[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Laura zamierzaÅ‚a dać jej kilka minut, a nastÄ™pnie pójść po niÄ….- PamiÄ™ta go bardzo dobrze - gÅ‚os pani Ward wyrwaÅ‚ jÄ… z zadumy.- Kogo, pani Ward?- No, kapitana Donovana.- Wayne'a?- Nie, jego ojca.Swego czasu byli sobie bliscy, ale ona byÅ‚amężatkÄ… i nie powinna oglÄ…dać siÄ™ za innymi.I tak nic by z tego niebyÅ‚o.On wyjechaÅ‚ do Francji, a jÄ… wywieziono do ciotki.OliverpoÅ›lubiÅ‚ Valerie pod koniec wojny.- Zatem nie ma o czym mówić, prawda?- Wtedy to nie byÅ‚o tajemnicÄ… - odparÅ‚a urażona kucharka.- Moim zdaniem powinnyÅ›my uszanować prywatność lady Heleni nie powracać do tematu - powiedziaÅ‚a poważnie, ale nie byÅ‚abysobÄ…, gdyby nie wzbudziÅ‚o to jej ciekawoÅ›ci. RozdziaÅ‚ ósmy- Jest obÅ‚Ä™dna, prawda? - rozmarzyÅ‚ siÄ™ Wayne.- Kto? - zapytaÅ‚a Joyce.- Pani Drummond.Jest dość mÅ‚oda jak na kogoÅ›, kto prowadziszpital.- Pewnie tak, ale mamy wojnÄ™, a szpital należy do lotnictwa, wiÄ™cto chyba nie takie dziwne.Bez wÄ…tpienia lady Helen pociÄ…gnęła zajakieÅ› sznurki.PieniÄ…dze nadal majÄ… wÅ‚adzÄ™.- To matka i córka, prawda?- Nie.SkÄ…d ten pomysÅ‚?- SÄ… do siebie bardzo podobne, a siostra Drummond jest wobecniej taka troskliwa.- O ile mi wiadomo, nie sÄ… spokrewnione.Matka Laury zmarÅ‚aw ubiegÅ‚ym roku.WedÅ‚ug Kathy przyjazniÅ‚a siÄ™ z lady Helen.- No to siÄ™ pomyliÅ‚em.Kim jest Kathy?- To matka Jenny.Za chwilÄ™ tam pójdziemy; chyba że masz dośćBeckbridge i jego mieszkaÅ„ców.- Niech ciocia prowadzi.Panna Wainright może na mnie czekać.ZaprowadziÅ‚a go pod tylne drzwi, bo w ten sposób zawsze wchodziÅ‚ado domu Wainrightów.Jenny zaciÄ…gnęła ich do kuchni, gdzie KathypodlewaÅ‚a pieczeÅ„, a Alice nakrywaÅ‚a stół do niedzielnego obiadu.William siedziaÅ‚ na fotelu przy kominku i chowaÅ‚ siÄ™ za pÅ‚achtÄ… Eastern Daily Press".W gazecie pisano o nalocie Luftwaffe naNorwich dwie noce wczeÅ›niej - miasto bombardowano i ostrzeliwano224 z karabinów maszynowych przez ponad godzinÄ™; zniszczeniu ulegÅ‚owiele domów.Uznano to za zemstÄ™ za naloty na niemieckie miasta.William pomyÅ›laÅ‚ o Stevie; choć nie mówiÅ‚ o tym Kathy, modliÅ‚ siężarliwie o bezpieczeÅ„stwo syna.Kapitulacja Singapuru w lutym zostaÅ‚auznana za klÄ™skÄ™ narodowÄ…; byÅ‚a ona szczególnie dotkliwa dlaokolicznej ludnoÅ›ci, ponieważ wielu żoÅ‚nierzy sÅ‚użących w puÅ‚kuRoyal Norfolk trafiÅ‚o do niewoli.ZnaÅ‚ niektórych z nich, widziaÅ‚, jakich rodziny próbowaÅ‚y pogodzić siÄ™ z perspektywÄ…, że nie ujrzÄ…swoich bliskich przez wiele lat.Wróg nadal zatapiaÅ‚ okrÄ™ty w niepo­kojÄ…cym tempie, trwaÅ‚o oblężenie Stalingradu; nadziejÄ™ na zmianÄ™sytuacji wiÄ…zano z wiosennÄ… odwilżą.Reglamentacja dóbr byÅ‚a corazbardziej rygorystyczna i obejmowaÅ‚a już wÄ™giel, gaz, elektryczność,a nawet mydÅ‚o.Również dobra niepodlegajÄ…ce racjonowaniu objÄ™tosystemem punktowym, przez co dostÄ™pność wiÄ™kszoÅ›ci z nich byÅ‚aw jakiÅ› sposób ograniczona.Przed sklepem, do którego przywiezionopoÅ„czochy, kolejka ustawiaÅ‚a siÄ™ w ciÄ…gu kilku minut.Po pomidory,cebulÄ™, kieÅ‚basÄ™ i podroby gospodynie domowe staÅ‚y nawet po kilkagodzin.Czarny rynek osiÄ…gnÄ…Å‚ rozmiary epidemii i w ramach walki z nimzaostrzono prawo karne - wprowadzono karÄ™ czternastu lat katorgi.William zastanawiaÅ‚ siÄ™, co powie na to Ian Moreton: ten czÅ‚owiek byÅ‚tak zachÅ‚anny, że pewnie myÅ›laÅ‚, iż zawsze bÄ™dzie mu siÄ™ udawaÅ‚o.Poborem do wojska objÄ™to mężczyzn do czterdziestego piÄ…tego rokużycia; powoÅ‚ywano też kobiety.William byÅ‚, na szczęście, za stary dlaarmii, a poza tym rolnicy byli grupÄ… wyÅ‚Ä…czonÄ… z poboru, jednakwzmożone powoÅ‚ania do wojska oznaczaÅ‚y, że niebawem z rynkupracy zniknÄ… kolejni mężczyzni i trzeba siÄ™ bÄ™dzie gÅ‚owić, jakprzeprowadzić żniwa, skoro zabraknie rÄ…k do pracy w polu.- My tylko na chwilkÄ™ - oznajmiÅ‚a Joyce.- ByliÅ›my w rezydencjii pomyÅ›laÅ‚am, że zajrzymy do was po drodze.Kathy oderwaÅ‚a siÄ™ od pracy, by przywitać przybysza.- Mamo, to jest kapitan Wayne Donovan - powiedziaÅ‚a Jenny.- MiÅ‚o mi, kapitanie.- Kathy wytarÅ‚a dÅ‚onie i podaÅ‚a mu rÄ™kÄ™.W ogóle nie byÅ‚ podobny do Olivera, dziÄ™ki czemu poczuÅ‚a ulgÄ™.Rude wÅ‚osy odziedziczyÅ‚ po Wilsonach.William odÅ‚ożyÅ‚ gazetÄ™ i wstaÅ‚, żeby siÄ™ przywitać.225 - Napije siÄ™ pan piwa, kapitanie?- DziÄ™kujÄ™.ProszÄ™ mi mówić Wayne.William poszedÅ‚ do spiżarni, w której na kamiennej posadzcestaÅ‚o kilka butelek warzonego w domu piwa.PrzyniósÅ‚ jednÄ…ze sobÄ….- Od dawna pan tu jest? - zapytaÅ‚, lejÄ…c bursztynowy pÅ‚yn dodwóch szklanek, z których jednÄ… podaÅ‚ goÅ›ciowi.Joyce podziÄ™kowaÅ‚aza napój.- PrzyjechaÅ‚em do Anglii kilka miesiÄ™cy temu - odpowiedziaÅ‚Wayne.- To byÅ‚a pierwsza okazja, by odwiedzić Beckbridge.- I co pan myÅ›li o naszej wiosce?Wayne wziÄ…Å‚ Å‚yk piwa i prawie siÄ™ zakrztusiÅ‚.Nie spodziewaÅ‚ siÄ™,że trunek jest tak mocny.- Jest tu tak, jak mówiÅ‚a mama.Nie byÅ‚em jednak przygotowa­ny na to, że wioska jest taka maÅ‚a.Za to rezydencja jest naprawdÄ™ogromna.- Tak.Jednak nie tak okazaÅ‚a jak niegdyÅ› [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •