[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw telefonuję do Campbella.Ma spotkanie zeScotland Yardem, zostawiam mu wiadomość.Po dwudziestu minutach wpada jakburza, rozwścieczony.Spotyka mnie w korytarzu.- ZUPEŁNIE ZWARIOWAŁEŚ?!Uznałem, że pytanie ma charakter całkowicie retoryczny.- Mógłbyś nie wrzeszczeć?- Co?- Ścisz głos, proszę.W pokoju przesłuchań mam podejrzanego.Spokojniejszym nieco głosem mówi:- Aresztowałeś Alekseia Kuzneta.- Wie o okupie, ale odmawia złożenia zeznań.- Mówiłem, abyś od tej sprawy trzymał się z daleka.- Zastrzelono ludzi.Mickey Carlyle może jeszcze żyje!- Dosyć już na ten temat! Wracaj do szpitala.¦ - Nie wrócę.'- Wydal z siebie pomruk niczym niedźwiedź wychodzący z jaskini.- Komisarzu, proszę oddać policyjną odznakę.Jest pan zawieszony w czynnościach służbowych.Otwierają się drzwi i na korytarz wychodzi Frank Carlucci, a za nim Aleksei.Carlucci wskazuje na mnie palcem i krzyczy:- Wniosę skargę przeciwko temu policjantowi!- Spieprzaj! Chcesz mnie dopaść? To wyjdźmy!Jakby diabeł we mnie wstąpił, krew zalała mi twarz.Campbell odciąga mnie na bok.Szamoczę się z nim.121Aleksei odwraca się powoli i uśmiechając się, mówi:- Masz coś mojego.Jak powiedziałem, nie płacę dwa razy za to samo.11Siedzę w milczeniu w izbie przesłuchań.Piję herbatę i jem imbirowe biskwity.Wizbie unosi się atmosfera lęku i nienawiści.Może emanuje ze mnie?Campbell, gdyby miał wybór, aresztowałby mnie.Woli jednak, abym był w szpitalu, ponieważ nie może zapewnić mi bezpieczeństwa.W gruncie rzeczy chce, abymusunął mu się z drogi.Niemalże bezwiednie sięgam po kapsułkę z morfiną.Doskwiera mi ból nogi, ale być może bardziej cierpi moja duma.Przez chwilę wolę o niczym nie myśleć.Chciałbym zapomnieć o wszystkim i rozpłynąć się w nicości.Utrata pamięci nie jest znowu złą przypadłością.W tej właśnie izbie, w której teraz siedzę, po raz pierwszy przesłuchiwałem Howarda Wavella.Przedtem, przez trzy dni, warował w swoim mieszkaniu nękany telefonami, osaczony przez dziennikarzy.Większość tych ludzi rozeszła się w końcu - doprzyjaciół i rodzin - lecz Howard obawiał się, że cały ten teatr podąży za nim.Pamiętam, jak stał w komisariacie przy okienku, sprzeczając się z sierżantem.Przestępowai z nogi na nogę, zerkając mu przez ramię.Miał na sobie koszulę bez rękawów, bardzo opiętą zarówno na brzuchu, jak i na bicepsach.- Do skrzynki na listy wrzucają psie odchody.Ktoś obrzucił okna mego mieszkania jajkami.Musicie ich powstrzymać -powiedział.Sierżant potraktował go bardzo służbowo.- Zgłasza pan przestępstwo?- Stale mi grożą.- Kto panu grozi?122- Ludzie z samozwanczej straży obywatelskiej, wandale! Sierżant wyjął formularz dotyczący zgłoszenia przestępstwa i podał mu.Podał także długopis, mówiąc:- Proszę to wypełnić.Zauważyłem, że na mój widok Howard poczuł ulgę.- Zaatakowali moje mieszkanie - poskarżył się.- Przykro mi.Wyślę kogoś, aby strzegł domu.Proszę do mnie.Poszedł za mną korytarzem do sali zeznań, zaproponowałem, aby usiadł przyklimatyzatorze, i podałem mu butelkę wody.- Cieszę się, że pana spotkałem.Tak naprawdę to nie mieliśmy okazji, aby dokończyć naszej rozmowy.Upłynęło sporo czasu.- Tak - odparł, popijając wodę.Rozpocząłem rozmowę wspomnieniami o szkole i o nauczycielach, jakbyśmy bylistarymi przyjaciółmi.Zachęcony w ten sposób, przywołał z pamięci różnewydarzenia i przeżycia.Teoria przesłuchań mówi, że z chwilą, kiedy podejrzany czuje się swobodnie i nie krępuje się rozmawiać na żaden temat, trudno mu później powstrzymać się odakceptowania innych tematów, podniesionych przez przesłuchującego, lubpowstrzymać się od mówienia prawdy.- Howard, proszę mi więc powiedzieć, co stało się Mickey Carlyle? Musiałeś się nad tą sprawą zastanawiać.Każdy chciałby dociec prawdy.Sądzisz, że po prostu wyszła z domu głównym wyjściem przez nikogo niezauważona lub też została uprowadzona?Może myślisz, że porwali ją przybysze z kosmosu? W ciągu ostatnich siedmiu dnisłyszałem na ten temat wszelkie możliwe teorie.Howard zachmurzył się i zaczął końcem języka zwilżać wargi.Na zewnętrznymparapecie okna usiadł gołąb.Howard spojrzał na ptaka, jakby był to posłaniec z listem.- Wiesz, najpierw sądziłem, że się gdzieś ukryła.Często chowała się pod schodami i tam się bawiła bądź w kotłowni.Tak właśnie myślałem w ubiegłym tygodniu, leczteraz już sam123nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]