[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Damien zignorował tę uwagę.- Moim zdaniem, skoro jest pan taki pewny swoich uczuć, niepozostaje nic innego, jak tylko odszukać ojca tej młodej damy i poprosićgo o zgodę na złożenie wizyty jego córce. - Doszedłem do tego samego wniosku, ale.- Jonah, nie kończączdania, bezradnie wzruszył ramionami.- Obawia się pan odmowy? Przecież pański ojciec to nie byle kto, tobaron.Sam pan mówił, że jego rodzina w Anglii mogłaby z powodzeniemrównać się z rodami Moidore ow, Bellwoodów czy Legrantów.Starającsię o rękę jednej z dam, obojętne której, może pan być pewien, że jegopochodzenie będzie stanowiło istotną zaletę.- Tak, ale.proszę na mnie popatrzeć.Zwykły pisarczyk, takie nic,kaleki żołnierz.- Na kalectwo nic się już nie poradzi, ale zajęcie pisarza to pańskiwybór.- To prawda.- A o czyją córkę właściwie chodzi? Która z dam przyciągnęła pańskąuwagę? - Damien nie pamiętał, aby na balu u pułkownika BellwoodaJonah spędził szczególnie dużo czasu z jakąkolwiek młodą kobietą.Jonah westchnął głęboko i przez chwilę zmagał się sam ze sobą.- To córka Jacka Legranta, May - wykrztusił wreszcie.Damienzachłysnął się kawą, zakasłał gwałtownie.- May? Ten dzieciak?- To dama zdatna już do ożenku - zaoponował Jonah, broniącdokonanego przez siebie wyboru.Nieco ciszej dodał: - I piękna.Piękniejszej w życiu nie widziałem, zwłaszcza odkąd znalazłem się wtym okropnym kraju.Damien po prostu nie potranł myśleć o May jak o kobiecie.Terazjednak przypomniał sobie krążące od jakiegoś czasu pogłoski, wedlektórych także kapitan Munroe był zainteresowany związkiem z May.Spojrzał bacznie na twarz Jonaha; jego mina zdradzała, jak bardzozakochał się w dziewczynie. Wielki Boże", pomyślał Damien,  żal migo".Wydawało mu się, że zna May dostatecznie dobrze, aby móc ocenićszanse Jonaha.Nieśmiała May, która na wszelki wypadek schodzi z droginawet mężczyznom z własnej rodziny i która przeżywa prawdziwe mękina każdym przyjęciu! Z pewnością zrobi wszystko, co będzie w jej mocy,aby trzymać się z dala od tego cynika. - Niech pan porozmawia z Jackiem Legrantem - powiedział.-Tyletylko mogę panu poradzić.Ten ulewny deszcz wpędzi ją w końcu w jakiś stan melancholii!Charlotte gwałtownie odwróciła się od okna i rozejrzała ponownie popokoju dziecinnym.Oczekiwano od niej, aby pokazywała się tuprzynajmniej raz dziennie, a więc pomna tego obowiązku, nachyliła sięteraz nad łóżeczkiem, żeby spojrzeć na córeczkę.Agatka przyglądała sięwłaśnie zafascynowana własnej piąstce, jak zamyka się i otwiera zpowrotem.Po chwili spojrzała w górę na matkę i uśmiechnęła siępromiennie. No cóż", pomyślała Charlotte,  właściwie jest nawet słodka".Dobrzeprzynajmniej, że z wyglądu jest podobna do niej, nie do Richarda.Gdybymieli syna podobnego do Richarda, nie przejmowałaby się tym, ale niechciała, aby jej córka była kiedyś jedną z tych korpulentnych,pozbawionych uroku kobiet, które bezskutecznie starają się znalezćmęża.W jej oczach zakrawało na cud, że jej teściowa zdołała złowićtakiego Oskara Moidore'a.Ale może wiano zdołało zrekompensowaćmierną aparycję i krępą figurę?Charlotte wyszła z pokoju i zeszła na dół, do salonu, gdzie zastałamęża szykującego się do wyjścia.- Dokąd idziesz?- Muszę jeszcze porozmawiać z jednym z naszych dyrektorów, apotem wpadnę na trochę do pałacu gubernatora.Zaskoczona uniosła brwi.- Do pałacu gubernatora?- To będzie czysto służbowe spotkanie, bez udziału żon.- Rozumiem.Richard cmoknął ją przelotnie.- Nie czekaj na mnie.- Nie będę.Wieczór zepsuła jej do reszty Louisa, która zjawiła się nieco pózniejze swoim synkiem i jego ayah.Elisza zupełnie zwariowała na punkcietego rudego karzełka, tak absurdalnie podobnego do swego ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •