[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7Å‚adnego trupanie znalezliÅ›my.Za to za oÅ‚tarzem trafiliÅ›my na stertÄ™ sta­rych kijów, takich jak laski, których używajÄ… mnisi.- Kije wÄ™drowne? - zapytaÅ‚ sÄ™dzia z niedowierzaniem.- Stare, poÅ‚amane kije, Ekscelencjo - wtrÄ…ciÅ‚ Chiao Tai.- Dziwne znalezisko - mruknÄ…Å‚ pod nosem sÄ™dzia i spo­sÄ™pniaÅ‚.- MieliÅ›cie ciężki dzieÅ„.Idzcie siÄ™ wyspać.Ja po­gawÄ™dzÄ™ jeszcze chwilÄ™ z Hoongiem.Kiedy przyboczni wyszli, sÄ™dzia rozparÅ‚ siÄ™ wygodniew fotelu i opowiedziaÅ‚ sierżantowi o przygodzie na most­ku.-To jasne, że ktoÅ› chciaÅ‚ mnie zabić! - powiedziaÅ‚ nazakoÅ„czenie.Sierżant spojrzaÅ‚ na niego zaniepokojony.- A może robactwo przeżarÅ‚o deskÄ™? Kiedy Ekscelencjaswoim ciężarem.- Nie byÅ‚o żadnego ciężaru - przerwaÅ‚ mu sÄ™dzia - do­tknÄ…Å‚em kÅ‚adki czubkiem stopy, żeby sprawdzić.Hoong wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niego z niedowierzaniem.-W momencie gdy zamierzaÅ‚em wejść na mostek, uj­rzaÅ‚em ducha sÄ™dziego Wanga i siÄ™ zatrzymaÅ‚em. GdzieÅ› w trybunale trzasnęły drzwi, aż Å›ciany zadrżaÅ‚y.SÄ™dzia podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.- %7Å‚e też stary Tang jeszcze nie zdążyÅ‚ tych drzwi napra­wić! - powiedziaÅ‚ z irytacjÄ….PodniósÅ‚ filiżankÄ™ do ust i na­gle zamarÅ‚, spostrzegÅ‚szy biaÅ‚e smugi w naczyniu.- Patrz,Hoong! KtoÅ› mi coÅ› wrzuciÅ‚ do herbaty!Bez sÅ‚owa wpatrywali siÄ™ w biaÅ‚y pyÅ‚ pÅ‚ywajÄ…cy po po­wierzchni napoju.SÄ™dzia przesunÄ…Å‚ nagle palcem po stolei odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….- Nerwy mi puszczajÄ…, sierżancie - powiedziaÅ‚ z uÅ›mie­chem.- Po prostu trochÄ™ gipsu spadÅ‚o z sufitu od tego trza­skania drzwiami.Hoong uspokoiÅ‚ siÄ™, podszedÅ‚ do szafki z imbrykiemi nalaÅ‚ sÄ™dziemu Å›wieżej herbaty.- Może sprawÄ™ zÅ‚amanej deski też da siÄ™ prosto wytÅ‚u­maczyć - powiedziaÅ‚, gdy wróciÅ‚ na miejsce.- Nie rozu­miem, dlaczego czÅ‚owiek, który zamordowaÅ‚ sÄ™dziegoWanga, miaÅ‚by zamierzyć siÄ™ na EkscelencjÄ™.Nie wiemynawet, kto to jest.- Ale on też nic nie wie! Nie ma pojÄ™cia, co mógÅ‚ mi po­wiedzieć cesarski wysÅ‚annik.Siedzi pewnie każdy mójkrok z najwyższÄ… uwagÄ… i być może jakiÅ› mój ruch albo sÅ‚o­wo sprawiÅ‚y, że uznaÅ‚, iż jestem na wÅ‚aÅ›ciwym tropie.Wiesz, co zrobiÄ™? Dam mu okazjÄ™, żeby znów mnie zaata­kowaÅ‚! Może siÄ™ przy tym zdradzi!- Ekscelencjo, bÅ‚agam! Niech siÄ™ pan niepotrzebnie nienaraża! - Hoong byÅ‚ przerażony.- PaÅ„ski wróg jest równiebezlitosny, jak pomysÅ‚owy, kto wie, co knuje.SÄ™dzia go nie sÅ‚uchaÅ‚.WstaÅ‚, wziÄ…Å‚ ze stoÅ‚u Å›wiecÄ™ i daÅ‚sierżantowi znak, żeby szedÅ‚ za nim.Przeszli przez głów- ny dziedziniec i zagÅ‚Ä™bili siÄ™ w ciemny korytarz prowadzÄ…­cy do biblioteki.SÄ™dzia stanÄ…Å‚ w drzwiach i podniósÅ‚Å›wiecznik w górÄ™: pokój wyglÄ…daÅ‚ dokÅ‚adnie tak samo jakprzedtem.PodszedÅ‚ do piecyka i rozkazaÅ‚ sierżantowi:- PrzysuÅ„ no tu fotel, sierżancie!Potem stanÄ…Å‚ na siedzeniu, podniósÅ‚ Å›wiecÄ™ i uważnieobejrzaÅ‚ pomalowanÄ… czerwonÄ… lakÄ… belkÄ™ stropowÄ….- Daj mi nóż i papier.Trzymaj Å›wiecÄ™.PoskrobaÅ‚ wewnÄ™trznÄ… stronÄ™ belki, zbierajÄ…c staran­nie odpryski laki na podÅ‚ożony papier.Po skoÅ„czonej ope­racji zszedÅ‚ na ziemiÄ™, wytarÅ‚ ostrze noża w papier, któryzÅ‚ożyÅ‚ i wsunÄ…Å‚ do rÄ™kawa.- Tang jeszcze jest? - spytaÅ‚, oddajÄ…c nóż Hoongowi.- Zdaje siÄ™, że go przed chwilÄ… widziaÅ‚em, Ekscelencjo.SÄ™dzia szybkim krokiem przeszedÅ‚ do kancelarii.Nabiurku starszego skryby paliÅ‚a siÄ™ Å›wieczka.Tang siedziaÅ‚w fotelu zatopiony w myÅ›lach, wydawaÅ‚ siÄ™ nieobecny.Po­derwaÅ‚ siÄ™ gwaÅ‚townie na odgÅ‚os kroków.WidzÄ…c jegozmienionÄ… twarz, sÄ™dzia odezwaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnie:- Zmierć twojego asystenta byÅ‚a dla ciebie ciosem,Tang.Idz do domu i odpocznij.ChciaÅ‚bym jednak, żebyÅ›mi przedtem odpowiedziaÅ‚ na jedno pytanie: czy repero­wano coÅ› w bibliotece Wanga na krótko przed jego Å›mier­ciÄ…?- Na krótko przed jego Å›mierciÄ…, Ekscelencjo? - Sta­rzec zmarszczyÅ‚ czoÅ‚o.- Nie, ale dwa tygodnie wczeÅ›niejktóryÅ› z goÅ›ci sÄ™dziego zauważyÅ‚ odbarwionÄ… plamÄ™ na su­ficie i obiecaÅ‚, że przyÅ›le znajomego lakiernika, żeby temuzaradziÅ‚.Mój pan kazaÅ‚ mi zaprowadzić tego rzemieÅ›lnikado biblioteki, jak tylko siÄ™ pojawi. - Kim byÅ‚ ten gość?Tang potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie wiem, Ekscelencjo.SÄ™dzia Wang byÅ‚ bardzo po­pularny.Po porannym przesÅ‚uchaniu zawsze ktoÅ› z nota­bli zachodziÅ‚ do niego na pogawÄ™dkÄ™ przy herbacie.Mójpan sam przygotowywaÅ‚ herbatÄ™.Najczęściej bywali u nie­go opat, przeor Hui-pen, doktor Tsao, pan Yee, pan Koo.- Wyobrażam sobie, że da siÄ™ odnalezć tego rzemieÅ›lni­ka - przerwaÅ‚ mu sÄ™dzia.- Drzewo lakowe tu nie roÅ›nie,wiÄ™c nie może być wielu lakierników w okolicy.- Dlatego wÅ‚aÅ›nie mój pan tak siÄ™ ucieszyÅ‚ z tej propo­zycji.Nie wiedzieliÅ›my nawet, że mamy takiego specjalistÄ™pod rÄ™kÄ….- Wypytaj strażników, musieli go widzieć.Odpowiedzprzyniesiesz mi do gabinetu.Kiedy sÄ™dzia znów znalazÅ‚ siÄ™ za swoim biurkiem, obja­Å›niÅ‚ sierżantowi, w czym rzecz.- Okruchy gipsu w filiżance nasunęły mi rozwiÄ…zaniezagadki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •