[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślę, że w pewnym sensie zachowa-łem się obłudnie jakby nigdy nic, jakbym nie widział; ale ona również310 mi w tym pomogła - chcę tak myśleć - młoda Nuix dorzuciła ze swejstrony drugie tyle, jakby nigdy nic.Przez tych kilka sekund, kiedy sta-łem w otwartych drzwiach, nie tylko nie zasłoniła się wystraszona albozawstydzona, a co najmniej zaskoczona (łatwo było zasłonić się ręczni-kiem), lecz stała nieruchoma, jak zatrzymany obraz na wideo, dokład-nie w tej samej pozycji, w jakiej ją zastałem w gabinecie, spoglądającna mnie z miną pytającą, ale wcale nie głupią, ani udawanie, ani praw-dziwie przestraszoną.Przestała tylko nucić i poruszać się; wcześniej sięwycierała, teraz już tego nie robiła, ręka z ręcznikiem zatrzymała się.Stojąc tak, nie tylko nie przykryła swej nagości (nie zrobiła tego nawetodruchowo), lecz trzymając nadal uniesione w górę ramię, pozwoliłami oglądać swoją pachę, a kiedy naga kobieta pozwala widzieć swojąpachę albo obie, to tak jakby dodawała coś jeszcze do swej nagości.Pacha była naturalnie czysta i gładka, właśnie umyta, jak wywniosko-wałem, i oczywiście wygolona, bez tych upiornych chaszczy, jakieniektóre kobiety z uporem dziś hodują w dziwacznym geście protestuprzeciwko tradycyjnym upodobaniom mężczyzn. Dzień dobry , od-powiedziała równie neutralnym tonem.To było tylko kilka sekund(pięć, sześć, siedem, osiem; i dziewięć), ale spokój i naturalność nasze-go zachowania w tym czasie przypomniały mi inną sytuację, kiedy tomoja żona Luisa, wkrótce po narodzinach naszego syna, znieruchomia-ła do połowy rozebrana (odsłonięty biust, piersi powiększone macie-rzyństwem, zamierzała położyć się do łóżka) i odpowiedziała na kilkamoich absurdalnych pytań dotyczących naszego nowo narodzonegodziecka ( Myślisz, że zawsze będzie mieszkał z nami, dopóki będziedzieckiem albo nastolatkiem? ).Rozbierała się, w jednej ręce trzymałajeszcze zdjęte właśnie rajstopy, w drugiej koszulę nocną, którą zamie-rzała włożyć ( Jasne, a niby z kim? Co za idiotyczne pytanie? ; i dodała:311  Jeśli nic nam się nie przytrafi ), podczas gdy młoda Nuix trzymała wjednej ręce ręcznik, którym nie zamierzała się okryć ani się nie okryła,drugą miała wolną i uniesioną niczym jakiś starożytny posąg.Obiekobiety były półnagie ( Co masz na myśli? , zapytałem wtedy Luisę) ijedna nagość nie miała nic wspólnego z drugą (to znaczy dla mnie niemiała, bo obiektywnie były naturalnie podobne): nagość mojej żonybyła dla mnie czymś znanym, a nawet zwyczajnym, co nie znaczy wżadnym razie, że nie robiła na mnie wrażenia, przeciwnie, nawet w tymprzelotnym, domowym momencie wpatrywałem się w jej powiększonepiersi; było jednak czymś normalnym, że nadal prowadziliśmy rozmo-wę jakby nigdy nic, że z tego powodu jej nie przerwaliśmy ( Nic złe-go , odpowiedziała ona); nagość mojej młodej koleżanki z pracy odbie-rałem natomiast jako coś nowego, nieoczekiwanego, nieodkrytego, wżadnej mierze nieprzewidzianego, a nawet niezasłużonego i potajemne-go z mego punktu widzenia, jako wynik nieporozumienia i nieostrożno-ści, dlatego patrzyłem na tę nagość inaczej, bez lubieżności i bezwsty-du, lecz z jakąś odkrywczą i zarazem zapisującą w pamięci uwagą,patrzyłem pozornie niewidzącymi oczyma naszych czasów, co stanowi-ło normę w Anglii, gdzie się znajdowaliśmy i gdzie rozwinął się i zostałdoprowadzony do perfekcji ten sposób patrzącego niepatrzenia albo niepatrzącego patrzenia, którego jak spostrzegłem, tylko Tuprze udało sięuniknąć lub od niego prawie wyzwolić; a ona pozwoliła, żebym takpatrzył, nie patrząc, nie zrobiła nic, żeby temu zapobiec, ale ani w jejoczach, ani w postawie również nie było bezwstydu ani ekshibicjonizmu,a kiedy dodała coś jeszcze, wyjaśnienie, którego nie oczekiwałem, niepo-trzebne i mimo że pierwsze skierowane do mnie tego dnia, najwyrazniejtym razem nie ułożone wcześniej w głowie ( Spałam tu, choć to za dużopowiedziane, spędziłam tu całą noc, ślęcząc nad jakimś piekielnym312 raportem ), jej głos i ton nie różniły się bardzo od tych dobrze mi zna-nych z życia małżeńskiego.Tak więc kiedy minęły pozostałe sekundy(dziewięć, dziesięć, jedenaście i dwanaście:  Jasne, nie przejmuj się, jaz kolei przyszedłem tak wcześnie, bo chcę dokończyć swój raport ,powiedziałem ze swej strony nie tyle tytułem wyjaśnienia, ile spóznio-nych i nie wyrażonych wprost przeprosin), zamknąłem wreszcie drzwi,jednym zdecydowanym, niemal gwałtownym ruchem (przez cały czastrzymałem rękę na klamce) i wycofałem się do swego gabinetu, którydzieliłem z Rendelem, ona swój dzieliła z Mulryanem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •