[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Kobiety, która ubiega się o wakat po Bensonie.Muszę znać jej nazwisko  dodał po chwili. Zna je tylko komisja przyznająca ten wakat przypomniała mu. Komisja i kancelista, tak  zgodził się Maks. Ale sekretarki umawiają spotkania, piszą listy. Tego rodzaju korespondencją zajmuje się Lau-ra. Charlotte nie zamierzała łatwo ustąpić.Max uniósł brwi. Dobrze, zrobię, co będę mogła  zgodziła sięwreszcie. Ale niczego nie obiecuję. Ja Uownież  wpadł jej w słowo Maks.Wymienili spojrzenia. Muszę zaczekać, aż Laura wyjdzie z biura. Zwietnie.Będziesz mogła wystukać kilkapism dla mnie. A te bilety? Obejmują tylko bal, czy też bali kolację?  zapytała z kpiącą przymilnością. Wszystko.Bal, kolację i koktajl przed kolacją.Masz chyba odpowiednią suknię?Charlotte uśmiechnęła się w odpowiedzi.Szkoda, pomyślał, gdy wyszła.Z trudem zdobyłbilety, z wielkim trudem.W normalnej sytuacji niezmarnowałby ich dla kogoś takiego jak Charlotte,ale sytuacja nie była normalna.Trudno, nowaposada wymagała poświęceń.Sprawy rejentalne nie dotyczyły co prawda ogrom-nych pieniędzy, z którymi miała do czynienia w swojej praktyce, ale były znacznie ciekawszeod korporacyjnych procedur, pomyślała Olivia,odkładając kolejne akta.Przeczytała właśnie do-kumenty dotyczące zawikłanej historii sporu, któ-ry wiodło dwóch braci utrzymujących, że każdyz nich posiada wyłączne prawo do ziemi pozmarłym wuju.Obydwaj byli zamożnymi far-merami, ale sporny kawałek gruntu dawał dostępdo strumienia i to on stał się kością niezgodymiędzy zacietrzewionymi braćmi.Rzecz dodat-kowo komplikował fakt, że gdy tak się prawowaliprzez lata, bieg strumienia został zmieniony: daw-niej płynął przez ziemię jednego z zainteresowa-nych, teraz jego koryto znajdowało się na grun-tach drugiego.Olivia spędziła cały ranek nad starymi mapamii dokumentami, z trudem odcyfrowując staroświec-kie zawijasy odręcznego pisma, aż rozbolały jąoczy.Wreszcie przypomniała sobie, że na biurkustryja widziała małą lupę.Jon wyszedł na umówione spotkanie, ale gabinetzostawił otwarty.Dojrzała lupę między papierami.Już miała ją zabrać, gdy jej uwagę przyciągnął plikwyciągów bankowych.Z konta jej ojca.Stryjmusiał je właśnie przeglądać, bo były rozłożone,a ten na wierzchu dotyczył lutego.Jedną pozycjęJon zakreślił na czerwono.Olivia mimo woli za-głębiła się w wyciąg.Serce skoczyło jej do gardła,gdy wreszcie zrozumiała, że zakreślona pozycja to wpłata na konto wynosząca prawie ćwierć milionafuntów.Ojca pieniądze nigdy się nie trzymały.W domużyło się zamożnie, ale obydwoje rodzice byli, każdena swój sposób, rozrzutni; nie oszczędzali, nieinwestowali, co oznaczało, że ojciec albo dostałpieniądze, albo.Oszołomiona Olivia usiadła w fotelu stryjai przysunęła bliżej wyciągi.Pieniądze wpłynęłyprzelewem.Czyżby od dziadka? Zdarzało sięw przeszłości, że ojciec zwracał się do Benao ,,pożyczki  , ale w grę nie wchodziły praw-dopodobnie aż tak wysokie sumy.Zaczęła przeglądać wszystkie wyciągi i zauwa-żyła kolejny wpływ.Nie było to trudne, bo więk-szość operacji dotyczyła sum podejmowanychz konta i znacznie przekraczających dochody uzys-kiwane w kancelarii.Tym razem przelew był mniej-szy, opiewał na sto tysięcy funtów.Dokonano goniedawno, zaledwie na kilka dni przed zawałemDavida.Olivia wróciła do początku i zaczęła uważ-niej studiować wyciągi.Pobieżnie licząc, w ciąguostatnich pięciu lat na konto ojca wpłynęło okołodwóch milionów funtów.Skąd brały się te zawrotnepieniądze? Na co były wydawane? Z dokumentówwynikało, że rodzice marnotrawili je w zawrotnymtempie, pozwalając sobie na najdziwniejsze eks-trawagancje.Tak, orientowała się już, na co szły, aleskąd napływały? Oliwię przeszył dreszcz niepokoju na myślo przypuszczalnym ich zródle.Zamknęła oczyi chwyciła głęboki oddech. Och, tato, jak mogłeś?  szepnęła łamiącymsię głosem.Jej wzrok padł na teczkę leżącą pod wyciągami.Przypominała tę, którą jej stryj miał w ręku po-przedniego wieczoru, gdy natknęła się na niegow gabinecie ojca.Sięgnęła po nią z ociąganiemi przeczytała wypisane na wierzchu nazwisko:JEMIMA HARDING  FUNDUSZ POWIERNI-CZY.Palce drżały jej tak bardzo, że z trudem otwierałakartonowe skrzydełka.Znała Hardingów, mieszkaliw Haslewich, wywodzili się z ziemiańskiej rodziny.Część ich włości została zasekwestrowana przezaliantów w czasie wojny pod amerykańską bazęwojskową.Po wojnie sprzedali cały swój majątek,łącznie z odzyskaną działką, wielkiej międzynaro-dowej kompanii produkującej leki i chemikalia,która w pobliżu Haslewich wybudowała swojezakłady.W wyniku tej transakcji Jemima stała się milio-nerką.Jej syn, właściciel szybkiego auta spor-towego, zginął wkrótce w wypadku.W miasteczkuszeptano, że śmierć chłopca była powodem roz-dzwięków między rodzicami, a w końcu przyczynąich burzliwego rozwodu.Rozstawszy się z mężem,Jemima wróciła do swojego rodowego nazwiska. Dzisiaj ta  jak obliczała Olivia  osiemdziesię-ciokilkuletnia kobieta mieszkała w pensjonacie dlastarców.Była klientką ojca, to on zarządzał jej majątkiem,był doradcą i egzekutorem.Czy to z jej kontaczerpał pieniądze i przelewał na swoje? Takieoperacje nie nastręczałyby mu trudności i byłyłatwe do ukrycia  dopóki Jemima żyła i nikt niedochodził schedy po niej.Olivia, wstrząśnięta, działała niczym mechanicz-na lalka: odłożyła teczkę i wyciągi bankowe dokład-nie na to samo miejsce, gdzie je znalazła, wstałasztywno, pamiętała nawet, by wziąć lupę, po którąprzyszła, i wróciła do gabinetu ojca.Dopiero tutajnogi się pod nią ugięły, zaczęła drżeć na całymciele, oparła się ciężko o krzesło, by nie upaść.Jej ojciec ukradł pieniądze.Defraudował majątekosoby, która mu zaufała.Niewiele był lepszy odzłodzieja, który zakrada się nocą do cudzego domu,albo oszusta żerującego na naiwności i bezradnościstarych ludzi.Jej ojciec.Przełknęła z trudem ślinę.Stryj Jon.Czy wie-dział.? Domyślał się? Czy dlatego.? Głowa jejpękała.Miała ochotę wrócić do pokoju Jona, prze-jrzeć jeszcze raz papiery, przekonać się, że czegośnie zrozumiała, że się pomyliła, że coś się jejprzywidziało.Jej ojciec. Czy żył ostatnio w szczególnym stresie?  py- tał zaraz po zawale lekarz.Wahała się wtedy, czydobrze robi, przemilczając ,,problem  matki, miaławyrzuty sumienia, ale w końcu uznała, że lepiej niewspominać o atakach bulimii, skoro nie ma pewno-ści, czy ojciec o nich wiedział.Stres wywołanyatakami Tiggy mógł być istotnie grozny, ale w poró-wnaniu z.Jak ojciec mógł żyć z taką świadomością, jakmógł dokonywać kolejnych defraudacji przez pięćdługich lat? Jak mógł?Olivia raptem boleśnie zatęskniła za Casparem.Za nim i za jego radą, jak wybrnąć z koszmarnegodylematu, przed którym właśnie stanęła.Dlaczegomusiała zobaczyć te wyciągi? Teczkę? Mogła prze-cież wracać teraz spokojnie z Casparem do Lon-dynu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •