[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Lie zaraz tu będzie  powiedział krótko. Zaproponował, że zabierze cię na kilka dni na północ.Do czasu, ażzłapiemy Harry ego Berga, zamieszkacie w letnim domku, należącym do kogoś z jego rodziny.Nie będziecie tamsami, jeśli masz jakieś skrupuły natury moralnej. Ale moja matka. Nie mogę na tak długo przysłać tu pielęgniarki policyjnej, ale załatwię dla niej opiekunkę.Nic się nie bój.Reidardał mi słowo honoru, że cię w żaden sposób nie skrzywdzi.W przeciwnym razie nie zgodziłbym się na jegopropozycję.Skąd możesz wiedzieć, jak to jest, kiedy się kogoś kocha, ty stary nudziarzu, pomyślała lekceważąco. Pojadę,skoro uważasz, że to konieczne  westchnęła udając obojętność.W głębi duszy szalała jednak z radości.Reidar! Reidar się nią zaopiekuje.Niestety Bakken zakłócił ten cudownynastrój. Tak, myślę, że to konieczne.W tej chwili stałaś się zagrożeniem dla Harry ego Berga.Nigdy przedtem nie bał sięuwiedzionych przez siebie kobiet, były przecież w nim zakochane.Ty jednak przejrzałaś go na wylot.Musisz przytym pamiętać, że on nie wie o twoich powiązaniach z policją.Myśli, że działasz w pojedynkę.Jest przekonany, żechce go osaczyć głupia kobieta, musi więc uderzyć szybko, zanim skontaktujesz się z nami.Z tego, co wiemy w tejchwili, wynika, że już kiedyś zamordował.Christine przeszedł zimny dreszcz. A Reidar? Czy Harry Berg nie boi się również jego?  Możliwe  odpowiedział obojętnie komisarz Bakken. W każdym razie Lie również będzie bezpieczny, razem ztobą.Szczerze mówiąc, Christine poczuła ulgę, że może zostawić to wszystko za sobą.Razem z Reidarem.Nie można było dłużej temu zaprzeczać.Chyba się w nim zakochała. Przygotuj się  powiedział Bakken. A ja tymczasem zadzwonię.Muszę załatwić kilka spraw. Oczywiście, dzwoń.Christine poszła do swojej sypialni i drżącymi rękami zaczęła się pakować.Jej najlepsza bluzka była brudna.Do licha! No, ale mogła przecież wziąć.No właśnie.Zdenerwowana, a zarazemradośnie ożywionabiegała w tę i z powrotem wyjmując kolejne sukienki i odwieszając je znowu do szafy.Nie mogła się na nic zdecydować.W końcu jednak znalazła odpowiednie ubrania.Nagle stanęła zadumana, trzymając w rękach swoją najlepsząkoronkową koszulę nocną.Błądząc myślami zupełnie gdzie indziej, pogładziła dłonią miękką jak jedwab tkaninę.Nie mogła już dłużej się oszukiwać.Sprawy między nią a Reidarem rozwijały się w takim kierunku, że tam namiejscu, w jego letnim domku, na nic się nie zdadzą wszelkie przyzwoitki.Doszła właśnie do punktu zwrotnego wswoim samotnym życiu.Zauważyła to u Reidara ostatnim razem.Widziała, co kryje się w spojrzeniu jego niebieskich oczu.Dlaczego sięjeszcze wahała? Miała przecież trzydzieści dwa lata, nie była więc małą dziewczynką, którą trzeba chronić.Czy nietęskniła za tym przez długie, długie lata? Za tym, by należeć do jakiegoś mężczyzny, by dawać mu miłość iprzyjmować od niego jego ciepło, wyznania i czułość?Strach, jaki ogarnął ją w tym momencie, był doprawdy niemądry.Chociaż był też chyba naturalny.Im dłużej się w życiu czeka, tym trudniej przychodzi zrobienie pierwszego krokuw jego nieznane, a zarazem kuszące rejony.Tak bardzo przecież chciała przeżyć jedność z drugim człowiekiem,wzajemne zaufanie i przynależność, móc porozmawiać o wszystkim, co tak długo tłumiła w swoim sercu, owszystkich swoich refleksjach i przemyśleniach na temat życia, o ludziach i o banalnych sprawach dnia codziennego.Reidar.Ten wspaniały, pełen chłopięcego uroku mężczyzna, który ją tak bardzo pociągał.Którego tak bardzolubiła.Dopiero teraz Christine zdała sobie sprawę z tego, jak bezgranicznie samotna była przez całe swoje dorosłe życie.Nigdy nie pracowała poza domem, nie spotykała kolegów, nie miała nikogo, z kim mogłaby podyskutować.Brakłojej nawet odwagi, by udać się do biura pomocy społecznej i poprosić o pomoc finansową, którą mogłaby przecieżotrzymać jako nigdzie nie zatrudniona córka opiekująca się chorymi rodzicami.Nie wierzyła, by mogło ją tamspotkać coś więcej niż tylko pełne pogardy ofuknięcie.Wydawało jej się, że wezmą ją tam za osobę uchylającą sięod pracy i stwierdzą, że nie będą jej płacić za bezczynne siedzenie w domu.Christine miała o sobie bardzo niskiemniemanie, typowe dla kogoś, kto nigdy nie spotyka się z innymi.Nagle przypomniała sobie o naleśnikach w piekarniku.Rzuciła się w kierunku kuchni i zdążyła wyjąć je jeszcze wdość dobrym stanie.Po odcięciu przypalonych brzegów będzie mogła.Skupiła się na nieudanym obiedzie, myślącz rozżaleniem tylko o tym, że matka będzie musiała zjeść takie przypalone danie, jakby był to w tej chwilinajważniejszy problem.Wiedziała jednak, że nie naleśniki są istotne.Dawały jej w tej chwili jedynie pretekst do wyrażenia strachu, dręczących ją rozterek oraz gniewu na Harry'ego Berga i na tę pozbawioną wszelkich uczuć jaszczurkę,komisarza Bakkena.Porównała go już do tej pory do wielu najróżniejszych zwierząt, wszystkie jednak były równie zimne i równienieprzystępne.Nieoczekiwanie usłyszała jakieś głosy dobiegające z pokoju.Czyżby to pielęgniarka?Niestety, to tylko matka rozmawiała z Bakkenem.Christine nie była z tego powodu zbyt szczęśliwa, ponieważ niewiedziała, jak może potoczyć się ta rozmowa.Wyglądało jednak na to, że wszystko idzie dobrze.Głos Bakkena brzmiał bardzo przyjaznie.Najwyrazniej komisarzbardzo dobrze rozumiał całą sytuację i potrafił jej sprostać! Nie najgorzej, pomyślała Christine z uznaniem.Matka miała zamiar wybrać się na wycieczkę rowerową, lecz Bakken powiedział jej, że spodziewana jest zmianapogody oraz burze, więc zdecydowanie doradza jej zmianę planów.Matka zgodziła się z nim.Kiedy jednak zaczęli rozmawiać o Christine, o tym, jakim wspaniałym jest człowiekiem, dziewczyna zdecydowała,że musi im przerwać, ponieważ nie chciała słuchać takich rzeczy.W tym samym momencie zjawiła się pielęgniarka.Christine udzieliła jej wszystkich niezbędnych wskazówek, anastępnie, najlepiej jak potrafiła, wyjaśniła matce, że musi wyjechać na kilka dni, niewspominając rzecz jasna ani słowem o policji i przestępcach.Niedługo potem zjawił się Reidar Lie.Christine odczuła ulgę, mając w pobliżu kogoś, kto przyjmie na siebie choćczęść wyrzutów Bakkena.Wysłuchując powtórnie gorzkich wymówek komisarza na temat ich zbyt długichjęzyków, oboje czuli się jak dwie bardzo czarne owce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •