[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zwariowała.Co on miałby robić z tą Ewą przez trzygodziny.Opowiadać o żonie?Na życzenie dziewczyny w cali center podał adres.- OK.Dziewczyna przyjdzie z ochroniarzem za godzinę, zapłaci mu pan stopięćdziesiąt złotych.Potem ochroniarz wyjdzie i przyjdzie po dziewczynę.Uprzedzam, żejeśli Zygfrydowi nie spodoba się u pana, to z randki nici.- Zygfrydowi?- No, ochroniarzowi.- Jasne.- To życzę milej zabawy i dziękuję za wybranie naszej agencji.Na pewno pan niepożałuje.- Dziękuję.Do widzenia - odpowiedział odruchowo.Boże drogi, nie przypuszczał, żetaka kultura panuje w tej branży.Myślał, że to jakieś mroczne podziemie, a w Pizza Hut golepiej nie potraktowali.Zadzwonił domofon.Zwlókł się z fotela i podszedł do drzwi.Domofon był jedną z niewielu rzeczy w tymmieszkaniu, która nie działała na pilota, niestety.- Tak?- Pizza dla pana.9.Oleg i Chudy kolejny raz stali przy windach na pierwszym piętrze, jakby tutaj miałoim przyjść do głowy rozwiązanie.A może po prostu przyciągało ich miejsce, gdzie zdarzyłosię coś tak niesamowitego.Palili w milczeniu.- Zaczynam się czuć jak agentka Scully - powiedział Chudy, wracając ze zsypu, gdzieskiepował papierosa.- Nikt nic nie wie, dzieją się dziwne rzeczy i żadna z nich nie jest ani trochę śmieszna.- Racja - odparł Oleg.- Pytanie, czy to sprawa dla nas.Mamy miejsce, gdzie wypadkichodzą po ludziach, i tyle.Nikt nikogo nie morduje, nikt nawet na nikogo nie napada.Sąofiary, nie ma sprawców.Policja tu nie jest potrzebna. Chudy usiadł pod ścianą i wyciągnął następnego.Już miał zapalić, kiedy zdał sobiesprawę, że siedzi w miejscu, gdzie leżała głowa.Przesunął się w stronę okna.- Być może do czasu - powiedział.- Co  być może do czasu ? - Oleg uniósł brwi zdziwiony.- Być może w końcu ktoś kogoś kropnie.- Niby dlaczego? Dlatego że odsetek dziwaków jest wyższy niż gdzie indziej? Dajspokój.Równie dobrze mógłbyś zamknąć wszystkich, którzy pracują w warsztacie, gdzienaprawiam mojego punto.To dopiero banda pojebów.- Oleg zaklął na samo wspomnienieswoich majstrów.- Mówię ci, nic tu po nas.Chodzimy, kręcimy się, szukamy logiki wzwykłym, może rzeczywiście nie do końca zwykłym, wypadku z uporem godnym lepszejsprawy, a inna robota odłożona.- A co powiesz na niusy z administracji? - Chudy spojrzał pytająco.- %7łe co? %7łe połowa mieszkań stoi pusta? Mnie to nie dziwi.Ludzie uciekają zblokowisk.Ci, co mają pieniądze na kupno mieszkania, wolą wziąć kredyt i wprowadzić sięgdzie indziej.Sam bym nie chciał tutaj mieszkać.Poza tym, jeśli masz rację i jest to miejscerzeczywiście  nawiedzone , to co się dziwić.Nie ma chętnych i dlatego stoi puste.Dajmysobie spokój i wezmy się za tę sprawę z Aomianek.Chudy nie odpowiedział.- O co ci chodzi? - zaczął znowu Oleg, tym razem podniesionym głosem.- Mamchodzić od drzwi do drzwi i mówić:  Przepraszam państwa, w tym domu zdarzają się dziwnewypadki, lepiej się stąd wyprowadzcie ?- Sam nie wiem - odparł po chwili Chudy.- Zauważyłeś, że tylko my w ogóle coświdzimy? Ci, co tutaj mieszkają, są jacyś tacy może nie tyle wyluzowani, co nieświadomi.Jakby brali prochy.Nic z tego nie kapuję i wiem, że masz rację, ale czuję, że to nie koniec.%7łejak teraz damy sobie spokój, wkrótce znowu będziemy musieli tu przyjechać do jakiegośtrupa.A potem do jeszcze jednego.A jak się kiedyś okaże, że to jednak nie były wypadki? %7łeto ktoś ustawił? %7łe jest sprawca? Jak się będziemy wtedy czuli, co?- Wariujesz, chłopie.Ciągnie cię tutaj, bo za dużo czytasz.Babka skoczyła z okna,świadkowie widzieli, że zrobiła to sama.Chłopak był w windzie też sam.Czemu mielibyśmynie wierzyć Emilii.Facet, który wpadł do szybu, OK, być może ktoś go wepchnął, ale nie manawet pół poszlaki.Kompletnie nic!- A co powiesz na rysunek tego młodego, Aazarka, i na to, co mówili razem z żoną? -Chudy nie poddawał się łatwo.- Teraz przegiąłeś, jak Boga kocham.- Oleg usiadł ciężko przy ścianie na znak rezygnacji.- Koleś sobie rysuje straszne obrazy, jego prawo.Jego żona ma atak paniki wwindzie, gdzie komuś ucięło głowę.Też ma do tego prawo, nie dziwi mnie to wcale.Pozatym może cierpi na schizofrenię, ma raka mózgu albo po prostu ciężką nerwicę.Nie interesujemnie to i ciebie też nie powinno.Oleg wyciągnął z kieszeni piersiówkę z ukraińskim koniakiem i pociągnęli po łyku.Milczeli, nie patrząc na siebie.Potem jak na komendę wstali, zeszli razem na parter dowyjścia.Chudy westchnął.- Dobra, niech ci będzie.Chciałbym jeszcze zobaczyć tę piwnicę i spadamy.- Ale nie dzisiaj.Możemy wpaść w przyszłym tygodniu, jak wrócę z urlopu.- OK.Ja też będę miał dużo roboty.Za oknem było już ciemno i wyraznie widzieli w szybie swoje odbicia oraz pustąklatkę za plecami.Jedna z jarzeniówek mrugała i nerwowo brzęczała, jakby ich poganiając.Oni jednak wciąż stali, zastanawiając się, dlaczego towarzyszy im uczucie, jakby o czymśzapomnieli.Drzwi otworzyły się nagle, choć żaden z nich nie położył dłoni na klamce.Obajmężczyzni parsknęli śmiechem i wyszli, nie zamykając ich za sobą.Drzwi zamknęły się same.10.Co może zrobić samotna dwudziestodziewięciolatka w piątkowy wieczór, w dzieńswoich urodzin? Zrobić przyjęcie, iść do kina, spotkać się z przyjaciółmi na mieście, obejrzećna wideo film z Meg Ryan - możliwości są setki.Tymczasem Rachela Michalak wybierała sięna zebranie do pracy i czyniła to z radością.Zorganizowanie kwartalnego spotkania szefówdziałów w piątkowy wieczór było dla niej najpiękniejszym urodzinowym prezentem.Zwłaszcza że po raz pierwszy, odkąd pracowała w tej firmie, miała poprowadzić spotkanie.No dobrze, poprowadzić to trochę za dużo powiedziane, pomyślała, po raz setnypoprawiając przed lustrem garsonkę.Teraz z kolei wydało jej się, o ile to w ogóle możliwe, żerajstopy krzywo się ułożyły i widać na nich cień.Poprawiła je ostrożnie, żeby nie zrobićdziury, ale teraz zdało jej się, że jest jeszcze gorzej.Zdjęła je i założyła, tym razem powoli istaranniej.Przez chwilę szukała zgubionej myśli.Zaraz? O czym to ja.? Aha, poprowadzićto za dużo powiedziane, w końcu miała tylko obsługiwać rzutnik, z którego będą padać nabiały ekran kolejne slajdy przedstawiające stan firmy, omawiane przez jej szefa.Wielusądziłoby, że jest to zadanie dla sekretarki, w gruncie rzeczy dość głupie i niegodnemłodszego kierownika Działu Korporacyjnego, którym była Rachela.Ona myślała inaczej. Niejednokrotnie widziała, jak złe zmienianie slajdów - za wolne lub za szybkie - zmuszało dointerwencji dyrektora zarządzającego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •