[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tylko, widzisz, nie powinieneśsię dziwić, że cię pytam o to i owo, skoro ażtelefonowałeś do mnie do Hartford i dawałeś mi różnetajemnicze instrukcje.Postaraj się być rozsądny, Tony. Jestem rozsądny - odparł chłopiecprzyciśnięty do muru.- Chcę wracać do domu, bo niechcę być razem z mamą i z Jeffem.O1iver postawił szklaneczkę na stole i zapytałbardzo cicho: Coś ty powiedział, Tony? Nie chcę tu zostać dłużej z mamą i Jeffem. Dlaczego? Nie mogę ci powiedzieć.01iver przyjrzał się chłopcu uważnie.Tonysiedział ze spuszczoną głową, wpatrzony w swoje buty, zrękami wciśniętymi w kieszenie.Na jego twarzymalowało się skrępowanie i zawziętość. Słuchaj, Tony, przecież zawsze byliśmy zesobą szczerzy, prawda? Tak. Zawsze mówiłem ci o tym, co mnie martwi, aty także dotychczas mówiłeś mi o swoichzmartwieniach.Czy dobrze mówię? Tak, dobrze. Może ci kiedyś coś obiecywałem i potem niedotrzymałem? -pytał 01iver. Nie. A jeżeli mnie o coś pytałeś, czy powiedziałemci kiedynieprawdę? Nie. Zeszłego lata zacząłeś opowiadać różnezmyślone historie - mówił dalej 01iver - na przykład, żepotrafisz przepłynąć przez jezioro na drugi brzeg,chociaż wtedy jeszcze w ogóle nie umiałeś pływać, alboże stary pan Norton zaprosił cię na miesiąc na swojąfarmę w stanie Wyoming i ma ci dać koniawyłącznie do twojej dyspozycji. To były takie dziecinne bzdury - przerwałmu Tony. Tak, wiem o tym - zgodził się 01iver.-Przecież mówiłem ci wtedy, że wiem i rozumiem.Bardzo dobrze, że opowiadałeś te historyjki mnie inikomu poza tym, bo ja wiedziałem, że to tylko takazabawa, że gimnastykujesz sobie wyobraznię.Ale ktośinny, kto by cię nie znał tak dobrze, mógłby sobiepomyśleć, że nie można ci wierzyć i że po prostukłamiesz. Teraz już nie opowiadam żadnych historii -zapewnił Tony.- Nikomu. Naturalnie.Ale wtedy, nawet o swoichoczach.Parę razy z samego początku strasznie trudnobyło z tego powodu powiedzieć ci, jak sprawy stoją ijakie masz szanse wyzdrowienia.Kiedy sam będzieszojcem, zrozumiesz, co wtedy czułem.- Zamilkł nachwilę.- Ale w końcu powiedziałem ci, prawda? Tak. Czy wiesz, dlaczego to zrobiłem? Chyba wiem - odparł Tony niemalżeszeptem. Bo chciałem, żeby wszystko pomiędzy namibyło jasne i szczere - ciągnął 01iver.- Bo niezależnieod tego, jak ci się poza tym życie ułoży, chcę, żebyśmógł powiedzieć kiedyś, kiedy będziesz miał tyle lat,ile ja teraz, że między ojcem i tobą wszystko byłozawsze uczciwie i honorowo.01iver przechylił się i poklepał Tony ego pokolanie.Potem wstał, zbliżył się do drzwi wiodącychna ganek i spoglądał przez szybę w dżdżystą ciemność.Tony uniósł głowę i z drżącymi ustamiprzyglądał się ojcu, który stał odwrócony do niegoplecami.Czekał, że 01iver jeszcze coś powie, ale onnie odzywał się więcej.Tony wstał, przeszedł przezpokój i stanął obok ojca.- Nie wiem, jak to powiedzieć - zaczął szeptem. Mama i Jeff.Oni robią coś złego.Robią ze sobą takjak dorośli, kiedy się ożenią.Ja chcę już wrócić dodomu.01iver na jedną sekundę zamknął oczy.KiedyTony do niego telefonował, 01iver nie wiedział, czegoma się tutaj spodziewać, ale tego się nie spodziewał.Siedząc przez cały dzień przy kierownicy i wpatrującsię w strugi deszczu spływające po szybie, mówiłsobie, że to na pewno jakaś dziecinna tragedia, któraminie, zanim on zdąży dojechać na miejsce.Właściwiebyłby w ogóle nie przyjechał, gdyby nie to, że w tymtygodniu niewiele było do roboty w drukarni. A teraz- myślał - to wygląda zupełnie inaczej.To tak,jakby ktoś usłyszał krzyki w dziecinnym pokojui spodziewając się, że trzeba będzie rozdzielić dziecitłukące się poduszkami lub zabawkami, wszedł tam izaraz od progu zobaczył jedno dziecko w kałuży krwina podłodze, a drugie nad nim z nożem w ręku. Kto ci to powiedział? - zapytał syna. Susan. Co za Susan? Mieszka w hotelu ze swoją mamą.Nazywasię Susan Nickerson.Ma już czternaście lat.I ma trzechojców.Jej mama rozwodziła się dwa razy.Ona wieróżne rzeczy. I dlatego chciałeś, żebym tu przyjechał.Tylko z tego powodu? Tony zawahał się. Tak - odparł po chwili. Słuchaj, Tony - zaczął 01iver dobierającstarannie słowa.- W takich letniskowychmiejscowościach spotyka się często kobietyrozleniwione, złe kobiety, które nie mają nic do robotypoza brydżem i wymyślaniem rozmaitych historii oswoich sąsiadach.Ale przyzwoici ludzie nie powinninawet słuchać tych plotek.Takie czternastoletniedziewczynki, co to zaczynają się już interesowaćchłopcami, podsłuchają nieraz kawałek jakiejśrozmowy, wcale nie przeznaczonej dla ich uszu, i zarazrobią z igły widły, zmyślają bajdy nie z tej ziemi.A jużzwłaszcza taka dziewczynka, której matka zmieniamężów jak rękawiczki. Uderzyłem ją - oświadczył Tony.- Jak mi topowiedziała, to ją uderzyłem.Oliver uśmiechnął się. Nie zdaje mi się, żebyś dobrze postąpił.Aleza to uważam, że nie powinieneś był słuchać tego, co cimówiła.Tony, zrobisz coś dla mnie? Co? - zapytał chłopiec ostrożnie. Nie mów nic mamie na ten temat.AniJeffowi.Będziemy po prostu udawać, że jazorientowałem się w ostatniej chwili, że mogę sobiepozwolić na święto, więc wsiadłem w samochód iprzyjechałem.Jak uważasz, to chyba dobry pomysł?Tony poruszył się, jak gdyby go dręczył jakiśukryty ból. Nie - odpowiedział zwięzle. Dlaczego?- Bo to nie tylko Susan.01iver otoczył chłopcaramieniem.- To, że dwie czy trzy, czy choćby nawet stoosób plotkuje - zaczął mu tłumaczyć - nie znaczyjeszcze, że te osoby mówią prawdę.Czy wiesz, co tojest plotka? Tak, wiem. To jedna z najokropniejszych rzeczy naświecie.To jest taka choroba dorosłych.A porządnyczłowiek w pewnym znaczeniu pozostaje dzieckiem dokońca życia, bo sam nie plotkuje i nie słucha plotek.Tony wyrwał się nagle z ojcowskich objęć.-Kiedy to ja! - zawołał.- Ja sam! Wczoraj poszedłem dodomu jego siostry i zajrzałem przez okno, i widziałemto na własne oczy.Odwrócił się gwałtownie, przebiegł przez pokóji rzucił się na fotel wciskając twarz w oparcie, by ukryćją przed 01iverem.Płakał, ale naprężał wszystkiemięśnie udając, że nie płacze.Oliver znużonym ruchem przesunął ręką pooczach, podszedł do fotela i usiadł na poręczy.- No, już dobrze, już dobrze - rzekł gładzącsyna po włosach.- Słuchaj, Tony, strasznie mi przykro,że muszę tak postąpić.Ale nie widzę innego wyjścia.Jesteś jeszcze bardzo młody.Nie orientuję się, co jużwiesz, a czego jeszcze nie wiesz.Mogłeś zobaczyć coś,co ci się wydało bardzo złe, ale to mogło być zupełnieniewinne.Musisz mi powiedzieć dokładnie, cowidziałeś.Chłopak zaczął mówić nie odwracając głowywtulonej w załom fotela:- Powiedziała, że się wybiera do kina.AleSusan miała rację.Ona wcale nie była w kinie.Poszedłem do domu jego siostry.Ona wyjechała natydzień i w domu nie ma nikogo.W oknach są takieżaluzje.Ale nie dochodzą do samego dołu.Zostajewąska szpara i można przez nią zajrzeć do pokoju.Leżeli razem w łóżku i.i nie byli wcale ubrani.Amama całowała.- Tony odwrócił się szybko i spojrzałna ojca.- Ja chcę wracać do domu! Ja chcę wracać dodomu!Nie usiłował już ukrywać, że płacze.Płakałrozpaczliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]