[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osiągnęli go razem po to, aby unieść się nadskraj przepaści i osunąć w pustkę.71Zaczerpnęła powietrza, uniosła dłoń i otarła łzę,która wymknęła się jej spod powieki.A potem,niepewnie, kierowana potrzebą, której wolała nienazywać, przeniosła dłoń na jego włosy ipopieści-ła je.Kiedy poruszył się pod dotykiem,serce ścisnęło się jej w piersi.Nie cofnęła dłoni,lecz kontynuowała pieszczotę.Minęła kolejna minuta, przepełniona czułościąi spokojem.Jego serce zaczęło bić wolniej, a od-dech się uspokoił.Christian jej nie kochał, nie tak, jak ona jego.Nieważne, co jej się kiedyś wydawało.Wyobrażaniesobie, iż jest inaczej, byłoby niewypowiedzianie głu-pie, zwłaszcza w świetle tego, co teraz o niej myślał.Nie potrafiła jednak kontrolować swego sercaani trochę skuteczniej, niż kontrolowała żądzę.Ani teraz, ani dwanaście lat temu.W końcu Christian wysunął się z niej i opadłciężko na plecy.Na szczęście dywan był wystarcza-jąco duży, aby pomieścić ich oboje.Sięgnęła w dół i opuściła spódnicę.Nie ze wstydu- przy nim niczego się nie wstydziła - ale dlatego, żeteraz, kiedy zaspokoili już namiętność, panujący wsalonie chłód zaczął dawać się jej we znaki.Leżeli obok siebie, wpatrując się w sufit.Nie zanosiło się na to, by Christian odezwał siępierwszy, uznała zatem, że jako pani domu powin-na zrobić to ona.- To nie miało się wydarzyć.Słuchając jej, czuł się tak, jakby pieszczotliwa dłońprzesuwała się po jego klatce piersiowej, kierując sięku niżej położonym partiom ciała.Wewnątrz, niena zewnątrz; gładząc nie skórę, lecz nerwy.Nerwy, które zaspokoiła właśnie - a raczej za-spokoili oboje - w stopniu, jakiego nie pamiętał.72Nie wiedział, co powiedzieć, jakich słów użyć.Ledwie mógł myśleć, a co dopiero prowadzić roz-mowę.Zwłaszcza spowity wonią jaśminu.Fizyczny wir, który spowodowali, był już wystar-czająco oszołamiający.Jednak emocje.przynaj-mniej na razie nie potrafił sobie z nimi poradzić.Czuł się poobijany i obnażony.To, iż zmierzwiła mu włosy, jak zwykła czynićprzed laty, wstrząsnęło nim do głębi.Wiedział jed-nak, że musi wziąć się w garść, na tyle przynaj-mniej, by wstać i wyjść.Spojrzał na nią, lecz odwróciła wzrok.Wstałai zaczęła zapinać stanik.- Nikt nie mógł dotąd powiedzieć, że któryśz Vauxów nie dotrzymał zobowiązania.- Spojrzała w końcu na niego i ich oczy na krótką chwilę sięspotkały.-I żaden Allardyce też tego nie powie.Wstała.Wstrząsnęła spódnice, a potem znówna niego spojrzała.Zacisnęła wargi.- Uznaj to, co się właśnie wydarzyło, za znaczącą zaliczkę na poczet moich zobowiązań.- Wyprostowała się i spojrzała na niego z wyższością.- Teraz będziesz musiał udowodnić, że na nią zasłużyłeś.Wyraz jej oczu powiedział mu, że ona doskonalezdaje sobie sprawę, iż zamierzał wykorzystaćfakt, że zgodziła się mu zapłacić.I że chciał sięna niej odegrać.I że jest jej to obojętne.- Znajdę Justina.- Zabrzmiało to niczym pełenrezygnacji pomruk.- Doskonale.Skinęła lekko głową i odwróciła się ku drzwiom.- Możesz sam się odprowadzić.Widząc, że Christian nie zamierza się odezwać,obróciła się na pięcie i wyszła energicznie z poko-73ju, pozostawiając go leżącego na wspaniałym je-dwabnym dywanie.Odczekał, aż zamkną się za nią drzwi, a potemjęknął i usiadł.Ale to ani trochę mu nie pomogło.Nadal czuł się ogłuszony, oślepiony i oszołomiony.Pamiętał, co sobie zamierzył - wymusić pocału-nek, który wzbudziłby w niej pożądanie i skłoniłbyją do przypomnienia sobie, czego się wyrzekła.Wiedział też, co się wydarzyło - odgadła jego za-mysł i skierowała go przeciw niemu; uwolniła wir,który rzucił ich oboje w przeszłość.Z powrotem ku sobie, i to nie tylko w sensie fi-zycznym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •