[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie poczułem coś w rodzaju retrospektywnego strachu.Dwa tygodnie wcześniejwróciłem z Kenii przez Boston, przez to samo lotnisko, z którego wystartował Mohammed Attai jego złowieszcza banda terrorystów.A w kwietniu, zanim wyjechałem z IRC do Bukavu,spędziłem pięć dni w siedzibie tej organizacji w Nowym Jorku.Zabawiłem się w turystę,zwiedziłem World Trade Center.Nie przyszło mi do głowy, \e pięć miesięcy pózniej wszystko toobróci się w gruz.Spanikowałem.Widziałem ju\, jak kanadyjskie słu\by wywiadowcze i CIAprzychodzą mnie aresztować z powodu tych dwóch zbiegów okoliczności.Następnie,sprawdzając mój paszport, zobaczyliby wizy sudańskie, pakistańskie, afgańskie.Aatwo byim było konstruować najdziwaczniejsze scenariusze.Widziałem, jak grzebią w moim komputerze inatykają się na napisane przez mnie maile, które z pewnością nie tryskały proamerykanizmem.Właśnie w tym momencie Viviane i ja zerwaliśmy ze sobą.Wróciła z misji.Czuliśmy ju\, \enie ma sensu rozpalać tlącej się między nami iskierki.Zadzwoniła, by spytać, czy ma przyjechać domnie do Hull.Odpowiedziałem jej, \e myślę, i\ lepiej przerwać to, zanim stanie się to zbyt trudne.Byłem więc w Kanadzie sam.Nie musiałem się ju\ dłu\ej powstrzymywać przed zadzwonieniem do Laurence, która nadalpracowała u Belgów.Miło jej było mnie usłyszeć." Kiedy wpadniesz do Montrealu, \ebyśmy mogli pójść na drinka i porozmawiać?" Dlaczego nie?Wsiadłem do pociągu, by się z nią spotkać w Montrealu.Znów zaczynało brakować mipieniędzy.Zadzwoniłem do ACF." Macie coś interesującego?" Tak, natychmiast.Na miesiąc.Zadanie: zamknąć misję w Ugandzie.ACF uwielbiała mnie, bo byłem typem podejmującym się rozmaitychgównianych misji, zwłaszcza takich, które nie trwały długo.Pojechałem do Ugandy zakończyć misję istniejącą od jedenastu lat na granicy z Sudanem.Załatwiłem wszystko: wypłaty, przechowanie narzędzi itp.To była paskudna robota.Ten pobyt przypomniał mi, jakbym kiedykolwiek o tym zapomniał, jak bardzo Afryka potrafi byćwredna, niesprawiedliwa i okrutna.Tydzień po moim przybyciu zauwa\yłem wspaniałą dziewczynęsiedzącą przy sąsiednim stoliku w restauracji.Rozmawiając z nią, dowiedziałem się, \e jest aku-szerką.Odbywała od roku sta\ w miasteczku i pozostało jej jeszcze sześć miesięcy do otrzymania dyplomu.Ju\ zło\yła podanie o ponowne przyjęcie na uniwersytet.Jej rodzice wykrwawili się, by jej opłacićstudia.Ale nie \ałowali tego.Była dowodem na to, \e w Afryce mo\na odnieść sukces.Po panującej w biurze atmosferze smutku, uśmiech tej młodej dziewczyny był najlepszymśrodkiem wzmacniającym, jakiego mogłem sobie \yczyć.Zapytałem, czy mogę się znów z niązobaczyć.- Pracuję w szpitalu.Dwa dni pózniej znalazłem jakiś powód, by powłóczyć się w okolicy szpitala.Zaprosiłem ją nakolację.Spotkaliśmy się parę razy.Zbli\aliśmy się do siebie powoli, świadomi, \e nasze losy były bardzoniepewne.Trzymaliśmy się za ręce, całowaliśmy.Ale nie zdą\yliśmy posunąć się dalej.Pewnego wieczora odprowadziłem ją do domu i zostawiłem tam, obiecując, \e szybko znów sięzobaczymy.Kiedy mój pomocnik wpadł nazajutrz do biura, trzaskając drzwiami, wiedziałem, \e doszło dotragedii.- Ta dziewczyna.Ktoś chlusnął jej w twarz kwasem z akumulatorasamochodowego.Pognałem do szpitala.Le\ała w łó\ku, miała poparzoną twarz i klatkę piersiową.Dopiero cozostała zaatakowana, jej skóra była jeszcze czerwona, co tworzyło uderzający kontrast z resztą ciała.Początkowo jej stan nie wydawał mi się a\ tak bardzo dramatyczny.Miała wprawdzie zapuchnię-teoczy, ale kwas nie odebrał jej wzroku.Musiała cierpieć, bo ci kretyni ze szpitala w dodatkuposmarowali ją wazeliną.To ostatnia rzecz, jaką nale\y robić, kiedy jest się poparzonym płynem.Wdalszym ciągu się paliła.To był 31 grudnia.Na miłość boską, nie robi się krzywdy aniołom w dniuświęta.Byłem kompletnie bezradny.Przyjechała policja.Rodzina.Kryzys.Miałem właśnie jechać do Kampali.Zaproponowałem, \e przywiozę jej specjalną maść.Trzy dni pózniej byłem z powrotem.Pobiegłem do szpitala.To było straszne.Została okrutnieoszpecona.Wazelina nie pozwoliła kwasowi się ulotnić.Nie byłem w stanie na nią patrzeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]