[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy dowiedzieli się, że powodem naszego ukrywaniasię było żydowskie pochodzenie stworzyli legendę o przechowywaniu nas i uchronieniu odśmierci.Nawet różni  dobroczyńcy zgłaszali się do nas z prośbą o rewanże.Kiedy czegośnie załatwiliśmy oburzano się - przecież oni uchronili nas od śmierci! To świadczyło nietylko o przenoszeniu wstecz ich powojennej wiedzy.Oni uważali, że sam fakt, iż wiedzielilub podejrzewali, lub powinni byli podejrzewać, nasze żydowskie pochodzenie, a nie wydalinas, można traktować jako uratowanie życia %7łydom.Nieporozumienia moralne jak panowiewidzą, związane z holocaustem sięgają bardzo głęboko.W czasie okupacji, jak wspomniałem, nie czułem zagrożenia, ale widziałem wywózkę %7łydówz Budzanowa.Pamiętam opuszczone domy, rozkradzione mienie, walające się przedmiotykultu religijnego, którymi my - dzieci z Budzanowa - bawiliśmy się.Pamiętam podróż doTrembowli.Nocowaliśmy u jakiejś kobiety.Tego dnia Niemcy  polowali na %7łydów.W tymdomu, gdzie nocowaliśmy, schroniła się młoda, żydowska dziewczyna.Pamiętam jej strach ito, jak pięknie śpiewała, Ucząc, że dzięki śpiewowi jak najpózniej ją wyproszą zbezpiecznego azylu.Po wyjściu z tego domu została zabita.Usiłowała zmylić SS-mańskiepsy stojąc po szyję w gnojówce.Ta gnojówka podziałała silnie na moją wyobraznię.Ocierałem się o holocaust, ale byłem po drugiej stronie.Wychowywałem się w aryjskimotoczeniu, miałem poczucie, że to i c h zabijają.A oni są inni, gorsi, obcy.Kuroń pisze wksiążce  Wiara i wina , że społeczeństwo polskie musiało wykształcić w sobie poczucieobcości wobec %7łydów.Musiało mieć taki stosunek, jak do zabijania Wietnamczyków wczasie ostatniej wojny wietnamsko-amery-kańskiej.Inaczej zagłada polskich %7łydów byłabynie do wytrzymania dla Polaków.Ma rację.Polacy boleli nad tym, ale było to mniej ważne idotkliwe niż nieszczęścia dotykające  swoich.Ta zagłada dotyczyła ludzi obcych, o innychobyczajach.Takie poczucie dystansują też miałem.Było ono tym łatwiejsze, że my, tam na185 Podolu, bardzo różniliśmy się od miejscowych %7łydów.Oni wyglądali inaczej, ubierali sięodmiennie, mówili niezrozumiałym dla nas językiem.O wiele silniej holocaust odczuli moirodzice po powrocie do Aodzi, kiedy zamiast swojego świata dojrzeli pustkę.Aleja wówczasmiałem 11 lat i mój świat dopiero powstawał.- Był pan dziennikarzem już od początku łat 50.Wówczas w środowisku dziennikarskim, waparacie partyjnym, w bezpieczeństwie, roiło się od osób żydowskiego pochodzenia.Czyodczuł pan wtedy niechęć do %7łydów?- Nie.Obracałem się w środowisku dość elitarnym - gdzie takich niechęci nie wyrażano.Wtej epoce jeśli takie niechęci istniały były tłumione jako głęboko niestosowne.Mogły teżwywołać silne represje.- A miał pan jakieś przywileje związane z pochodzeniem?- Ależ skąd! %7ładnych.Jedyne czym mogłem się różnić, to większy zakres swobody wrobieniu sobie dowcipów z %7łydów.Wówczas dużą rolę w prasie odgrywały  ciotkirewolucji , damy żydowskiego pochodzenia, rozkapryszone, zachowujące się jakwłaścicielki Polski.Jeśli moi koledzy mówili np.o Sarnie Obozowicz, siostrze JózefaZwiatły, czy Irenie Plamerowej, powiedzmy:  ego-centryczki czy  ciotki rewolucji , to jamogłem sobie pozwolić na epitet w rodzaju  rozkapryszona %7łydówka , bez oskarżenia oantysemityzm.Poza tym nie ciążył na mnie polski nacjonalizm, co ułatwiało debiutowanie wprasie okresu stalinowskiego.- Czy wiedział pan o  mordzie kieleckim ? Jak zareagował pan na to wydarzenie?- Wiedziałem o nim, bo w tym czasie już czytałem gazety, ale nie przypominam sobieposzczególnych przeżyć.Pózniej dowiedziałem się, że rodzice rozważali w tym czasiemożliwość emigracji, nawet szybko sprzedali mająteczek ziemski pozostawiony przezdziadka.Wyjechała wówczas siostra matki.Wśród żydowskich niedobitków z pokoleniamoich rodziców po Kielcach zapanowało przerażenie.Nie były to moje przeżycia.Chodziłem wtedy do szkoły, w klasie było sporo %7łydów, ale wszelkie klasowe podziałyprzebiegały wedle innych kryteriów.- Kiedy po raz pierwszy odczul pan antysemityzm?- Nigdy na własnej, grubej co prawda skórze, nie odczułem antysemityzmu, co nie znaczy, żenie spotkałem się z tym zjawiskiem.Spotkałem się z antysemityzmem jako jednym zproblemów ideowych, politycznych w czasach  Po prostu w 1957 roku.Wzrost swobodywypowiedzi sprawił, że mogły się ujawnić antysemickie interpretacje najnowszej historii: żeoto nasłana z Moskwy żydowska ekipa wprowadziła stalinizm i mordowała patriotówpolskich.W  Po prostu chyba w najpoważniejszy po wojnie sposób podjęliśmy ten tematdrukując tezy o antysemityzmie Leszka Kołakowskiego.Potem antysemityzm obecny był w wypowiedziach grupy natolińskiej w PZPR, z którąwalczyliśmy przed i po Pazdzierniku 57.Czyli był on jakby na swoim miejscu - w oboziewroga.Nawet protestowałem na wiecu zorganizowanym przez Uniwersytet Jagiellońskiprzeciwko mianowaniu wicepremierem Zenona Nowaka uważanego za filar frakcjinatolińskiej i oskarżonego o antysemickie przemówienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •