[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawdził, czy jej nie zgubił.Z ulgą stwierdził, że nadal tam jest.Na myśl o Grigorim znówwpadł w gniew.Na co mu przyszło - podjął się pracy dla gościa, który posłał za nim zbirów, kazał zdemolować auto i naśmierć go wystraszył.Verlaine zaczął się zastanawiać, czy przyjęcie zlecenia Grigoriego nie było przypadkiem przejawemobłędu.Penthouse rodziny Grigorich, Upper East Side, Nowy JorkRodzina Grigorich nabyła penthouse pod koniec lat czterdziestych dwudziestego wieku od zadłużonej córkiamerykańskiego magnata finansowego.Ogromny, wystawny apartament był zdecydowanie za duży dla kawalera zawersją do hucznych przyjęć, kiedy więc górne piętro zajęły matka i Otterley, Percival odetchnął z ulgą.Odkąd tuzamieszkał, lubił godzinami grywać w bilard, odgradzając się zamkniętymi drzwiami od szmerów przemykającej pokorytarzach służby.Zaciągał ciężkie, zielone, welurowe story, w przytłumionym świetle sączył szkocką, przymierzał siędo kolejnych uderzeń, ustawiał kij i wbijał lśniące bile do łuz.W kolejnych latach zmienił wystrój wielu wnętrz, ale pokój bilardowy pozostawił nietknięty, w postaci, w jakiej gowykończono w latach czterdziestych - były tam lekko podniszczone skórzane meble, stary radioodbiornik z bakelitowymiprzyciskami, osiemnastowieczny perski dywan; półki z drzewa wiśniowego uginały się pod zbutwiałymi, starymi książ-kami - niemal do żadnej z nich Percival nawet nie zajrzał.Pełniły wyłącznie funkcję dekoracyjną, podziwiano ich wiek iwartość.Oprawione w cielęcą skórę tomy traktowały o życiu i wyczynach wielu jego krewnych - były tam zbiory dziejów,pamiętniki, zbiory opowieści o walkach, romanse.Niektóre egzemplarze przywieziono z Europy po wojnie, innedostarczył sędziwy księgarz z sąsiedztwa, stary przyjaciel sprowadzony do Nowego Jorku z Londynu.Człowiek tendoskonale rozumiał gusta rodziny Grigorich - wyszukiwał dla niej dzieła poświęcone podbojom Europejczyków, chwalekolonizatorów, cywilizującej mocy zachodniej kultury.W pokoju bilardowym niezmiennie roztaczał się ten sam zapach -woń środków do pielęgnacji i nabłyszczania skóryzmieszana z ledwie wyczuwalną nutą cygarowego dymu.Percival nadal lubił tu przesiadywać całymi godzinami, odczasu do czasu tylko wzywał służącą, która donosiła drinki.Była młodą istotą z rodzaju anakimów, pochodziła z Gwate-mali i praktycznie nie mówiła po angielsku.Stawiała szklankę szkockiej i zabierała puste naczynie.Percivala cieszyła jejwprawa w wykonywaniu obowiązków.Odprawiał ją gestem dłoni, a ona znikała w mgnieniu oka.Był zadowolony, żezawsze wychodziła po cichu, a gdy płynnym ruchem zamykała za sobą szerokie, drewniane drzwi, rozlegało się delikatnestuknięcie.Percival rozsiadł się w miękkim fotelu i kołysał trunek w kryształowej szklance.Powoli, ostrożnie wyciągnął nogi nakanapie.Przyszła mu na myśl matka i jej absolutne lekceważenie trudu, jaki włożył w poszukiwania.Zdobył konkretneinformacje o klasztorze Zwiętej Róży - powinna w niego wierzyć.Tymczasem to Otterley miała nadzorować posłane przeznią na miejsce istoty.86 30 Sącząc trunek, Percival wybrał numer siostry, ale Otterley nie odebrała.Poirytowany, zerknął na zegarek.Do tej porypowinna była się z nim skontaktować.Pomimo wszystkich swoich wad Otterley wrodziła się w ojca - była punktualna i metodyczna, a pod presją - całkowiciegodna zaufania.Znał ją tak dobrze, że mógł w ciemno zakładać, że poradziła się ojca przebywającego w Londynie iobmyśliła plan powstrzymania i wyeliminowania Verlaine'a.Nie zdziwiłby się, gdyby to ojciec okazał się autorem planu izapewnił Otterley wszelkie środki konieczne do jego realizacji.Otterley była jego ulubienicą.Uważał ją za nieomylną.Percival znów spojrzał na zegarek, minęły zaledwie dwie minuty.Musi być powód, dla którego Otterley milczy.Możektoś udaremnił ich zamysły.Nieraz zwabiono nefilimów pozornie niewinnym zadaniem i przyparto do muru.Nogi Percivala pulsowały i drżały, jakby mięśnie buntowały się przeciw odpoczynkowi.Pociągnął kolejny łyk szkockiejw nadziei, że alkohol ukoi mu nerwy, ale w takim stanie zwykle nic nie pomagało.Wstał z krzesła i bez laski pokuśtykałdo regału, wyjął oprawiony w cielęcą skórę tom i położył go ostrożnie na stole bilardowym.Grzbiet zaskrzypiał, kiedyotworzył i docisnął okładkę, jakby książka miała się rozpaść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •