[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.FLORIAFlorię zbudziły głosy, głosy dobiegające z salonu za drzwiami.Choć rozpoznała do kogo należały, stoczyła się z łóżka na334 nogi i dobywając rewolweru, wyjrzała przez otwarte drzwi sypialni.Z jednej strony pokoju na krześle o wysokim oparciu swobodnie siedział Lapaxo, plecami zwrócony do ściany.Balthasarbył na kanapie, twarzą zwrócony w kierunku drzwi wiodącychza zewnątrz.Choć tyle zapamiętał z jej instrukcji.Narożnikniskiego szklanego stołu znajdował się pomiędzy nim a kapitanem.Bal odwrócił się w jej stronę, a zmiana jego miny uświadomiła jej, że strój miała w nieładzie, była potargana, a rozplatane włosy opadały na ramiona.- Florio - odezwał się.- Wszystko w porządku.Kapitanmiał do mnie kilka pytań.- Powiedziałam ci, żebyś mnie zbudził, gdyby ktoś zastukał do drzwi.- Zostawiła go samego, tak jak poprosił, choćpostanowiła, że znajdzie jakiś sposób, żeby mu oznajmić, iżnie gardzi nim z powodu silnie odczuwanych emocji.Kiedyzatem ponownie wyszedł do salonu, blady, lecz opanowany,uszanowała jego propozycję, że będzie pełnił wartę, gdy onasię prześpi.Ale wyraznie powiedziała mu, żeby ją zbudził.- Zamierzałem niedługo to zrobić.- Niedługo mogłoby być za pózno - odparła.Kapitan wydawał się dobrze bawić, ale to w niczym jej nie uspokoiło.Lapaxo był najpoważniejszym człowiekiem, jakiego znała.Uniosłalufę rewolweru do góry.Gdyby Lapaxo zamierzał wyrządzićim krzywdę, to zrobiłby to, kiedy tylko usłyszał, jak się poruszyła.Mogła sobie pozwolić na te dwie czy trzy minuty, żebydoprowadzić się do porządku.Przysłuchiwała się przez drzwi Balthasarowi ciągnącemuopowieść o tym, jak Cieniorodny zabił Rupertisa, ze szczegółami, które wydawały się brutalne i zimne nawet jak na wrażliwość strażnika.Tego by się po Balu nie spodziewała, ale niespodziewałaby się również tego, że otworzy drzwi, skoro od33S tego zależało jej bezpieczeństwo.Musiała jednak pamiętać, żeBalthasar przybył tu wiedziony własnym celem.Kiedy już wróciła, Lapaxo właśnie mówił:- Znamy Johannesa.To kuzyn sługi, którego straciliśmywraz z Isidorem, oraz dwóch czy trzech innych pracującychw pałacu.Pije ich piwo i opowiada o rewolucji każdemu, ktotylko zechce go słuchać.I pomyśleć, że Parhelion brał go zachwalipiętę.Ale jeśli znał Rupertisa, to jest pierwszą osobą,o której bym pomyślał, zastanawiając się, od kogo Prasav dowiedział się o powiązaniach Fejelisa z rzemieślnikami.Mieliśmy rozkazy Isidore'a, żeby trzymać tę informację dla siebie,mieli o tym wiedzieć tylko ci z nas, którzy zostali wyznaczenido sprawowania pieczy nad Fejelisem.- Uderzył się w udopięścią, srogo zaciskając wargi.- Gdybym w najmniejszymchoćby stopniu podejrzewał, że Rupertis został przekupiony,to nigdy bym mu nie pozwolił nadal sprawować kontroli.- Pokręcił głową.- A tamtego maga odkrył twój ojciec, prawda?-Tak.Tam przybył do miasta bez środków do życia, nie zdając sobie sprawy z tego, że tym, co zniweczyło jego szczęście najakiś tuzin czy więcej lat, była zle ujawniająca się magia.Mógłborykać się z nią jeszcze przez kolejny tuzin lat, gdyby ktośwcześniej nie podciął mu gardła.Gdyby jego ścieżki nieprzecięły się z Darienem White Hand.- Darien uważał to za zabawne, że udało mu się dostrzec coś,co umknęło uwadze miastu rojącemu się od magów.Wiesz,dokąd mógł się udać ten mag, kiedy porwał Fejelisa? Słyszałem, jak powiedziałaś Helenji, że mogą przebywać na zachodzie, za granicą i w górach.- To ostatnie miejsce, w jakie chciałby się udać.- Nie zmieniłaś strony? - zapytał bez ogródek kapitan straży.Miał prawo zadać jej to pytanie, choć irytowało ją, że i onkwestionował jej lojalność.336 - Byłam strażniczką Isidore'a.Ostatnim jego rozkazem dlamnie było czuwać nad Fejelisem.Wpatrywał się w nią intensywnie; spokojnie odwzajemniłaspojrzenie.Jego wargi rozciągnęły się z jednej strony w uśmiechu.- Teraz mogę ci się przyznać, że serce mi o mały włos niestanęło, kiedy Fejelis upierał się, że rozmówi się z tobą naosobności.Mógłbym się wówczas założyć, że wbijesz w niegonóż.- Pięć minut pózniej byłabym już martwa, a Fejelis zostałbyuzdrowiony.- Gdyby to Fejelis odpowiadał za zamordowanieIsidore'a, pierwsza by była za tym, aby go usunąć.Taka byłaprawda, ale nie zrobiłaby tego w tak głupi sposób.- Fejelisnie objął tronu na drodze bezprawnego usunięcia, a zatem jestprawowitym i prawym księciem, a ja zrobię, co tylko się da, bygo przywrócić na tron.- A co z tym Ciemnorodnym?Zerknęła na przysłuchującego się Balthasara.- To stary przyjaciel.- Członkowie straży nie mają starych przyjaciół - zauważyłLapaxo, przytaczając oklepaną maksymę.- Członkowie straży nie mają również kochanek - odwzajemniła się uszczypliwie Floria.Od ponad dwudziestu lat La-paxo żył z tą samą kobietą.Zasygnalizował, że trafiła w czuły punkt, dotykając serca.Zastanawiała się, dlaczego właściwie tu przyszedł.Miałczterdzieści pięć lat, był stary jak na czynnego członka straży.W przeciwieństwie do Florii nie miał za sobą długiej rodzinnejtradycji służby.Jeszcze dwanaście lat temu był kapitanem straży miejskiej.Nawet teraz myślał jeszcze jak policjant, poświęcając więcej uwagi niż inni członkowie straży znajdującemusię poza murami pałacowymi miastu.- Lapaxo, dlaczego tutaj przyszedłeś?33*7 Lapaxo odwrócił się, by spojrzeć na Balthasara, a Floriaprzeniosła rękę na rewolwer, kiedy wsunął dłoń do sakiewkiu pasa i wydobył z niej zadrukowany arkusz papieru.- Dwa tuziny egzemplarzy tego pisma przyszły w torbiepocztowej wraz z doniesieniami agentów policyjnych Ciem-norodnych.Wetknięto je do wszystkich dostępnych nocą otworów na listy, a ja nie wątpię, że w mieście rozkolportowano całesetki egzemplarzy.Arkusz cienkiego białego papieru wytworzonego przezZwiatłorodnych (w papier używany przez Ciemnorodnychatrament zwykle nie wsiąkał) pokrywała gruba czarna czcionka.Treść niewątpliwie była autorstwa Ciemnorodnych.Zmysłdotyku pozwalał opanować sztukę składu drukarskiego równiełatwo co wzrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •