[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O co chodzi?Dlaczego dotarłeś tu tak pózno?- Po twoim wyjściu zadzwonili do nas ci faceci z laboratorium.Gzy pamiętasz to zdjęcie, które kazałeś im powiększyć? - Wyjął zkieszeni dużą kopertę i podał ją Johnowi.- Popatrz na nie.Technicy powiększyli różne fragmenty fotografii.Na niektórychz nich widać było twarz mężczyzny i jego odznakę policyjną.Johndostrzegł w jego ciemnych oczach i ostrych rysach coś znajomego.Poczuł się lekko zaniepokojony.260ouslaandcs - Kiedy przysłano nam to do biura, przeprowadziłem na własnąrękę drobne dochodzenie - oznajmił Roy.- Zauważyłem, że ostatnioukrywasz przede mną pewne informacje.John z zażenowaniem przesunął dłonią po włosach.- Posłuchaj.Wiem, że jestem ci winien wyjaśnienie.- Daruj sobie - przerwał mu Roy, dotykając palcem swoichwąsów.- Ten facet nazywa się Rick Mancuso.Jest policjantem wBaltimore.A raczej był.Jego żona i córka zniknęły przed czteremamiesiącami i nikt o nich od tej pory nie słyszał.John poczuł przyspieszone bicie własnego serca.- Czy masz ich dane osobowe?- Kobieta nazywa się Tess Holloway.Po rozwodzie wróciła dopanieńskiego nazwiska.Dziewczynka ma na imię Nicolette.Tess i Nicolette.Thea i Nikki.John, choć znał już ich historię,poczuł się nagle tak, jakby ktoś uderzył go mocno w żołądek.- To bardzo dziwna sprawa - ciągnął Roy.- Wygląda na to, żeten Mancuso.-.nie żyje - dokończył John, patrząc na swego partnera.- Nie żyje? - powtórzył Roy, marszcząc brwi.- Do diabła, wcalenie to chciałem powiedzieć.Jest oskarżony o morderstwo.- Co? - spytał John ze zdumieniem. Czy jesteś tego pewien?- Najzupełniej.Rozmawiałem z jego przełożonym.Mancusozostał wysłany na przymusowy bezpłatny urlop do zakończeniaśledztwa.Jakieś cztery lata ternu facet nazwiskiem Donelli zgodził się261ouslaandcs przedstawić dowody przeciwko mafii, ale został sprzątnięty zanimzdążył cokolwiek zeznać.Sprawcazostał aresztowany, osądzony i skazany, ale teraz doniósł zwięzienia, że siedzi niewinnie.%7łe płatnym mordercą był Mancuso.- Czy widziałeś kiedyś kryminalistę, który nie twierdziłby, żejest niewinny?- Nie, ale ten gość twierdzi, że ma dowody swojej niewinności.Mancuso był podejrzany o to zabójstwo, ale znalazł co najmniej tuzinświadków, między innymi policjantów, którzy przysięgali, że przezcałą noc pił z nimi w barze.On twierdzi, że nigdy nawet nie widziałtego Donelliego.Ale ten skazany utrzymuje, że on, Mancuso i Donellibyli w mieszkaniu Ricka Mancuso tego wieczora, to znaczy w dniuzabójstwa.%7łe widziała ich wszystkich jego żona.Według niego możeona zeznać, że widziała swego męża z Donellim w dniu morderstwa.O ile oczywiście żyje.Miles miał słuszność - pomyślał John.Wiedział już, że śmierćGail Waters nie miała nic wspólnego z wydarzeniami, które rozegrałysię przed siedmiu laty.Nie miała nic wspólnego z rodziną Johna.Alebyła ściśle powiązana z Theą i Nikki.Musiały przejść kilka odcinków ulicy zanim Thea dostrzegłataksówkę.Z każdym krokiem była coraz bardziej pewna, że ktoś jeśledzi.W innej sytuacji poleciłaby kierowcy, aby jak najdłużej krążyłpo mieście, ale miała przy sobie tylko tyle pieniędzy, żeby dojechaćdo domu.262ouslaandcs Powrót był niebezpieczny, ale nie miała wyboru.Musiała zabraćz mieszkania pieniądze i dokumenty.Może tym razem skorzystam z tych paszportów - myślała.-Wyjadę z kraju, osiądę z Nikki gdzieś bardzo daleko.I nigdy więcej nie zobaczę Johna.Ta perspektywa wydała jej się bardzo przykra, ale doszła downiosku, że nie wolno jej rozczulać się nad sobą.Nie wolno martwićsię o to, co pomyślał o niej John, kiedy stwierdził, że tak podstępnieuciekła.Musiała się skoncentrować na swoim najważniejszym zadaniu.Musiała zapewnić Nikki bezpieczeństwo.Kiedy otworzyła drzwi mieszkania, było w nim zupełnie ciemno.Ale nie zapaliła żadnego światła.Znała wnętrze tak dobrze, że mogłaporuszać się po omacku.Posadziła Nikki na kanapie.- Poczekaj tu na mnie, kochanie - powiedziała do niej czule.-Zaraz do ciebie wrócę.Szybko wyjęła pieniądze z wszystkich kryjówek - zzamrażalnika, zza ram od obrazów, z wydrążonej nogi od stołu.Kiedyzgromadziła całą gotówkę, weszła do sypialni, by zabrać z niejpaszporty, schowane pod obluzowaną klepką podłogi.Stwierdziwszy,że wszystko jest na miejscu, odetchnęła z ulgą.Były już gotowe dowyjazdu.Miały pieniądze, dokumenty.Zastygła w bezruchu, bo usłyszała jakiś dzwięk, dochodzący odstrony saloniku.Mogłaby przysiąc, że było to skrzypnięcieotwieranych drzwi.263ouslaandcs Ale przecież wchodząc do mieszkania, zasunęła zamek.Nikt niemógł dostać się do środka bez klucza.Natychmiast przyszedł jej do głowy Morris Dalrimple.Onposiadał klucze od wszystkich mieszkań.Usłyszała stłumiony okrzyk Nikki i krew zastygła jej w żyłach.Pobiegła do saloniku, ale było już za pózno.W ciemnym pokoju stałjakiś mężczyzna, który trzymał na rękach wyrywającą siędziewczynkę.Thea miała wrażenie, że podłoga usuwa się spod jej nóg.Alewysiłkiem woli zachowała przytomność umysłu.Wiedziała, że niewolno jej stracić zimnej krwi.- Witaj, kochanie - powiedział szyderczym tonem Rick.- Jakwidzisz, wróciłem do domu.Thea przycisnęła dłoń do serca, chcąc powstrzymać jegooszalały łomot.Jak to było możliwe? Jakim cudem Rick mógł staćprzed nią żywy i zdrowy? Przecież go zabiła.Zastrzeliła własnymirękami.- Proszę cię, puść ją - wyjąkała błagalnym tonem.- Co? Zanim to zrobię, muszę zostać pocałowany na powitanie!A może chcesz podejść bliżej i zająć jej miejsce?Thea dostrzegła w jego ręku rewolwer, ukryty dotąd pod połąpłaszczyka Nikki.- Rick, ona jest jeszcze dzieckiem.Proszę cię, puść ją.To jestsprawa pomiędzy tobą a mną.264ouslaandcs - Masz rację - przyznał ochrypłym głosem.- Zostawiłaś mnie nałasce losu, ty dziwko.Myślałaś, że już nie żyję.Postawił Nikki na podłodze, a potem wyprostował się i spojrzałz wściekłością na swą byłą żonę.Thea podbiegła do córeczki i zasłoniła ją własnym ciałem.Rickchwiejnym krokiem ruszył w ich stronę.- Uciekaj, Nikki! - krzyknęła z rozpaczą Thea.- Uciekaj!Nie wiedziała, czy dziewczynka jej posłucha.Była równieprzerażona jak ona sama.Ale niemal natychmiast usłyszała odgłos jejdrobnych stóp, uderzających o podłogę, a potem szczękzatrzaskiwanych drzwi saloniku.- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo - z szyderczym śmiechemoznajmił Rick.- Czy jeszcze się tego nie nauczyłaś?Bez ostrzeżenia uderzył ją grzbietem dłoni w twarz.Miaławrażenie, że pęka jej kość policzkowa.Poczuła straszliwy ból i smakkrwi w ustach.Zatoczyła się i upadła, przewracając stojący za niąstolik.Rick natychmiast rzucił się w jej kierunku, usiadł jej na brzuchui przycisnął ją do podłogi.- Ty dziwko - powtórzył, pochylając się nad nią.Jego oczybłyszczały w ciemności jak ślepia dzikiej bestii.Thea leżała spokojnie, nie próbując się wyrywać.Byłaprzerażona, ale musiała zebrać myśli i rozegrać całą sprawę jaknajbardziej przytomnie.Rick chciał, żeby stawiała mu opór.Chciałmieć pretekst do tego, żeby uderzyć ją ponownie.265ouslaandcs - Jak.?- Jak przeżyłem? Nie zawdzięczam tego tobie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •