[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli zaś chodzi o mnie, to przeciwnie, w miaręjak pogrążałem się w studiowanie nauk tajemnych, stopniowo traciłem z oczu cel początkowy ioddawałem się tej pracy już bezinteresownie, jak prawdziwy adept.Ujarzmiony ogromem tychdali, co się przede mną odkrywały świata demonów, w który świat nasz, ludzki, rzucony jestjak mała wysepka w przestwór oceanu na pewien czas zapomniałem jakby o hrabi Henryku i oprzysiędze danej przeze mnie Renacie.Tak przyjemnie mi było unosić się wraz z nią na falachksiąg, rękopisów, wykresów i wyliczeń, że za grzbietami fal dostrzegając wreszcie ów brzeg, doktórego sam prowadziłem statek, nie mogłem jakoś się cieszyć i nie było mi śpieszno wejść doportu.I kiedy Renata, już po tym, kiedy opanowaliśmy podstawy magii ceremonialnej, nagliłamnie, byśmy zastosowali naszą wiedzę w praktyce, długo jeszcze wynajdowałem preteksty, bypowołując się na znikomość tej wiedzy, odwlec decydujący dzień.Wreszcie w pierwszych dniach listopada, który wraz z zimnymi wiatrami i wcześniezapadającym zmrokiem niedosłyszalnie ku nam nadciągnął, nie pozostały już we mnie żadnesprzeciwy i zdałem sobie sprawę, że muszę ustąpić naleganiom Renaty.Od zajęć książkowych iteoretycznych przeszliśmy do praktyki i przystąpiliśmy do ostatnich przygotowań do bynajmniejnie bezpiecznej próby magicznej, co prócz tego nie było łatwe, ponieważ należało z wielkąostrożnością nabywać potrzebne, lecz rzadkie, przedmioty i z wielką starannościąprzygotowywać niezbędne instrumenty.Także w tej sprawie Renata pomagała mi równiecierpliwie i dzielnie, z każdym dniem coraz pewniejsza, że godzina jej spotkania z hrabiąHenrykiem jest już niedaleka, i mówiła mi o tym, jakby zupełnie nie miała serca, jakby niedostrzegała, jaką mi to sprawia mękę.Mnie zaś, w miarę jak zbliżał się wyznaczony dzień,niczym przywidzenia nawiedzały niedobre przeczucia, które gnieżdżąc się w zakamarkach mojejduszy, ponuro kiwały głowami i na słowa Renaty, i na odpowiedzi, jakie jej dawałem.Z początku ustaliliśmy, że jako zaklinacz wystąpię ja sam, Renacie wydawało się bowiem, żeudział w tym przedsięwzięciu skala jej duszę, którą chciała zachować czystą dla swego Henryka.Postarałem się obalić to przypuszczenie, stwierdzając, że będziemy szukali władzy naddemonami nie dla nikczemnej korzyści, lecz w celu szlachetnym, zmusić bowiem złe duchy, bydrżały i stały się posłuszne, to sprawa zacna, od której nie stroniło wielu świętych, jak naprzykład św.Cyprian i św.Anastazy [89].Po pewnym wahaniu Renata zgodziła się ze mną, jakmi się wydaje, raczej dlatego, że nie całkiem dowierzała moim talentom jako maga i bała się, żeczegoś istotnego zapomnę lub nie potrafię wykonać.Tak więc do decydującej próby magicznejprzystąpiliśmy we dwoje, magister cum socio.Samo zaklinanie [90], dokonane przez nas, chcę opisać ze wszystkimi szczegółami, aby człowiekdoświadczony i o dużej wiedzy, jeśli opowieść ta trafi do jego rąk, mógł stwierdzić, copominęliśmy i czemu należy przypisać żałosne i tragiczne niepowodzenie naszegoprzedsięwzięcia.Po długich rozważaniach dzień, który wybraliśmy, był to piątek, 13listopada, demony właśnie w piątki, poświęcone Wenerze, szczególnie skłonne są wracaćkobietom miłość ich ukochanych, miejscem zaś magicznej próby miał być ten sam pokój, zktórego próbowałem swego nieudanego lotu na sabat.W oznaczonym terminie zgromadziliśmytam wszystko, co mogło być niezbędne dla zaklinania, a także zatroszczyliśmy się o to, żeby tegowieczora w całym domu nikogo nie było prócz nas, silny bowiem hałas mógł wzbudzićpodejrzenia naszej Marty.My sami przygotowywaliśmy się do magicznej próby zachowującwstrzemięzliwość w jedzeniu, całkowicie wyrzekając się wina i koncentrując myśli na jednymcelu.59Pierwszą troską zaklinacza jest zawsze krąg magiczny, ponieważ służy on jako obrona przednapaścią wrogich sił z zewnątrz, dlatego też wykonanie tego kręgu stosownie do imieniawzywanego demona, układu gwiazd, miejsca magicznej próby, pory roku i godziny zawszewymaga wielu starań.Przede wszystkim dokładnie nakreśliliśmy nasz krąg magiczny na papierzei dopiero w dniu próby przerysowaliśmy węglem na podłodze pokoju.Krąg ów składał się zczterech współśrodkowych kół największe miało dziewięć łokci średnicy tworzących trzy zamknięte kręgi, mieszczące się jeden w drugim:zewnętrzny, środkowy i wewnętrzny, każdy szerokości dłoni.Krąg środkowy był podzielony nadziewięć równych części i w tych domach wypisane były: w pierwszym, zwróconym wprost nazachód, tajemna nazwa godziny wybranej przez nas na zaklinanie, a mianowicie północ w piątek,Nethos; w drugim imię demona tej godziny, Sachiel; w trzecim charakter tego demona; wczwartym imiona demona tego dnia, Anaela, i jego sług, Rachiela i Sachiela;w piątym tajemna nazwa tej pory roku, tj.jesieni, Ardarael; w szóstym imiona demonówtej pory roku, Tarquam i Guabarel; w siódmym nazwa pierwiastka tej pory roku, Torquaret; wósmym imię ziemi w tej porze roku, Rabianara; w dziewiątym imiona Słońca i Księżyca,jakie mają one w tej porze roku, Abragini i Matasignais.Krąg zewnętrzny był podzielony nacztery równe części, i w tych domach, zwróconych dokładnie na Zachód, Północ, Wschód iPołudnie, wypisane były: imiona demona powietrza sprawującego tego dnia zwierzchnictwo,Sarabotes rex, i jego czterech sług: Amabiel, Aba, Abalidoth, Flaef.Krąg wewnętrzny podzielonybył na cztery części i w tych domach napisane były wieczyste imiona boskie: Adonay, Eloy,Agla, Tetragrammaton.Wreszcie przestrzeń wewnątrz trzech kręgów, gdzie mieli mieścić sięzaklinacze, podzielona była krzyżem na cztery sektory, a poza kręgami, po czterech stronachświata, wyrysowane były pięciokątne gwiazdy.Kiedy zbliżała się północ, po starannym zamknięciu wszystkich wejść do domu i kiedy razjeszcze upewniliśmy się, że prócz nas nikogo w nim nie ma, weszliśmy do pokoju, w którymmieliśmy dokonać próby.Tu oboje, i Renata, i ja, przywdzieliśmy nowe, umyślnie przygotowaneodzienie, z czystego białego lnu, długie, zakrywające nam nogi i przewiązane pasem z tegosamego materiału.Na głowy nałożyliśmy nakrycia również ze lnu, podobne do mitr, na których zprzodu wypisane było imię Boskie; nogi nasze pozostały jednak bose.W czasie przebieraniaodmawialiśmy przepisową modlitwę: Ancor [91], Amacor, Amides, Theodonias, Anitor, permerita angelorum tuorum sanctorum, Domine, induam vestimenta salutis, ut hoc, quod desidero,possim perducere ad effectum.Do rąk każde z nas wzięło po magicznej różdżce wykonanej zdrewna bez sęków i z metalowym zakończeniem podobnym do maleńkiego miecza.Potem, niewstępując jeszcze w krąg, położyliśmy na stole, ustawionym z boku i nakrytym białym lnianymobrusem, pergamin ze znakiem pentagramu i z imieniem i charakterem demona Aduachiela, gdyżsłońce było wtedy w znaku Strzelca, a na drewnianym trójnogu stojącym przy samym kręgu, pojego stronie zachodniej, umieściliśmy librum consecratum, tj.zeszyt, w którym były staranniezapisane wszystkie zaklinania, jakie zamierzaliśmy tego dnia wypowiedzieć.Przy trójnoguzapaliliśmy dwie świece z czystego wosku, a na czterech pięciokątnych gwiazdach czterygliniane kaganki napełnione czystym olejem roślinnym z knotami również roślinnegopochodzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]