[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból był okropny i miałem wra enie, e rana przepala moje rami na wylot i wkrótcepojawi si na drugim barku.Njorvin dał mi kubek zimnej wody i poradził, bym wylał naoparzenie, ale pomogło tylko na moment, a zało ona z powrotem koszula zadawała mijeszcze wi cej bólu.A potem wrócili my do straganu, gdzie Walhardi odwa ał komuodłamany od płyty kawał soli.Tamten za zapłacił dwiema srebrnymi monetami izrozumiałem, e N Goma Mpenenzi miał racj , inwestuj c akurat w t przypraw , w krajuLudzi Nied wiedzi była bowiem dro sza ni nassimskie pachnidła.Nie spodobało mu si to, co usłyszał, i przez chwil kłócił si z Njorvinem, jednak potemprzeprosił go, nM kazał, by popilnował mu straganu, i poszedł kłóci si ze starcem, gdziechyba nic nie wskórał.Siedzieli my zatem przy straganie, a Walhardi zało ył nam na szyje elazne obr cze zła cuchem, raczej po to, by było wida , e jeste my niewolnikami, ni w innym celu, bozamkn ł je tylko przetyczk.Kupuj cych nie było wielu, wydawało si , e dopieroprzybywaj do grodu i interesowała ich głównie sól.Kilka razy kto kazał nam podnosi si zławy i zdejmowa odzienie, wi c w ko cu siedzieli my nadzy, okryci jedynie narzuconymi naramiona kapotami.M czy ni szturchali nas szorstko i macali mi nie albo zagl dali w z by,niewiasty za zupełnie bezwstydnie szczypały w po ladki i ogl dały przyrodzenie, bowiemludzie ci yj całkiem jak wilki i nie znaj niczego w rodzaju jakiejkolwiek skromno ci.Do wieczora jednak nie sprzedano adnego z nas i zacz li my si obawia , e terazzginiemy.Jednak przyszedł wówczas Njorvin i usiadł obok na zydlu.- Nie trzeba jeszcze przestraszony - oznajmił.- Pierwsza dzie jarmark zawsze małoludzia, wszystka tylko sól i sól.Jutro lepsza dzie , lepsza kupca, du o gylding, du o mnóstwoludzia.Kupił bro i materiał, i pachnidła.Teraz: co umi dobre?Nie wiedzieli my jednak, jak na to odpowiedzie , a Njorvin odstawił swój dzban i zacz łudawa , e robi ró ne rzeczy.- Co umi? Kopał? Gra muzyka? Leczy chory, słaby? Za piewali? Strzela? Tnie mieczem?Robi jadło? Buty? Co umi dobre? Co umi m czyzna-dziecko? Jak nazywa?- Jestem Terkej - oznajmiłem, postanawiaj c nie podawa mojego kirene skiego imienia.- I jestem snycerzem.Umiem te gra na cintarze i flecie, umiem pisa i czyta - mówi c to,pokazywałem r kami ró ne czynno ci, a Njorvin spogl dał na mnie znad kubka. - Gra muzyka, bardzo dobrze.A co to snitser? Wskazałem na jeden z naszych mieczytropiciela - krótki, lekko zakrzywiony jasargan, którym bawił si Walhardi i który chciałchyba zatrzyma dla siebie.Jasargan nale ał do Snopa i miał napuszczony miedzi niewielkiznak  Piorunowego tymenu piechoty.- Kowal? Robi no a?- Umi - przytakn łem.- Ale snycerz robi ozdoba na elazo.Umi hełm, umi pancerz.Njorvin powiedział co do Walhardiego i obaj pokr cili głowami z niedowierzaniem, apotem zwrócił si do pozostałych.Snop, jak ka dy Kirenen, miał wi cenia rzemie lnika, ale był szkutnikiem, co trudnopokaza r kami.- Robi okr t? Knar?- Okr t jest du y - tłumaczył Snop.- Du o ludzia.Umi, ale dobrze robi łódka.Aódkamała, okr t du y.Rozumi?- Wudka.- powtórzył niepewnie Njorvin.- Mała wódka? Snop udał, e wiosłuje, izakre lił wokół siebie dło mi: - Aódka.Njorvin rozpromienił si i wykrzykn ł jakby  snekja-maktar , wskazuj c na Snopa, apotem wyło ył Walhardiemu.N Dele i Benkej nie byli rzemie lnikami, lecz zanim wst pili do wojska, N Delehandlował jak ka dy Kebiryjczyk, tak e uprawiał ziemi i polował, ale nie był pewien, czy wtym kraju jego umiej tno ci na co si zdadz , za Benkej o wiadczył ponuro, e robiłmnóstwo rzeczy, jednak wiele z nich wolałby zachowa dla siebie.W ko cu ustalono, e obajpoluj , N Dele umie łowi ryby, a Benkej naprawia buty i ubranie, a tak e strzela z łuku, cow ko cu potrafi ka dy ołnierz.Njorvin za koniecznie chciał wiedzie , czy N Dele umie sibi.Wypytywał o to na ró ne sposoby, ale Aligende wykr cał si , gdy umówili my si , byukrywa nasze bojowe umiej tno ci.W ko cu okazało si , e Njorvinowi chodzi o jakiezapasy i walk bez broni, wi c Aligende przyznał, e bije si jako tako, poniewa w jegoplemieniu uczy si tego ka dy, tak e niewiasty.Przed wieczorem nakryli my stragan g st sieci z naszytymi dzwoneczkami, na dolezapi li my na ła cuch, bo Walhardi obawiał si o swój cenny towar, a potem odprowadzononas do komory za krat i dano cebrzyk pełen gotowanych ziaren, a tak e troch piwa.Walhardi przyniósł nam te jak ostro pachn c ma w małym glinianym garnuszku, któraprzyniosła ulg na rany pozostawione przez pi tna.Pó no w noc słycha było piewy i wrzaski zza bramy, gdzie na ł ce rozło yli si zeswoimi wozami ci, którzy przybyli po sól, i wielu chodziło jeszcze po dziedzi cu, gdzie przystołach biesiadowali mieszka cy twierdzy i kupowali od nich piwo na dzbany, słono płac c zato miedzi.Widziałem te , e niektóre niewiasty od przybyłych szły z kupcami, je li ci płaciliim sol , mimo e wygl dały na mo ne gospodynie, i nikt si temu nie dziwił, a obie stronybyły zdania, e zrobiły dobry interes.Drugiego dnia wyszło sło ce i zrobiło si troch cieplej, cho co chwil wiał zimny wiatr.My za nie musieli my pracowa , tylko siedzieli my na ławie w ła cuchach.Tego dnia przybyło du o wi cej kupuj cych i wszystkie stragany oblegał tłum.Cały czas najch tniejsprzedawano sól i zauwa yłem, e jej cena jeszcze ro nie.Kupuj cy tak e to widzieli i zacz ło dochodzi do awantur, szczekano wówczas do siebietwardymi słowami, które brzmiały, jakby kto ciskał o skał zwój ła cucha, kupuj cy zagry li w sy przy płaceniu i cz sto chwytali za r koje miecza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •