[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Radzę to panu, bo pana lubię.Pókijeszcze przychodzą tu szwedzkie szkunery, póki nasi rybacy mogą pana przerzucić bezwiększego trudu na Bornholm. Dziękuję panu, kapitanie  głos Nowaka był samą serdecznością. Jest pan porządnymczłowiekiem.Ale ja zostanę w tym kraju.Ja nie uciekam.Zasada głupia, lecz daje małesatysfakcje. Stołyp  rzekł głucho Krztynka  to mimo wszystko pozycja.Towarzyska. Stołyp  pomyślał zimno Nowak  włącza się w partię jako niebezpieczny przeciwnik.Węszy.Szuka.Napuszcza.Ciekawym, co on wie? Co on może wiedzieć? Gdyby nie to, że pana długo i niezle, tuszę sobie, znam  rzekł Stołyp, wyjmując złotąpapierośnicę  podejrzewałbym, że przyjeżdża pan tu, aby przygotować sobie małąwycieczkę na wynajętym kutrze.Zaś przyjazd z kobietą wskazywałby na to, że godzinawybiła.Poczęstował Nowaka i Krztynkę papierosami ruchem pełnym wykwintu. Ta pani  rzekł Nowak, zaciągając się ze smakiem  jest z ochrony zabytków.Urządkonserwatorski, czy coś takiego.Poznałem ją tutaj, w Darłowie. Dobrze, że mi pan to powiedział  uśmiechnął się z ulgą Stołyp  bo już byłem na panarozżalony, że ukrywa pan swoje szczęście przed starymi, oddanymi przyjaciółmi. Co zaś ważniejsze: nigdzie się nie wybieram  zakończył Nowak. Chyba, że z panem,kapitanie.Takiemu nawigatorowi, jak pan, powierzyłbym swą osobę.Nawet w rejsie naBornholm. Również nie wybieram się  rzekł Sołtyp tonem zwierzeń. Zostaję, tak jak i pan.Będziemy razem budować nową Polskę.Rzecz jasna, najprzód trzeba tu będzie wielewyplenić, a nawet zniszczyć.Rzecz jasna, będą o nas mówić rzeczy potworne, przypisząnam każdą okropność, my jednak wiemy że liczy się coś innego, a nie plugawa wyobrazniaziejących nienawiścią przekupek.Lecz ktoś musi zrobić brudną robotę, jeśli chcemypozostać Polakami.Po czym przystąpimy do budowania. Coś z panem nieklawo  rzekł Nowak poufale  jest pan w niezgodzie z oficjalną liniąpartii, która zakłada nawiązywanie do tradycji i troskliwą kontynuację wszystkiego co dobre.Wygląda na to, jakby nie tylko rozum decydował o pańskich przekonaniach i zdradziewłasnej klasy.O ile się nie mylę, kapitanie, ojciec pański posiadał rozległe latyfundia naWileńszczyznie, czyż nie?49  To prawda  rzekł Stołyp. W gruncie rzeczy jestem człowiekiem uczuć.Jak pan myśli,w jakim celu przybyła tu owa pańska znajoma? Dokładnie nie wiem.Zapewne poszukuje śladów polskości na tych ziemiach. A może tryptyku króla Eryka?  rzekł Stołyp tonem jakim wypowiada się subtelne żarty.Myślę, że historycy sztuki powinni też spróbować, skoro nikomu się nie udało. Wspaniała afera z tym skarbem  mruknął Krztynka z bezinteresownym uznaniem. Tylelat i jak kamień w wodę. Ciągle o tym mówicie  rzekł Nowak. Przyznam się, że sprawa ta zaczyna i mniewciągać.A za tym skol, kapitanie.Za niedocieczone głębie tajemnic.Za to, co nas pasjonujei stwarza ochotę do życia.Wszak obydwaj zajmujemy się badaniem rzeczy niejasnych, nonie? Ja jako dziennikarz& Skol  rzekł Stołyp i uniósł szklaneczkę z wódką do ust.Drzwi otworzyły się i na salę wszedł ktoś niepewnym krokiem. Aagodny  powiedział Nowak życzliwie. A więc jesteśmy w komplecie. Już na bąku  obruszył się Krztynka. Od samego rana.Aagodny zbliżył się do bufetu.Był to mocno zbudowany mężczyzna o przystojnej, leczpospolitej twarzy.Na ciepłą odzież naciągniętą miał białą, piekarską, niezbyt czystą kurtkę.W jego spojrzeniu i ruchach znać było wytrwałe obcowanie z alkoholem minio wczesnejpory. Wszystkie kobiety to dziwki  powiedział, wpatrując się z uporem w Nowaka. Dzieńdobry, panie Nowak.Nie wiedziałem, że jest pan w Darłowie. Dzień dobry  rzekł Nowak. Piłem wczoraj rano u pana herbatę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •