[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lil pokręciła przecząco głową; matka otoczyła ją ramieniem i pogłaskała,a wtedy ona przytuliła twarz do jej piersi. To było okropne.Okropne.Ktoś ją tak porzucił.Na pastwę zwierząt. Chodzmy na górę.Przygotuję ci gorącą kąpiel.Chodz.Joe zaczekał chwilę, potem wstał i nalał kawy do dwóch kubków.Usiadłi spojrzał Coopowi w oczy. Zaopiekowałeś się dziś moją córką.Przeważnie sama potrafizatroszczyć się o siebie, wiem o tym.Ale wiem też, że dziś zająłeś się nią.Iprzywiozłeś ją do domu.Nigdy o tym nie zapomnę. Nie chciałem, żeby to zobaczyła.Sam nigdy wcześniej czegoś takiegonie widziałem i mam nadzieję, że nie zobaczę.Ale nie zdążyłem jej przed tymuchronić.Joe pokiwał głową. Zrobiłeś, co mogłeś, i to wystarczy.Chcę cię prosić o coś jeszcze,Cooper.Chcę cię prosić, żebyś nie składał jej żadnych obietnic, jeśli niebędziesz mógł ich dotrzymać.Potrafi zatroszczyć się o siebie, ta moja córka,ale wolałbym, żeby nie robiła sobie nadziei.Coop wbił wzrok w kawę. Nie wiem, co mógłbym jej obiecać.Mam tyle, żeby wynająćmieszkanie, jeśli nie będzie drogie, ale tylko na kilka miesięcy.Chcę ukończyćakademię.Nawet jeśli mi się to uda, jako policjant wiele nie zarobię.Dostanęjakieś pieniądze, gdy ukończę dwadzieścia jeden lat.Z funduszu97RLT powierniczego.Potem, po ukończeniu dwudziestu pięciu, trzydziestu i takdalej, następne.Ale ojciec może zablokować część tych środków, dopóki nieosiągnę czterdziestki, i zresztą groził, że tak zrobi.Joe uśmiechnął się lekko. A taka perspektywa czasowa przekracza granice wyobrazni. Cóż, przez jakiś czas nie będzie lekko, ale nie przeszkadza mi to.Coop ponownie uniósł głowę i spojrzał Joemu w oczy. Nie chcę jej prosić,żeby pojechała ze mną do Nowego Jorku.Wiele o tym myślałem.Nie mogę jejtam nic zaoferować, a odebrałbym coś, czego pragnie.Nie mogę jej niczegoobiecać.Nie dlatego, że nie jest dla mnie ważna. Nie, powiedziałbym, że przeciwnie.To mi wystarczy.Mieliście ciężkidzień, co? Mam wrażenie, że rozpadam się na kawałki.Nie wiem, jak siępozbieram.Chciała zobaczyć pumę; pragnęła, żebyśmy zobaczyli ją razem.Naszczęście.To szczęścia nie zapowiada.Ale kimkolwiek była ofiara, miała gojeszcze mniej.Nazywała się Melinda Barrett.Skończyła dwadzieścia lat, kiedy wramach urlopu wybrała się na wędrówkę po Black Hills.Pochodziła zOregonu.Była studentką, czyjąś córką, siostrą.Chciała w przyszłości zostaćstrażnikiem leśnym.Rodzice zgłosili jej zaginięcie w tym samym dniu, w którym jąznaleziono, bo nie meldowała się od dwóch dni.Zanim dobrała się do niej puma, ktoś rozbił jej czaszkę, a następniedzgnął nożem tak mocno, że przebił żebra.Jej plecak, zegarek, kompas, którydostała od ojca, a on od swojego ojca, przepadły.98RLT Tak jak prosiła Lil, Coop o świcie przyjechał motocyklem na drogęprowadzącą do farmy Chance'ów.Zabójstwo Melindy Barrett opózniło jegowyjazd o dwa dni, ale nie mógł zostać dłużej.Zobaczył ją w świetle poranka; stała na poboczu, z psami kręcącymi sięwokół, na tle wzgórz.Taką ją zapamięta  pomyślał.Taką Lil zapamięta,dopóki nie spotkają się znowu.Kiedy zatrzymał się i zsiadł z motocykla, psy podbiegły do niego izaczęły skakać.Lil po prostu padła mu w ramiona. Zadzwonisz, gdy dojedziesz do Nowego Jorku? Tak.Dobrze się czujesz? Tyle się wydarzyło.Myślałam, że będziemy mieli więcej czasu dlasiebie.%7łe pobędziemy sami.A potem znalezliśmy ją.Nie mają pojęcia, kto tozrobił, a jeśli nawet, nie chcą puścić pary z ust.Wędrowała sobie szlakiem iktoś ją zabił.Dla plecaka? Zegarka? Bez powodu? Nie mogę przestać o tymmyśleć.I nie pożegnaliśmy się jak trzeba. Uniosła głowę i cmoknęła go wusta. To musi wystarczyć na jakiś czas. Na jakiś czas. Wiem, że musisz jechać, ale.zjadłeś coś? Potrzebujesz czegoś? Próbowała się uśmiechnąć, choć łzy dławiły ją w gardle. Widzisz, jak gramna zwłokę? Mam racuchy.Babcia wie, co lubię.Dali mi pięć tysięcy dolarów, Lil.Nie chcieli słyszeć protestów. To dobrze. Pocałowała go znowu. Dobrze.Bo martwiłabym się, żeumrzesz z głodu w rynsztoku.Będę za tobą tęsknić.O Boże, już tęsknię.Jedz.Musisz jechać. Zadzwonię.I też będę za tobą tęsknić.99RLT  I pokaż im wszystkim tam, w akademii, Coop.Wsiadł na motocykl irzucił jej przeciągłe spojrzenie. Wrócę. Do mnie  wymamrotała, gdy uruchomił silnik. Wrócisz do mnie.Patrzyła za nim, dopóki nie zniknął za horyzontem, dopóki nie byłapewna, że odjechał.Usiadła na ziemi w świetle poranka, zebrała wokół siebiepsy i rozpłakała się serdecznie.100RLT 6Dakota Południowa, łuty 2009Mała cessna zatrzęsła się, a potem podskoczyła, przelatując nadwzgórzami, równinami i dolinami.Lil zmieniła pozycję na fotelu.Nie zezdenerwowania  przeżyła już większe przygody w powietrzu i wyszła z nichcało.Przesunęła się, żeby mieć lepszy widok.Jej Black Hills były białe wlutym, stanowiły śnieżną krainę, pełną wzniesień, urwisk i dolin, obwiedzionąwstęgami zamarzniętych strumieni, koronką sosen.Wyobrażała sobie, że wiatr na dole jest równie ostry i przenikliwy jak tuna górze, tak że porządny, głęboki oddech musiał być jak haust rozbitegoszkła.Nie posiadała się ze szczęścia.Była już prawie w domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •