[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakaś część jego dzieciństwa, ta najlepsza, związana była z tym domem i z mężczyzną,który teraz miał w nim zamieszkać.Brad nalał kawy i wyszli na werandę.- Jak się czuje ktoś, kto powraca?- zapytał Flynn.- Jeszcze nie wiem.Dziwnie.- Brad oparł się o balustradę i popatrzył przed siebie.- Niby nic się nie zmieniło, a jednocześnie nic nie jest takie samo.Odwrócił się, wyraznie swobodny w tym otoczeniu.Równie swobodnie czuł się w metropolii, zresztą widać było, że ma wielkomiejskąogładę.Jasne włosy Brada z wiekiem odrobinę przyciemniały, dołeczki w policzkach zniknęływśród zmarszczek, co go bynajmniej nie martwiło.Oczy pod prostymi brwiami miały szarość kamienia.Najczęściej pozostawały skupione, nawet jeśli reszta twarzy zdawała się uśmiechać.To oczy odzwierciedlały jego prawdziwy nastrój, nigdy usta.Kiedy się śmiały, wiadomo było, że Brad promienieje szczerą radością.Tak jak teraz.- Ty draniu, jak dobrze widzieć cię znowu.- Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek wrócisz.Nawet przez moment.- Ja też nie.Rzeczy się zmieniają, Flynn.Zresztą świat jest tak chyba pomyślany.Przez ostatnie lata nieustannie coś mi doskwierało i w końcu uświadomiłem sobie, żeto tęsknota za domem.A jak tam układają się pańskie sprawy, panie redaktorze naczelny?Print to PDF without this message by purchasing novaPDF (http://www.novapdf.com/)- Jakoś leci.Zakładam, że zaabonujesz naszą gazetę.Załatwię w dziale prenumeraty - dorzucił, uśmiechając się szeroko.- Zamontujemy elegancką, czerwoną skrzynkę na podjezdzie, tuż obok skrzynki nalisty.Dostawa z samego rana, zwykle o siódmej.- Jasne, wpisuj mnie na listę.- Wpisuję.Planuję też przeprowadzić wywiad z Bradleyem Charlesem Vaneyem IV wnajwcześniejszym dogodnym dla niego terminie.- Daj mi ze dwa dni wytchnienia, zanim z powrotem przedzierzgnę się w dyrektora.- Przyszły poniedziałek?Przyjadę do ciebie.- Chryste, z ciebie robi się prawdziwy Clark Kent.Gorzej, Lois Lane, tylko bez jej fantastycznych nóg.Nie wiem, co będę robił w przyszły poniedziałek, ale moja sekretarka zna cały plan.- Zwietnie.A co powiesz na parę piw i spotkanko dziś wieczorem?- To już prędzej.Co porabia twoja rodzinka?- Matka i Joe przenieśli się do Phoenix.Dobrze im się wiedzie.- Miałem raczej na myśli uroczą Dane.- No chyba nie masz zamiaru znowu uderzać do mojej siostry?To takie kłopotliwe.- Ma kogoś.- Samiuteńka.- Nadal taka przy kości?Flynn skrzywił się.- Przymknij się, Vane.- Uwielbiam się z tobą drażnić.- Brad westchnął.- Ale chociaż to czysta rozrywka, właściwie nie dlatego prosiłem, żebyś wpadł.Widzisz, mam coś, co pewnie sam chciałbyś obejrzeć.Print to PDF without this message by purchasing novaPDF (http://www.novapdf.com/)Odkąd mi powiedziałeś, w co wplątała się Dana i jej przyjaciółki, nie przestaję o tymmyśleć.- Wiesz coś o tych ludziach ze Wzgórza Wojownika?- Nie, ale znam się trochę na sztuce.Chodz, kazałem to postawić w wielkim salonie.I kończyłem osobiście rozpakowywać, kiedy usłyszałem, że zajeżdżasz.Skręcił za róg werandy, ku podwójnym, przeszklonym drzwiom w obramieniurzezbionych paneli.Wielki salon pysznił się strzelistym stropem, okrągłym balkonem i kominkiem zpotężnym paleniskiem w malachitowej obudowie, na tle dębowej boazerii ze złoceniami.W pokoju stały dwie sofy, jedna na samym środku, druga pod odległą ścianą, wprzytulnym kąciku, jakby stworzonym do intymnych pogawędek.Szeroka arkada otwierała się na dalszą część pokoju, gdzie stał fortepian i gdzie Bradw dzieciństwie spędzał niekończące się godziny, ćwicząc gamy.Tutaj, oparty o drugi kominek, stał obraz.Flynn poczuł ściskanie w żołądku.- O Jezu.- Nosi tytuł Zaklęcie.Nabyłem go na aukcji trzy lata temu.Pamiętasz, wspominałem ci, że kupiłem obraz, ponieważ jedna z namalowanych nanim postaci ma twarz Dany?- Nie zwróciłem uwagi.Zawsze się ze mną droczyłeś na jej temat.Przykucnął, wpatrując się z uwagą w płótno.Nie znał się specjalnie na malarstwie, ale był gotów się założyć, że obraz, który terazoglądał, i ten ze Wzgórza Wojownika stworzyła ta sama ręka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]