[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo wszystko interesowało ją, jakie miejsca sami Francuzi uważająza najciekawsze.Gdy dojechali do Carcassonne, Robert nie omieszkał jej oświecić, że przedsiedmiuset laty miasteczko stanowiło centrum działania Inkwizycji.Wskazał rękąmury: Rennes-le-Chateau.Ostatni punkt przed granicą, związany z historią Kościoła.Zakładam, że lepiej ode mnie znasz opowieść o Marii Magdalenie.Marlena skinęła głową. Znam większość opowieści.Wolę jednak wierzyć własnym oczom. Uświadom mnie, proszę  nalegał Robert.Chodziło o starą debatę na tematczystej wiary i swobodnych spekulacji.Marlena obawiała się, że wcześniej czypózniej dojdzie na tym tle do kłótni między nimi. Co tu wyjaśniać, Robercie?  odrzekła wymijająco. Jako historykwielokrotnie stwierdziłam, że niemal każde znalezisko, obojętne czy w dziedziniehistorii, kultury, religii czy polityki, można zinterpretować na co najmniej dwaodmienne, a nawet przeciwstawne sposoby. Twierdzisz więc, że w żadnej kwestii nie można osiągnąć ostatecznejpewności? Tak. W takim przypadku uprawianie twojego zawodu nie miałoby żadnego sensu.Ten sam zarzut wysuwali jej przyjaciele, gdy zaczynała studia. Nie do końca masz rację.Nasze zadanie polega na znalezieniu najbardziej prawdopodobnej interpretacji danego zjawiska, opartej na wiedzy o epoce, genezietego zjawiska i realiach historycznych.Przynajmniej ja tak właśnie rozumiemswoje powołanie.Następnie uczeni zadają sobie pytanie, co skłoniło ludziżyjących w dawnych czasach do podjęcia określonego przedsięwzięcia lub dowykonania jakiegoś przedmiotu: namalowania wizerunku czy sporządzenia zapisu.Tę materialną spuściznę traktujemy jak zwierciadło, w którym odnajdujemyodbicie zachodzących wówczas przemian.Robert roześmiał się, ale po chwili namysłu skinął głową. Rozumiem.Nigdy nie rozpatrywałem badań historycznych z tego punktuwidzenia.To najbardziej rozsądne podejście, również do kwestii wiary i historiiKościoła.Teraz zrozumiałem, dlaczego poświęciłaś swą książkę właśnie tamtemusoborowi. Nigdy nie atakowałam Watykanu  odparła Marlena ze śmiechem. Niepróbowałam też podważyć prawomocności wyboru papieży.Jednak po uważnymprześledzeniu dziejów nietrudno dojść do wniosku, że Watykan musiał utrzymaćwładzę świecką, by zachować swój duchowy autorytet.Nierzadko cel uświęcałśrodki, a misja krzewienia wiary chrześcijańskiej często schodziła na drugi plan.Jedyną herezją, jaką można mi zarzucić, jest to, że obnażyłam całą bezwzględnośćdawnych duchowych przywódców.Dziś sobór w Konstancji określono by mianempolitycznego pokera.%7ładne wartości duchowe nie wchodziły w grę.Niewielebrakowało, by cała ta historia skończyła się zupełnie inaczej.Robert skinął głową.Zwolnił tempo jazdy, żeby zjechać do najbliższego zajazdu. W tym właśnie moja nadzieja.Villeneuve-les-Avignon Jak to odjechali? Co to ma znaczyć?  burczał Claude. Gdzie zniknęli? I czemustoi pan w moim przedpokoju, zamiast ich śledzić?Bertrand zrobił strapioną minę.W niczym nie przypominał bezwzględnegoporywacza.Wyglądał teraz jak wystraszony szofer, który wyznaje pracodawcyniewybaczalny błąd. Proszę pozwolić mi się wytłumaczyć, monsieur.Opisując w krótkich zdaniachokoliczności zniknięcia obserwowanej pary, Bertrand wyciągnął z kieszeni spodninotatnik.Wyrwał z wierzchu kartkę. Musieli opuścić posiadłość polną drogą, ale zdążyłem zanotować numerrejestracyjny wynajętego przez nich samochodu.Oto on.Zapytałem też w punkciewynajmu o Garniera.Jak mi tam powiedziano, zgłosił, że zamierza wyjechać zagranicę.Załadowali bag Remoulins skręcili na autostradę na południe.Wtedywłamałem się do jego domu i zdobyłem te informacje.Claude wziął kartkę, przeczytał i pomyślał chwilę.Bertrand spisał wiadomość,którą Robert zostawił swemu adwokatowi na automatycznej sekretarce telefonu.W gruncie rzeczy wpadł na świetny pomysł, bezpieczniejszy niż odręczna notatkaczy e-mail.Jednak mimo całej pomysłowości nie zdołał zwieść Bertranda. No to miał pan szczęście.A teraz proszę przygotować wszystko do naszejpodróży. Bertrand skinął głową i opuścił pokój.Nie oczekiwał od szefa całkowitegorozgrzeszenia. Czy nie potraktowałeś go za ostro?  spytał Henry, gdy kierowca zamknął zasobą drzwi.Podczas gdy Claude udzielał Bertrandowi reprymendy, Henry taktownie stałz boku, lecz gdy zostali sami, uznał, że najwyższa pora wziąć nieszczęśnikaw obronę.Claude skwitował jego uwagę lekceważącym machnięciem ręki. To dobry pracownik.Wie, że go cenię.Dobrze mu płacę, ale od czasu do czasumuszę mu przypomnieć, kto tu rządzi. Claude obrzucił kolegę badawczymspojrzeniem.Potem uśmiechnął się, postawił na stole dwa kieliszki i nalałkoniaku. To człowiek bez sumienia, bezwarunkowo oddany naszej sprawie.Powinniśmy to dobrze wykorzystać.Pehiscola, godzinę drogi na północ od WalencjiPodczas gdy Robert skierował kabriolet z autostrady śródziemnomorskiej nadrogę krajową, ponownie rozważył słowa Marleny.Przed mniej więcej dwiemagodzinami zrobili ostatni postój.Ponieważ powiał chłodny, wieczorny wiatr,zasunęli dach.Wkrótce po zapadnięciu zmroku Marlena zasnęła.Teraz przeciągnęłasię na siedzeniu. Wyspałaś się?  spytał Robert z ciepłym uśmiechem.Odwróciła głowęi odwzajemniła uśmiech. Czuję się tak wymięta, jakby przepuszczono mnie przez wyżymaczkę.Gdziejesteśmy? Prawie na miejscu.Z ulgą skinęła głową. Sporo myślałem o tej historii z Rzymu  dodał Robert.Jeszcze przedprzekroczeniem granicy z Hiszpanią Marlena wspomniała dziadka.Opowiedziałao badaniach, jakie prowadził na zlecenie Watykanu.Gdy pózniej zasnęła,Robertowi przyszło nagle do głowy kilka do niej pytań.Bardzo mu zależało natym, żeby poznać na nie odpowiedzi. Proszę bardzo, strzelaj  zachęciła Marlena. Nie zapominaj tylko, że nigdy niepoznałam dziadka i dysponuję bardzo ubogim materiałem. Wiem, ale mam nadzieję, że wspólnymi siłami uzupełnimy niektóre luki.Czynie wydaje ci się trochę dziwne, że akurat w czasie drugiej wojny światowejrozpoczęto poszukiwania grobu świętego Piotra?Marlena przez chwilę rozważała tę sprawę. O ile sobie dobrze przypominam, już kilka lat wcześniej prowadzono pierwszewykopaliska  odparła po dłuższym namyśle. Dopiero w 1943 roku ściągniętoekspertów z zewnątrz.Tato raz o tym wspomniał, kiedy podczas pisania pracydoktorskiej zaczęłam go wypytywać o badania prowadzone przez dziadka. Stąd wniosek, że poszukiwania rozpoczęto już w latach trzydziestych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •