[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziwię się, że Alfred w ogóle zajmuje się pracą.Myślamijest gdzie indziej. Za to ty się nie rozpraszaj.To się uda, zobaczysz. Wiesz, nieważne, czy to dobra umowa, czy nie, właściwie nie miałamochoty dawać Alfredowi satysfakcji i zgadzać się na Chiny.Jemu na tymbardzo zależało.Ale teraz mu współczuję i gotowa jestem podpisać się podwszystkim, co zaproponuje. Nie martw się o Alfreda.Dobra umowa oznacza dobry okres.Bezwzględu na to, gdzie będą produkować. Co myślisz o Buenos Aires? Słyszałem, że jest piękne. Bo chcę ci przedstawić inną opcję.Okazało się, że mam tam kuzynkę.Nazywa się Roberta Angelini i prowadzi fabrykę męskiego obuwia.Zastanawiam się, czy nie zaproponować jej rozszerzenia działalności naobuwie damskie. Argentyna jest znana z doskonałych wyrobów skórzanych. No właśnie.Poza tym wiesz, że uwielbiam model interesówrodzinnych, więc sobie pomyślałam, że możemy zrobimy markę z Bella Rosy wiesz, wyprodukowane przez rodzinę Angelinich.Oni wycinaliby i zszywali,a my dodawalibyśmy wykończenia. Teraz myślisz jak człowiek z marketingu. W trudnych czasach rodzinna marka ma w sobie coś pociągającego.Mówi o czymś.Wiesz, jakość, zwracanie uwagi na szczegóły, tradycja, tegorodzaju rzeczy.169RcLT  Więc jak to rozwiążemy? Mam porozmawiać z Robertą? Jej adres e mailowy jest w teczce.Niedawno urodziła dziecko, więcjest bardzo zajęta, ale powiedziałam jej o tobie: że zajmujesz się naszymifinansami i pomogłeś nam uzyskać kredyt w SBA.Roberta wie, że będziemywypłacalni.Jak się dowiedziałam, że pradziadek miał brata, poszukałam wGoogle'u i znalazłam ją.Obiecała, że jak tam przyjadę, opowie mi całą historięwidzianą oczami Rafaela. Mnóstwo intryg w rodzinie Angelinich. A teraz jeszcze więcej dzięki romansom mojego brata  dodaję. Trudno w to uwierzyć.Alfred jest taki pobożny. Bret kręci głową. Właśnie takich trzeba szczególnie pilnować. Nie, wszystkich facetów trzeba mieć na oku.Jesteśmy słabi.W zeszłymroku uratowałaś mnie przed potężnym błędem.Dzięki tobie wrócił mirozsądek, bo przypomniałaś, co bym stracił, gdybym miał romans z Chase.Aja naprawdę czułem pokusę.Była słodka, młoda i zabawna.Dostępna.Odzrujnowania sobie życia z nieistotnego powodu dzielił mnie krok.W pracywidzę facetów, którzy skaczą na boki; konsekwencje w końcu ich dopadają.Nie zawsze chodzi o to, że żona się dowiaduje, ale nie potrafią sobie poradzić zpoczuciem winy.A potem zaczyna się na przykład picie.Naprawdę,wkroczyłaś w odpowiednim momencie.Jak zawsze. Oboje możemy na siebie liczyć, że powiemy sobie prawdę. Wiesz, w tamtym momencie naprawdę wierzyłem, że pociągam Chase.Naprawdę  a dzięki wyrazowi twojej twarzy, kiedy nas razem zobaczyłaś,uświadomiłem sobie. Co zrobiłam?170RcLT  Tamtej nocy na dachu Gramercy poczęstowałaś mnie grymasem starejsiostry Bernadette z Holy Agony. Wiem, co knujesz, stary".A to skłoniłomnie do wybiegnięcia myślą poza to, czego w tamtej chwili pragnąłem.Mamyza sobą długie dzieje, Val, i dobrze mnie znasz.Mogę uważać się zadwudziestopięciolatka, choć nim nie jestem, dobiegam czterdziestki i wcale sięnie skarżę.Ale Chase traktowała mnie jak rówieśnika.Tylko że nie mną sięinteresowała.Była zadurzona w mojej pozycji i władzy. Co się stało? Kiedy fundusz okrojono, niemal natychmiast zmieniła o mnie zdanie.Można powiedzieć, że największa od lat osiemdziesiątych recesja pomogła midochować wierności żonie. Zmieszne, jak to się w życiu układa. W każdym razie jeszcze ci nie podziękowałem.Uratowałaś mojemałżeństwo. Dlaczego czułeś pokusę? Mackenzie jest piękna i zrównoważona.Dlaczego w ogóle oglądasz się za innymi?Bret patrzy w okno.Pamiętam to spojrzenie z czasów, kiedy chodziliśmyze sobą.On naprawdę się zastanawia w sposób, jaki mogę docenić i zrozumieć.Jesteśmy do siebie podobni. Wiesz, wszystko się zmienia, kiedy rodzą się dzieci.A Mac i ja niespędziliśmy ze sobą za dużo czasu, zanim pojawiły się dziewczynki.Towszystko poszło za szybko. Co się zmienia, kiedy rodzą się dzieci? No cóż, uwaga kobiety zwraca się w inną stronę.Tak, oczywiste, terazopiekuje się całą rodziną.Ale w życie wkracza rutyna.Tęsknisz za swobodą,brakiem komplikacji.Tylko że to niemożliwe.Z małymi dziećmi to sprawa171RcLT życia i śmierci: biegasz do lekarzy, mierzysz gorączkę, całą noc czuwasz.Macstraciła do mnie cierpliwość, a ja byłem bezradny.Dość szybko zaczynają siękłótnie o drobiazgi i uświadamiasz sobie, że w połączeniu z kłótniami owielkie sprawy, cały czas wypełniają ci awantury. Jak teraz się wam układa? Z Mac? Lepiej.Choć ludzie nie żartują, kiedy mówią, że małżeństwowymaga ciężkiej pracy. Dlaczego pracy?  pyta niezamężna.Nie rozumiem tego konceptu:czemu miłość ma być trudna, skoro życie i tak jest nie do zniesienia? Czymałżeństwo nie powinno być tą łatwiejszą częścią? Po długim dniu patrzysz naosobę siedzącą naprzeciw przy kuchennym stole i czujesz się rozumiana,bezpieczna, kochana. To brzmi okropnie.Bret śmieje się, choć wcale nie próbuję żartować, Wytłumaczę ci.Mac ma swój pomysł na to, jak powinno wyglądaćżycie, ja mam swój i czasami się zgadzamy, a czasami nie.Na tym polegapraca.Ożeniłem się z dziewczyną, która zawsze dostawała wszystko, czegozapragnęła, i tego samego oczekuje ode mnie.W Queens, gdzie myśmy sięwychowywali, było inaczej.My doceniamy dom, samochód i posiłek w dobrejrestauracji, Mackenzie się ich spodziewa.To nie znaczy, że jest zła  tak to poprostu wygląda.Ona nie zna innego życia. Jak sobie radzi ze zmianami w twojej pracy? Jest przerażona.Wiesz, ja i tak mam szczęście, bo moja praca zawszepolegała na zakładaniu nowych firm.Ale kiedy Mac idzie do parku alboodwozi dziewczynki do koleżanek i rozmawia z żonami, których mężowie wciągu jednej nocy z grubych ryb dostających milionowe premie zmienili się wbezrobotnych, dowiaduje się, jak fatalnie teraz to wygląda.Myślę też, że172RcLT zaczyna doceniać to, co ma.Przypuszczam, że przeszła długą drogę dopoczucia wdzięczności.Napiłam się kawy i także spojrzałam w okno; róg Hudson Street iBleecker teraz zalany jest pełnym porannym słońcem.Przechodnie śpieszą siędo pracy, przystanek autobusowy zatłoczony jest ludzmi.Kobieta patrzy nazegarek, wychodzi na ulicę i mruży oczy, wypatrując autobusu.Pochodzę z rodziny kobiet pracujących.Moja niepracująca mamaczasami groziła, że poszuka sobie posady, ale powodem była chęć zaistnieniaw świecie zewnętrznym, a nie konieczność finansowa.Moi rodzice żyli tak, jakpozwalały im na to środki, w domu, który mogli utrzymać, pośród podobniemyślących członków klasy robotniczej jak Fitzpatrickowie, sąsiedzi z tej samejulicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •