[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty coś brałeś! %7łeby poczuć się lepiej po tym, jak zdecydowałaś się na niego zamiast namnie? Pewnie, cholera, że brałem! Przycisnął mocniej nóż, a mnie cośukłuło.Nie byłampewna, ale strużka, którą czułamspływającą po szyi, to mogła być krew. I mam się świetnie.Teraz wiem, comuszę zrobić.Przykro mi& Gdybyśmnie posłuchała,pozwoliła się uratować, uchroniłbym cięprzed tym! To uratuj mnie teraz  powiedziałam,usiłując szaleństwo pokonaćszaleństwem. Nie krzywdz mnie, tylko ratuj. Nie mogę cię mieć  zaskomlał. Aobiecał, że będęmógł.Obiecał mi! Kto? Kto obiecał? On obiecał!  krzyknął Jack. Tyobiecałaś! Tyobiecałaś!  Nóż oddalił się od mojejszyi, gdyż Jack sięcofnął z twarzą zalaną łzami. Jazawsze chciałem tylko ciebie. Spojrzałna mnie, a twarz wykrzywiła mu się zwściekłości. Teraz czeka cię& W ułamku sekundy Jack znalazł się naziemi.Siedział nanim Wes, robiąc miazgę z jego twarzy.Nie odciągałamWesa, patrzyłam tylko na bryzgi krwi.Zajechał drugisamochód.Wyskoczył z niego Gabe,ściągnął Wesa z Jackai akurat wtedy czyjeś ręce objęły mnieod tyłu.Wrzasnęłam i zaczęłam się szarpać.Uścisk przybrał nasile.  śśś, kochanie, to ja, to ja, już dobrze,to tylko ja.Odwróciłam się w objęciach Tristana isięrozszlochałam.Następną godzinę pamiętam jak przezmgłę.Wszyscyskładaliśmy wyjaśnienia na tematostatnich wypadków, zarówno ochroniekampusu, jak i policji.Jack niefigurował w kartotece, nigdy niestwierdzono u niegożadnych agresywnych zachowań lub zaburzeń psychicznychi wyglądało, jakby nagle coś w nimpękło.Przed rokiem znalazł się na liścienajlepszychstudentów.Ten chłopak nie był typem człowieka,który wpadaw morderczy szał.Takie zachowanie poprostu do niegonie pasowało.Tristan powiedziałjednak, że w takich sprawach często tak jest, aprześladowcy to przeważnieludzie,którychnajmniejbysiępodejrzewało.Dowiedzieliśmy się, że Jack nawet niepracował w tejpizzerii i że w obu przypadkach, gdy złożyliśmyzamówienie, dostawców pobito donieprzytomności.Jackstarał się w ten sposób dostać domojego pokoju, ale że zakażdym razem trafiał na Tristana, niemógł wejść dośrodka. Wszystko w porządku?  szepnął miTristan we włosy,gdy już wróciliśmy do mojego pokoju.Pakowałam kolejną torbę przed przeprowadzką do jegodomu.Wzruszywszy ramionami, pokręciłamgłową. To po prostu nie ma sensu.Na ciche pukanie do drzwi skoczyłamjak poparzona.Tristan dodał mi otuchy klepnięciem iprzeszedł przezpokój, by otworzyć.Do środka wkroczyłGabe, a tuż za nim Wes, obaj z ponurymiminami. Pierwszy odezwał się Wes. Przeszukali pokój Jacka i znalezli to.Rzucił na stół pamiętnik oprawiony wsfatygowanąskórę.Dech mi zaparło. Ależ to& Jak on zdobył ten dziennik? Nie zdobył. Tristan wpatrywał się wdziennik, całyblady. Nie udałoby mu się dostać domnie do domu, zabezpieczenia są zbyt dobre.Poza tymTaylor& Onnapisał, że zostawia więcej niż jedenegzemplarz swojegodziennika.Nie przypuszczałem jednak,że ten drugi byłcały czas w posiadaniu Jacka.Poczułam nieprzyjemne mrowienie wkolanach i nogisię pode mną ugięły.Osunęłam się nakanapę. Wiedział więc o mnie wszystko& Aledlaczego, dlaczego mówił to, co mówił?Powtarzał, że chce mnieuratować.Przed czym?Tristan otoczył mnie ramieniem. Może przed sobą.Któż to wie, Liso?Do resztyzwariował. No tak.Ciężar w żołądku narastał.Cośprzeoczyliśmy.Musieliśmy coś przeoczyć, bo to poprostu& nie miało sensu.Bo kto, poświęciwszy pół życiana uganianie się zadrugim człowiekiem, nagle zmieniaplany? Po moichplecach przebiegł dreszcz. Słuchajcie, jesteście gotowi?  spytałWes.Samochód stoi już pod budynkiem. Tak  szepnęłam i wzięłam Tristana zarękę.Jesteśmy gotowi.* * * Przeleciał tydzień.Cała historia niestetywyciekła domediów, ale z uwagi na czas nadawanianie pokazanofilmów z nagim Tristanem, a tylko te, naktórych sięcałujemy.Ten kompromitujący ze mną iTaylorem udałosię usunąć z sieci.Nie pytałam Tristana,czy jego ojciec się wkurzył, byłambowiem niemal pewna, żeusłyszałabym stanowcze potwierdzenie.Ale Tristan zdawał się tym nieprzejmować. Wydawał się wręcz szczęśliwszy, żejego tatoo wszystkim wie.Tak jakby dzięki temumógł wreszcieznów być sobą.Wszystkie nocespędzałam teraz w jegodomu i nigdy nie czułam siębezpieczniejsza.Coś w tej całej historii nadal nie dawałomi spokoju.Nie umiałam tego wyjaśnić ani wskazać.Przestałamjednak drążyć sprawę, kiedy spostrzegłam u Tristanaoznaki troski o mnie.W jego spojrzeniudało się wyczytaćsugestię, że zbyt dużo o tym wszystkimmyślę, a jabłyskałam uśmiechem i poklepywałamgo po dłoni, jakbywszystko grało.Coś jednak nie grało, ito bardzo.Uważałam Jacka za przyjaciela, onjednak najwyrazniejprzez cały czas mnie obserwował, amimo to sugerował, że przed czymś mnie chroni.Dlaczegochoćby poradził,bym się wyprowadziła, a zaraznastępnego dnia mniezaatakował? To nie miało sensu.Kiedyktórejś nocyporuszyłam ten wątek w rozmowie zTristanem, oznajmił,że w szaleństwie nie należy doszukiwaćsię sensu, i na tymstanęło.Wiedziałam, że cała historiawzbudza równieżjego niepokój.Ponadto liczyłam się z tym, że nigdy nieuzyskam odpowiedzi na nurtujące mniepytania ani wyjaśnienia sprawy.Od tamtego zdarzenia nie całowałam sięz Tristanem.Nie mogłam.Czułam się splamiona,przede wszystkimjednak chodziło o moje wewnętrzneprzeświadczenie, żenie zdołałabym na tym poprzestać, a niechciałam, żeby mój pierwszy raz z nimsłużył tylko temu, by odegnaćgnębiący mnie lęk czy ból& Chciałam, żeby to było coś, co będziemy dzielić zesobą z miłości.Dręczyło mnie zbytwiele demonów i duchów.Obawiałamsię, że pod ichwpływem pojawiłoby się całkiem innedoznanie, z którymnie poradziłoby sobie moje serce.Tristan okazał się dżentelmenem wkażdym calu.Gotował mi, rozśmieszał, oglądał zemną filmy& %7łyło sięz nim jak z ideałem.Tylko w nocy byłomi ciężko, bo nadal miałam złe sny. Tristan mówił, że powinnam z kimśna ten temat porozmawiać, ale nie byłampewna, czyjestem już na to gotowa.W piątek ostatecznie wróciłam nazajęcia.Kiedy weszłam do dawnej sali Tristana,za katedrą stałinny nauczyciel.Wydało mi się&niewłaściwe, że ktośzajął jego miejsce.Przez całe zajęciastarałam się na niego nie patrzeć. Lisa, tak?  spytał pod koniec zajęć.Mam dla ciebienowego partnera do projektusemestralnego.Nie mógł siędziś tutaj zjawić, ale przysłał mi mail zinformacją, że chętnie spotka się z tobąw Starbucksie przed twoiminastępnymizajęciami.Chciałbysię przynajmniejprzedstawić. Oczywiście  wymamrotałam.Starbucks.Zmoramojego życia. Pamiętaj, Liso, od tego zależy twojaocena końcowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •