[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu Bachman wrócił z Berchtesgaden.Wylądował w Carcassonne, anastępnie wynajął szofera, aby zawiózł go do Ussat-les-Bains.Podróż trwała całydzień.Dotarł do Des Marronniers dopiero po zmroku.Wszedł bezszelestnie jakzłodziej do hotelowego holu i ujrzał ich razem.Siedzieli przy barze, patrząc nasiebie w milczeniu.Nie musiał nawet pytać o nic barmana, którego opłacał, byobserwował Elizę.Prawda była oczywista.Rahn na jego widok oblał sięrumieńcem, a Eliza uśmiechnęła się sztucznie.Bachman zgromił wzrokiem młodego Niemca.To była jego wina! Ottosiedział nieruchomo przy Elizie, z czego wywnioskował, że to musi trwać oddługiego czasu.Pewnie od momentu, kiedy wyjechał.Czekali jedynie na sprzy-jające okoliczności i gdy tylko opuścił hotel, zrobili z niego rogacza!Pomyślał, że powinien zabić ich oboje.Gdyby w tej chwili miał przy sobiebroń, prawdopodobnie by to zrobił.Zamiast tego odwrócił się na pięcie i poszedłna górę do swojego pokoju.Po drodze opanował się.Ujarzmił swoją wściekłość iupokorzenie, był w tym dobry.Poskromił swoje pragnienie.On, nie oni! Co zaironia losu.Aż się uśmiechnął, kwaśno i z wyższością.Poczuł, jak na ustawypływa mu uśmiech - zimny, okrutny i pełen gorzkiej ironii.Tego się właśnie ponich spodziewał! Całe to gadanie o czystości to jedna wielka bzdura! Dlaczegomiałby więc być rozczarowany ich zachowaniem? Od samego początku wiedział,że tak będzie.Czekali tylko na okazję.Czy można mówić o zdradzie, skoro nigdynie było mowy o zaufaniu?Eliza wstała bez słowa od stolika i poszła za mężem do pokoju.Następnegoranka ich bagaże były już spakowane.Opuścili hotel bez wyjaśnień.Rahnobserwował ich ze swojego małego, dusznego gabinetu.Chciał zobaczyć, jakzachowa się Eliza.Nie wyglądało na to, by Bachman zmuszał ją do wyjazdu.Raczej zdecydowała się na to z własnej woli.I nawet się nie obejrzała.Niespojrzała tęsknie na Des Marronniers ani na wioskę Ussat-les-Bains.A jeszczetydzień temu zarzekała się, że kocha to miejsce, ponieważ należy tylko do nich.Teraz stała sztywno przed hotelem i czekała, aż mąż otworzy jej drzwisamochodu.Usiadła w mercedesie i wbiła wzrok w swoje kolana.Samochódodjechał, wzbijając tumany kurzu.Po czym zniknął na horyzoncie Dni powyjezdzie Elizy były nieludzko bolesne.Modlił się o odwagę, by móc popełnićsamobójstwo.Kiedy po jakimś czasie próbował przypomnieć sobie te pierwszechwile bez niej, w głowie miał kompletną pustkę.Tak jakby wtedy w ogóle nieżył.Po dwóch tygodniach uznał, że na pewno dotarła już z powrotem do Berlina ipoczuł, że powinien napisać do niej list z wyjaśnieniami.Jedyne, co mu się udało,to postawić datę na czystej kartce papieru - i ani słowa więcej.Nie mieli przedsobą przyszłości.Eliza podjęła decyzję.Poza tym co mógł do niej napisać? Czy istnieją słowa,które są w stanie zmienić przeszłość?Francja, Jesień,1933Pod koniec sezonu, zaledwie kilka tygodni po wyjezdzie Bachmanów, Rahnzamknął hotel i wrócił do Niemiec.Zostawił za sobą nieopłacone rachunki i długi.Nic go to nie obchodziło.I tak nigdy tam nie wróci.Nadal mógł podjąć pracę jako nauczyciel języków obcych, ale było to małoperspektywiczne zajęcie.Zresztą miał dość pracy.Chciał.nie wiedział, czegochce.Wrócił więc po prostu do domu.Rodzice natychmiast zauważyli, że ich synsię zmienił.Byli zafrasowani, lecz milczeli i o nic nie pytali.Po kilku tygodniachojciec Rahna nie mógł już dłużej tego wytrzymać.Wybuchnął.- Otto! Masz prawie trzydzieści lat.Co zamierzasz zrobić ze swoim życiem?Jeszcze rok temu odpowiedzi same cisnęłyby mu się na usta.Miał tyle marzeń,tyle planów, tyle ambicji.Wszystko się zmieniło.- Nie wiem - bąknął.- Obiecaj mi, że nie zmarnujesz sobie życia, szukając jakichś niedorzecznychskarbów! - prosił ojciec.- Skończyłem z tym.- Mam nadzieję! W prawdziwym świecie, synu, mężczyzna musi dorobić sięmajątku ciężką pracą, a nie wykopać go spod ziemi!- Wiem - odparł.I mówił prawdę.Przynajmniej taki wniosek mógł wyciągnąć zdotychczasowego życia.Pewnego ranka kilka dni pózniej usiadł i zaczął pisać.Nie wiedział, co go dotego popchnęło.Na pewno nie uwagi ojca.Dopiero jakiś czas pózniej Otto zro-zumiał, że uczucie pustki i straty wywołało w nim pragnienie upamiętnienia ska-zanego na zagładę świata.Zaczął od opisu nieba, które pewnego dnia ujrzał na południu Francji.Takiodcień błękitu można zaobserwować tylko w Pirenejach.Słowa popłynęły popapierze.Niekiedy pisał przez kilka godzin, bez wytchnienia, dopiero pózniej grzebiąc wswoich notatkach i zebranych wcześniej materiałach.Nie pisał jak uczony, którymbył, tylko jak poeta.Rzecz jasna używał cytatów oraz informacji z wiarygodnychzródeł.Nie opisywał krainy fantazji, która nigdy nie istniała, ale też nie trzymałsię kurczowo suchych faktów.Jego pisanie było przepełnione namiętnością.Jegostyl był syntezą historii, poezji oraz ludowych gawęd.Książkę zatytułowałKrucjata przeciwko Graalowi, mimo że w tekście ani razu nie wspomniał, czymwedług niego był Graal.Nie zaprzątał sobie umysłu zakopanymi skarbami anilosem świętego kielicha.Te tematy pozostawiał innym pisarzom i akademikom.Zamiast tego odmalował portret ówczesnej arystokracji.Opisywał historiemiłosne, polityczne intrygi, uwarunkowania ekonomiczne regionu oraz oświeconąkulturę katarów, która górowała nad ówczesną cywilizacją europejską.Pisał owierze i miłości oraz o rycerzach tworzących poematy.Przedstawiał świat, wktórym %7łydzi byli wolni i szanowani, a gdy stawali się nauczycielamichrześcijańskich dzieci, nikt nie uważał tego za dziwne.Opowiadał o kobietach,będących kapłankami, oraz o romansach, które nigdy nie zostały skonsumowane.W swojej książce uwiecznił niezwykłe krajobrazy, niezliczone jaskinie w paśmieSabarthes oraz oczywiście wszystkie zamki, których ruiny znaczyły co krok terenpołudniowej Francji.Opisał Włócznię Przeznaczenia, namalowaną na ścianiejaskini Lombrives, ale nie próbował wyjaśniać jej tajemnicy.Nie wspomniałnawet o teorii, która łączyłaby Włócznię z miłością dworską oraz pragnieniemducha, które reprezentowała.Pisząc, był jak malarz świata, który miał za chwilęzniknąć.I mimo że opisywał wydarzenia sprzed wielu stuleci, wydawało mu się,że pisze autobiografię.Francja, lata 1934-35Pomiędzy przelaniem na papier pierwszych magicznych słów a publikacjącałej książki minął niespełna rok.Otto miał nadzieję, że Krucjata spotka się zzainteresowaniem i uznaniem ze strony krytyków.I tak też się stało.Uznano, żejego styl jest oryginalny, a wiedza na temat katarów góruje nad wszystkim, codotychczas zostało o nich napisane.Rzecz jasna książka nie przyniosła autorowifortuny, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę nakład pracy i liczbę lat poświęconychna badania, ale też sukcesu tego rodzaju publikacji nie mierzy się w kategoriachfinansowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]