[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WÅ›ródpotworów byÅ‚ psem bez stalowych zÄ™bów.PróbowaÅ‚ widzieć w wiÄ™zniach ludzi.Ludzi poniżonych, upokorzonych, potÄ™pionych izÅ‚ych, ale jednak ludzi.PróbowaÅ‚ dostrzec w nich coÅ› dobrego, obraz jakichÅ› bogów lubBoga, który ich stworzyÅ‚.Ale w mrokach Dna widziaÅ‚ tylko zwierzÄ™ta i potwory.PodszedÅ‚ i usiadÅ‚ obok Zgrzytacza.Mężczyzna uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niego uÅ›miechemidioty, uÅ›miechem potwornym z powodu spiÅ‚owanych zÄ™bów.A potem rozlegÅ‚ siÄ™ dzwiÄ™k, z powodu którego wszyscy zamarli.W korytarzu ponadDnem PiekÅ‚a rozlegÅ‚y siÄ™ kroki.Kiedy w górze pojawiÅ‚a siÄ™ oÅ›wietlona pochodniÄ… twarz,Logan schowaÅ‚ siÄ™ pod wÄ…ski nawis. A niech mnie  powiedziaÅ‚ strażnik.ByÅ‚ blady i zwalisty, miaÅ‚ ciemne wÅ‚osy i zÅ‚amany nos  bez wÄ…tpienia Khalidorczyk.OtworzyÅ‚ kratÄ™, ale nie spuszczaÅ‚ wzroku z piÄ™tnastu wiÄ™zniów poniżej.PiÄ…tak nawetnie szykowaÅ‚ linki. PomyÅ›laÅ‚em, że paru z was do tej pory już zdechÅ‚o  powiedziaÅ‚ strażnik. I żemusieliÅ›cie porzÄ…dnie zgÅ‚odnieć.SiÄ™gnÄ…Å‚ do worka i wyciÄ…gnÄ…Å‚ wielki bochen chleba.Wszyscy wiÄ™zniowie spojrzeli nachleb z takÄ… tÄ™sknotÄ…, że strażnik siÄ™ zaÅ›miaÅ‚. No dobra, macie.WrzuciÅ‚ bochenek, ale prosto do dziury.WiÄ™zniowie krzyknÄ™li, myÅ›lÄ…c, że to pomyÅ‚ka.Strażnik wyjÄ…Å‚ drugi bochenek i znowuwrzuciÅ‚ go do dziury w Dnie.WiÄ™zniowie stÅ‚oczyli siÄ™ wokół przepaÅ›ci, nawet PiÄ…tak i Lilly.NastÄ™pny bochenek odbiÅ‚ siÄ™ Glutowi od palców i mężczyzna omal nie poleciaÅ‚ za chlebem wotchÅ‚aÅ„.Strażnik siÄ™ zaÅ›miaÅ‚.ZamknÄ…Å‚ kratÄ™ i odszedÅ‚, pogwizdujÄ…c wesoÅ‚o.Kilku wiÄ™zniówzapÅ‚akaÅ‚o.Nie wróciÅ‚.Dni mijaÅ‚y w agonii.Logan nigdy nie zaznaÅ‚ tak ogÅ‚upiajÄ…cego osÅ‚abienia.Cztery noce pózniej  być może to okreÅ›lenie nie miaÅ‚o sensu, ale Logan myÅ›laÅ‚ o tejporze jak o nocy, ponieważ wiÄ™kszość mieszkaÅ„ców Dna spaÅ‚a, a wyjÄ…ce wiatry nasilaÅ‚y siÄ™najbardziej w czasie, który MÄ™ty nazywaÅ‚y poÅ‚udniem  PiÄ…tak podciÄ…Å‚ gardÅ‚o jednemu zeswoich pedofilów.W jednej chwili wszyscy siÄ™ obudzili i zaczÄ™li walczyć o ciaÅ‚o.Kiedy GlutuderzyÅ‚ Zgrzytacza, żeby puÅ›ciÅ‚ zakrwawiony strzÄ™p, którego Logan wolaÅ‚ nie identyfikować,Zgrzytacz upuÅ›ciÅ‚ ochÅ‚ap i odpowiedziaÅ‚ atakiem.Glut próbowaÅ‚ z nim walczyć, aleZgrzytacz zaÅ‚atwiÅ‚ go, jakby tamten byÅ‚ dzieciakiem.WygiÄ…Å‚ mu rÄ™ce i wbiÅ‚ spiÅ‚owane zÄ™byw jego szyjÄ™.W walce, która wywiÄ…zaÅ‚a siÄ™ nad ciaÅ‚em, odpadÅ‚a caÅ‚a noga, która wylÄ…dowaÅ‚a obokLogana.Kiedy Parch podbiegÅ‚ do niej, Logan natychmiast jÄ… porwaÅ‚.Ku wÅ‚asnemuprzerażeniu, spiorunowaÅ‚ Parcha wzrokiem, a tamten odwróciÅ‚ siÄ™ i odszedÅ‚.Logan zabraÅ‚ nogÄ™ pod Å›cianÄ™ i zapÅ‚akaÅ‚, bo niezależnie od tego, jak bardzo jej siÄ™ przyglÄ…daÅ‚, widziaÅ‚ tylko miÄ™so. 9W porównaniu z CenariÄ…, Caernarvon byÅ‚o rajem.Nie byÅ‚o tu Nor, jaskrawego podziaÅ‚umiÄ™dzy tymi, którzy majÄ…, i tymi, którzy nie majÄ…, armii okupantów, smrodu popiołów iÅ›mierci, ani martwego wzroku zrozpaczonych ludzi.Stolica Waeddrynu rozkwitaÅ‚a podnieprzerwanymi rzÄ…dami kolejnych dwudziestu jeden królowych.DwadzieÅ›cia jeden królowych  ta myÅ›l wydawaÅ‚a siÄ™ Kylarowi dziwna, dopóki niezdaÅ‚ sobie sprawy, że Mama K rzÄ…dziÅ‚a Sa kage i ulicami Cenarii przez ponad dwadzieÅ›cialat. Co was sprowadza?  zapytaÅ‚ strażnik przy bramie, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ ich wozowi.Tutejsi ludzie byli wyżsi niż Cenaryjczycy, a Kylar nigdy nie widziaÅ‚ tylu ludzi zbÅ‚Ä™kitnymi oczami albo z tak kolorowymi wÅ‚osami  od prawie biaÅ‚ych po ognisto rude. KupujÄ™ i sprzedajÄ™ zioÅ‚a lecznicze.PrzyjechaliÅ›my otworzyć tu aptekÄ™  odpowiedziaÅ‚Kylar. SkÄ…d jesteÅ›cie? Z Cenarii.Strażnik siÄ™ zadumaÅ‚. SÅ‚yszaÅ‚em, że zle siÄ™ tam majÄ… sprawy.Jeżeli otwieracie sklep po poÅ‚udniowej stronie,uważajcie.SÄ…siedztwo bywa dość nieprzyjemne. UrwaÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚ blizny na twarzyElene.Kylar siÄ™ wÅ›ciekÅ‚ szybciej niż myÅ›laÅ‚, że to możliwe.Blizny to jedyna rzecz, któraszpeciÅ‚a poza tym nieskazitelna urodÄ™ Elene.Promienny uÅ›miech, wielkie piwne oczy, którezaprzeczaÅ‚y nudzie i prostocie sÅ‚owa  piwny , oczy, które tylko poeta mógÅ‚by stosownieopisać i tylko legion bardów stosownie wychwalić, skóra, która bÅ‚agaÅ‚a, żeby jej dotknąć, ikrÄ…gÅ‚oÅ›ci, które tego wrÄ™cz żądaÅ‚y.MajÄ…c to wszystko, jak on mógÅ‚ widzieć tylko blizny,wÅ›ciekaÅ‚ siÄ™ Kylar.Mimo to nie odezwaÅ‚ siÄ™, nie chcÄ…c robić sceny.Strażnik zamrugaÅ‚. Ehm, proszÄ™ jechać. DziÄ™kujemy.Kylar nie martwiÅ‚ siÄ™ tutejszym Sa'kagé.DziaÅ‚aÅ‚o tylko na maÅ‚Ä… skalÄ™: rozboje, drobnekradzieże, uliczna prostytucja, zakÅ‚ady na walkach psów i byków.Niektóre burdele i domygry utrzymywaÅ‚y siÄ™ w biznesie w ogóle bez powiÄ…zaÅ„ z Sa'kagé.Uliczne gangi z dzieciÅ„stwaKylara byÅ‚y lepiej zorganizowane niż tutejsza przestÄ™pczość.Jechali przez miasto, gapiÄ…c siÄ™ na ludzi i domy jak wieÅ›niacy.Caernarvon leżaÅ‚o uzbiegu Ostrężyny, Wi i rzeki Czerwonej.Na ulicach kwitÅ‚ handel i peÅ‚no tu byÅ‚o ludzi, którzyopÅ‚ywali w dostatki.Mijali Sethyjczyków o oliwkowej cerze i wyrazistych rysach, ubranychw luzne spodnie i biaÅ‚e tuniki, rudych Ceuran noszÄ…cych po dwa miecze i hoÅ‚dujÄ…cychdziwnej modzie wplatania kolorowych pasemek cudzych wÅ‚osów we wÅ‚asne; zobaczyli kilkuLadyjczyków i nawet jednego Ymmurczyka o oczach jak migdaÅ‚y [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •