[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Molly przeszła samąsiebie w przedstawianiu niezliczonych miłostek swej pani, w malowaniu pikantnych scenek,na które miała patrzyć z najrozmaitszych kryjówek, jak przystało na ciekawą pokojówkę ipowiernicę; bo i powiernicą się mianowała.Lady opowiadała jej o wadach, lub zaletachswoich kochanków co rano, kiedy przynosiła jej do łóżka śniadanie.- A cóż lord na to? - pytał ten czy ów nieodmiennie.- Ano, przymykał oczy, bo sam także nigdy świętym nie był - odpowiadała, mając jużnową bajkę na języku; - taka moda u wielkich państwa.Wyczerpawszy zapas pracowicie obmyślonych historyjek, wzdychała współczująco nad dzisiejszą dolą lady, zmuszonej warunkami do poprzestania na dwóch tylko kochankach,to jest Dicku i Grancie.Dla kobiety obdarzonej tak wybujałym temperamentem musi to byćstraszne - uważała.- Bo chory lord się nie liczy.- Ja bym się chętnie ofiarował na trzeciego - mruknął Jasper Lampel pewnego razu.-Tylko, że ona by nie chciała.- Czemu nie? - wtrąciła skwapliwie Molly i na poczekaniu zaimprowizowała garśćbajek o miłosnych przygodach lady z prostymi majtkami, z własnym szoferem, z młodymogrodniczkiem, z lokajem i innymi osobnikami tego pokroju, co, jak twierdziła, jest w modzieu dam z highlife u, szukających silnych emocji.- Nie łżesz ty? - spytał Baranow, który jako najinteligentniejszy z tej paczki, pierwszyzwrócił uwagę na dziwną zmianę poglądów Molly; przedtem złego słowa nie powiedziała oswej pani, przeciwnie, kruszyła stale kopie w jej obronie, a teraz przedstawiała ją wnajczarniejszych kolorach.Jasper Lampel wyręczył dziewczynę w odpowiedzi; ona z pewności mówi prawdę, niema większych rozpustnic nad te damy, nie pierwszy raz spotyka się z tą opinią.Zresztą zwłasnego doświadczenia wie, iż lady Maud mimo swej dumy i wyniosłości nie gardzipieszczotą prostaka, jeśli naturalnie jest pewna, ze tego nikt nie widzi.- Z własnego doświadczenia, powiadasz? - Enrico Furia nie taił bezgranicznegozdumienia, inni spoglądali na palacza z niedowierzaniem albo wręcz kpiąco.- Pamiętacie tę noc, gdy szalał cyklon? - ciągnął dalej Lampel i rozmarzonym głosemopowiedział kolegom, jak to w ciemnościach trochę niechcący, trochę naumyślnie przywarłustami do policzka lady Maud, która przecież ani wtedy, ani pózniej nie robiła piekła zpowodu tego incydentu.- No skoroś się przyznał, to i ja coś rzeknę.- Tu majtek Svehson oświadczyłchełpliwie, że wykorzystując sprzyjające wówczas warunki, chwycił Maud za kolano.Potemz kolei bosman Saprisa pochwalił się swoim sukcesem przy przebywaniu obalonego wichremdrzewa.- A ja - zawołał Jimmie Boot, bijąc się z dumą w piersi - ja pocałowałem ją w sameusta!.- Hallo, czy wtedy, gdyśmy się przywiązywali do palm.- Tak, wtedy.Widziałeś?Zamiast odpowiedzi młody Harald splunął z największym obrzydzeniem, pochwyciłogniły banan i celnym rzutem przylepił go do twarzy napuszonego Negra.- O, Murzynprzeklęty!.Głowiłem się wiele dni nad tym, jaki idiota zaczął mnie wtedy tak namiętnie ściskać, a tu się okazuje, że on.Brrr, takie warg wywinięte.Przypadkowe odkrycie omyłki Negra, jego ogłupiała mina i kapitalne grymasyHaralda, któremu w ową noc tak niewdzięczna rola przypadła, wszystko to rozśmieszyłokompanię do łez i gdyby żył Jeffries, niezastąpiony mistrz w trącaniu strun humoru, jeszczekilka takich rac wesołości rozproszyłoby grozne chmury, gromadzące się nad głową Maud.Jeffries nie żył jednak, a mściwa Molly czuwała:- Widzicie więc sami, że ona nie byłaby od tego.- Tak brzmiała jej tendencyjnareasumpcja.Baranow wtrącił sceptycznie:- O ile naturalnie wszystkie te wasze przygody nie polegają na podobnych omyłkach,jak namiętny pocałunek Boota złożony na usteczkach naszego beniaminka Haralda, che, che,che [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •