[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pocztylion z Porzecza klnąc pod nosem (nie mogę zarę-czyć, czy niepogodę samą tylko, czy i mnie), podjechał bryką pod pu-sty hotel i zostawiwszy mnie pod zamkniętemi drzwiami, dostawszy napiwo, uciekł szybko przed słotą.Domacawszy się klamki, zacząłempukać silnie do ciemnego i zaryglowanego domu, co poruszyło jakie-goś kundla, który zaczął mnie zajadle atakować.Jak ów tedy biblijnyIzraelita, który jedną ręką budował Jerozolimę, a drugą jej bronił, tak japarasolem odpędzałem brytana i jednocześnie dobijałem się do drzwi.Skutkiem tego hałasu dało się po jakimś czasie słyszeć nieprawidłowestąpanie wewnątrz domu.Widocznie istota ludzka, która szukała zapa-łek, zapalała latarnię i miała drzwi otworzyć, posiadała jedną nogę bo-są, a drugą tylko uzbrojoną ciężkim butem.Poczem otworzył chwiejącysię drab i mruknąwszy, że już hotel wyjechał stąd na zimę do Wilna iże teraz nikt po nocy się tu nie włóczy, chciał mi zamknąć drzwi przednosem.Postawiłem czynny przeciwko temu opór i wciągnąłem za sobąwalizkę, którą za drugi koniec wyrywał mi brytan na dworze.Udobruchany nieco dozorca hotelu druskienickiego wprowadził mniedo dużego pokoju, gdzie zostawiwszy bez światła, mrucząc ciągle, za-mknął mnie na klucz i zniknął w głębi domostwa.Zgłodniały i przezię-bły, zamknięty w ciemnej i zimnej izbie, zacząłem przy pomocy zapa-łek badać moje siedlisko.Pokazało się, że mój numer był familijny, boznalazłem drzwi do mniejszego pokoju, w którym stały dwa łoża bezpościeli i sofka.Na tej ostatniej więc złożyłem strudzone członki moje,a zgubiwszy w drodze rewolwer, postawiłem pod ręką na obronę po-darty przez psa parasol.Zaledwie atoli zasnąłem, gdy znowu zaturko-tało pod oknami i zbudzony zostałem przez silne do hotelu kołatanie.Nastąpiło znowu to samo stąpanie w jednym bucie, mruczenie, otwie-ranie, gderanie, wpuszczenie gościa do pierwszego pokoju, wciąganieza nim ciężkiej walizy i zamknięcie na klucz.Współtowarzysz mojejdoli tak samo obszedł swój pokój, a znalazłszy drzwi do mojej sypialniuchylone, zamknął je na haczyk.Zaprotestowałem wówczas, lecz to30 nagłe odkrycie towarzysza w ciemnym pokoju zrobiło widać sensacyj-ne na podróżnym wrażenie.Nie odrzekłszy nic, z mozołem wysunąłszafę z kąta i drzwi moje nią zastawił.Potem się wysapał, a nie dowie-rzając sile barykady, obwarował szafę całym tuzinem ciężkich krzeseł ifoteli.Opatrzył pózniej drugie drzwi, szruby od okienic i zamieniwszytym sposobem swoją izdebkę w małą warownię, począł coś rozwijać zpapierów i zajadać.Pomimo wzajemnego niedowierzania spaliśmysmaczno obydwa do dnia białego, który potem rozproszył tę nieufność.Wówczas było to po sezonie leczniczym.Dzisiaj zaś przybywaliśmy wchwili zjazdu licznych gości na letni sezon.Po pożarze, który w sameZielone Zwiątki roku zeszłego (1871) zniszczył trzecią część miastecz-ka, Druskieniki odbudowały się szybko.Park spacerowy rozrastał się,ale najmilszym był cienisty wąwóz bystrej Rotniczanki, która (odgrani-czając gubernię Grodzieńską od Wileńskiej) wpada niedaleko zakładuleczniczego do Niemna.Silny spadek szumiącego tego potoku posłużyłdo urządzenia prysznicowych kąpieli, któremi rozkoszuje się wielu,uważając za najzdrowsze na Litwie.Jeszcze w roku zeszłym przecho-dziło się przez Rotniczankę tylko po desce, która przypominała prze-strogę Rysińskiego, że:"Kto po kładce mądrze stąpa,Ten się rzadko w błocie kąpa".Obecnie zbudowano most w miejscu tradycyjnej kładki.Sól nazywa się po litewsku druska.Gdzie więc tryskały słone zródła,tam Litwini nazwali osadę Druskienikami, a oprócz nadniemeńskich sąi inne jeszcze Druskieniki.Słone zródła, ujście Rotniczanki i jeziorko okilkaset kroków od tego ujścia (znacznie obszerniejsze dawniej),wszystko to było powodem wczesnego założenia osady tutejszej, zna-nej już kronikarzom krzyżackim pod nazwą Saltzeniken, lub Salzeni-ken.Miejscowe podanie mówi, że gdzie jest dziś jeziorko, tam byłoprzed wiekami miasto zwane Rajgrodem, które dawno, bardzo dawnotemu, zapadło się w ziemię.Któreż bo zresztą z jezior litewskich niemapodania w tym rodzaju, począwszy od Zwitezi O jeziorze Wisztyniec-kiem lud powiada, że w jego miejscu stał niegdyś bór przepełnionybarciami.W miejscu znów jeziora Duś miała się zielenić przed wieka-mi piękna łąka, na której noclegujący z końmi wieśniacy pewnego razuostrzeżeni zostali przez anioła i zaledwie zdołali uciec przed falamiwód, które zatopiły na wieki dolinę.Zdaje się, że początkowem zródłem wielu podobnych podań były śladyprzedwiecznych mieszkań najeziornych, t.j.całych wiosek pobudowa-nych na palach nad wodą w czasach starożytnych.Po odkryciach Kelle-ra w Szwajcaryi nastąpiły podobne we wszystkich prawie krajach Eu-31 ropy, nie wyłączając Wielkopolski (jezioro Czeszewskie) i graniczące-go z Litwą Mazowsza pruskiego (odkrycia Belduhn'a na jeziorze Czar-nem i Tulewskiem, koło Ełku).Były czasy, w których mieszkania naje-ziorne w całej Europie istniały, a więc niepodobna, żeby nie znajdo-wały się i na Litwie, posiadającej tyle jezior.Gdy znikły potem z ichpowierzchni, pozostawiając ślady na dnie wód, wówczas powstały wie-ści o miastach zapadłych w miejscu jezior.Dziejopisowie Litwy powiadają, że książęta litewscy zbudowali zamekdrewniany przy ujściu Rotniczanki dla tamowania najazdów Zakonu.Według krzyżackiego kronikarza Dusburga, Niemcy pod wodzą wiel-kiego komtura Henryka Plotzeke pierwszy raz w r.1312 uczynili wy-prawę w okolicę Saltzeniken, szukając zemsty nad Litwą za wyprawęWitenesa do Warmii.Dusburg podaje, że było to w lipcu i, że Krzyżacyzdobyli wówczas oprócz druskienickiego dwa inne jeszcze zamki naLitwie, których załogi wycięli i 700 ludzi z Litwy uprowadzili w nie-wolę.Poszukiwania moje zeszłoroczne nie wykryły żadnego śladu sta-rej warowni na płaszczyznie Druskienik.Włościanie litewscy podobno już od wieków leczyli się wodą druskie-nicką na kołtun [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •