[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybuch bomby wywrócił Królicze Koło: olbrzymi kamienny krągrozpadł się na dwie części, miażdżąc wozy i stragany.Arlandes przyłączył do swojego oddziałudwóch żołnierzy, którzy usiłowali gasić pożary.Spod Rymarskiego Koła zabrał szóstkękrążących bez celu najemników w szarych mundurach.Uważał ich za bandytów i morderców, asamo ich istnienie było w jego oczach świadectwem rozkładu władzy, jednak tej nocy nie miał czasu na skrupuły.Trzydziestu dwóch ludzi.Za mało, zdecydowanie za mało.Byli zbyt nielicznii po długich tygodniach patrolowania miasta i pilnowania porządku, a czasem niemal błagania ojego zachowanie, dysponowali skromnymi i rozproszonymi środkami.Arlandes cały czasrozmyślał: Jak do tego doszło? Którego boga obraziliśmy? Jak hrabina mogła nas tak bardzozawieść?Gdy Arlandes przechodził pod łukiem na ulicy Rubinowej  którego wrota jakiśprzedsiębiorczy człowiek zdjął z zawiasów i zabrał, ze względu na żelazo, z którego byływykonane  miał już ze sobą czterdziestu ludzi, a zanim wszedł na Wrzosowisko Chwały, liczbata wzrosła do czterdziestu dwóch.Na wzgórzu, poza trawnikami i szpalerem drzew, płonęły posiadłości hrabiny.Arlandes puścił się biegiem, a czerwone mundury ruszyły za nim.Długie cienkie cienie pomknęły im na spotkanie przez trawniki Wrzosowiska, po czymzaczęły ich wymijać; mężczyzni i kobiety uciekający na łeb na szyję w dół wzgórza, podświetleniprzez stojący w płomieniach pałac: służący, nielojalne szczury opuszczające płonący budynek,niosący całe naręcza ukradzionych srebrnych sztućców i elementów wystroju wnętrza.Zewzgórza pędziła dziewczyna w stroju pokojówki, dzwigając świece niczym stos drewna na opał.Wpadła na żołnierzy i rozsypała swoje brzemię.Mężczyzna w czarnym uniformie lokaja upadłna twarz, niemal robiąc gwiazdę na zboczu, przebił nogą obraz, który ukradł, przedstawiającysiwobrodego dziadka hrabiny, i zmiażdżył ramę.Arlandes odepchnął go na bok nie zwalniającbiegu.Być może nie mieli prawdziwego wroga; być może była tylko zaraza.Może to ona wpędzamiasto w szaleństwo, sprawiając, że zwraca się przeciw sobie.Ogień i powódz.Przebiegli przez Wdowią Altanę, depcząc ścieżki elegancko wysypane żwirem.Miażdżylibutami latarenki, które pospadały z drzew.Wśród drzew na szczycie wzgórza wznoszącego się na południowy-wschód od pałacu wpadlina grupę mężczyzn, którzy pod ostrym kątem przecięli obrany przez nich kurs.Obie strony namoment straciły zimną krew, jednak już po chwili wyciągnęły broń białą oraz pistolety i rzuciłysię na siebie.Intruzi, kimkolwiek byli, mieli na sobie eleganckie czarne stroje; walczyliskutecznie, spokojnie i brutalnie.Byli uzbrojeni w paskudne mosiężne rapiery o postrzępionychostrzach; raz za razem wyprowadzali pchnięcia, celując w głowę Arlandesa jak wygłodniałekomary.Było ich mniej  pozostało po nich nie więcej niż tuzin ciał  i szybko zginęli.Nie byłoczasu przeszukać zwłok, by sprawdzić, komu służyli.Arlandes przebiegł między drzewami i przedarł się przez zarośla, opuszczając teren WdowiejAltany, po czym spojrzał w dół na posiadłość hrabiny.* * *Arjun i Olimpia nie mogli spać, więc bez celu krążyli po ulicach.Szli pod rękę; było zimno,a oni się bali.Skręcili w ulicę, której nazwy nigdzie nie mogli dostrzec, ponieważ zobaczyli latarnie wśróddrzew oraz światła w oknach kamienic, a także usłyszeli odgłosy rozmowy i śmiech dobiegającez jednego z okien. Nie mogę zostać  rzekł Arjun. Już postanowiłem.Jeśli uwolnią Holbacha i razemodtworzycie Atlas, nie będę mógł wam towarzyszyć.Tak samo, jeśli go nie uwolnią, a typostanowisz kontynuować wasze dzieło. Nicolas nie żyje.Liancourt nie żyje.Jeśli nie uwolnią Holbacha, Atlas będzie pogrzebany. Znajdziesz jakiś sposób.Nie będziesz sama, ty i Holbach macie przyjaciół.Nie wszystkich aresztowano, prawda? Nawet jeśli chwilowo się ukrywają, to gdzieś są, czyż nie? Zaczniesz odpoczątku.Rzeczy odchodzą, a potem wracają; tak działa to miasto.Nie uda ci się z tegozrezygnować, Olimpio. A tobie się uda? Nie po to tutaj przybyłem. Wzruszył chudymi ramionami. Nie zrozum mnie zle;czynisz coś lepszego i odważniejszego niż ja kiedykolwiek będę w stanie.Nawet jeśli czasemwymaga to robienia i doświadczania straszliwych rzeczy. Machnął ręką w kierunku Róży, apotem na południe, gdzie było Shutlow. To wszystko minie.Ale ja nie mogę zostać.Nie mam wtym świecie nic do zrobienia.Być może brakuje mi odwagi.Skręcili w węższą i słabiej oświetloną ulicę pozbawioną drzew.Arjun mocniej przycisnął dosiebie Olimpię; przywarli do siebie.Pokręciła głową. Co więc zrobisz? W jaki sposób będziesz kontynuował poszukiwania? A co, jeśli potwórcię znajdzie? Jeśli Holbach go nie powstrzyma? Jeśli będzie dalej się pożywiał, aż wreszciepołknie całe miasto? Wtedy zrezygnujesz? Mam kilka pomysłów.Zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że zle się dotego zabrałem.Walczyłem z miastem, gdy powinienem mu ulegać, a ulegałem mu, gdypowinienem walczyć.Mam pewne plany co do swoich dalszych poczynań.Nikomu więcej niestanie się krzywda.Albo prawie nikomu.Od jutra, jeśli tylko przetrwamy tę noc, koniec zokrucieństwem i przemocą.Przynajmniej w takim stopniu, w jakim jest to możliwe.Oczywiścienie osiągniemy perfekcji, ale możemy bardziej się starać.Zacznę od początku.Jeśli powiem ci,jaki mam plan, pomyślisz, że oszalałem.Na rogu ulicy znajdował się zamknięty teatr, którego okna i drzwi zasłonięto na nocżaluzjami.Na przodzie nieoświetlonego biura sprzedaży biletów stał drewniany posągprzedstawiający małego chłopca, który sztywno i ślepo trzymał przed sobą drewnianą tacę.Olimpia przeciągnęła dłonią po malowanej głowie, gdy skręcali w lewo w uliczkę, przy którejmieściły się obskurne pasmanterie, knajpy i magazyny. I tak uważam cię za szaleńca  odparła. Zapomniałeś? Ale to tylko lekkie szaleństwo.Może znajdzie się dla niego miejsce, gdy odbudujemy miasto.Niby dlaczego świat miałby wtedybyć sensowny? Uczynimy go pięknym i wystarczająco dużym dla wszystkich.Masz rację,zaczniemy od początku i bardziej się postaramy.Nie zmiażdży nas hrabina, przewodniczący aniżaden inny drań.Jeśli nawet stracimy Atlas, to stworzymy coś innego, lepszego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •