąd musiałazauważyć światło w jego pokoju.I znów normalny rodzic zareagowałby tekstem w stylu: Wyłazcie stamtądnatychmiast albo poszczuję was brytanem!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]