[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obiecałam mamie, że nie będę długosiedziała.Ale jutro od rana przyjdę pomóc. - Dobrze - Amy odprowadziła ją do drzwi.- Do jutra! I fajnie, że wróciłaś.Patrzyła jeszcze przez chwilę, jak Soraya oddala się, po czym wróciła do kuchni.Carl obejmował Lou irozmawiali.- Mamy jeszcze tyle do zrobienia - powiedziała Lou.- Cieszę się, że przyjechałeś.- Nie martw się.Skoro ty się tym zajęłaś, to wszystko wyjdzie znakomicie - powiedział Carl.-To ile osóbprzychodzi?- Według ostatnich obliczeń, osiemdziesiąt dwie.- A dzisiaj pewnie przyszły kolejne potwierdzenia - Carl spojrzał na listy.Lou wzięła je do ręki i zaczęła sprawdzać.- Na to wygląda.- powiedziała.Amy już zabierała się do pójścia na górę, kiedy usłyszała zmianę w głosie Lou.- A to co? - Lou trzymała w ręku kopertę, marszcząc czoło.- Coś ciekawego? - zapytał Carl, zaglądając jej przez ramię.- To od Epsteina i Webba - powiedziała Lou, spoglądając na elegancką kopertę z wytłoczonym znakiemfirmowym.- Czego oni mogą chcieć ode mnie?, - Otwórz, to się przekonasz.Kiedy Amy spojrzała na niego, zauważyła, że kąciki jego ust podniosły się lekko wdelikatnym uśmiechu. Lou rozdarła kopertę i wyjęła list.W miarę czytania otwierała coraz szerzej oczy.- Proponują mi pracę! - zawołała, podnosząc wzrok.- I to jaką! W Chicago! - objęła Carla za szyję.- Naprawdęw Chicago!- Co? To niesamowite! - zawołał Carl i przytulił Lou.- To zrządzenie losu! Widać jest nam pisane wspólne życiew Chicago.Pomyśl tylko: możemy razem zamieszkać, zacząć nowe życie!- Och, Carl!- Gratuluję, Lou - powiedział cicho dziadek.Amy dostrzegła smutek w jego oczach.Lou chyba też to zauważyła, bo zamarła i całe podniecenie gdzieś z niej wyparowało.- Oczywiście, jeszcze nie zdecydowałam się, czy skorzystam z tej oferty - powiedziała pospiesznie, wpychająclist do kieszeni i spoglądając niepewnie to na dziadka, to na Amy.- Czy skorzystasz? - Carl spojrzał na nią, nie dowierzając.- Lou, to niepowtarzalna okazja! Chyba nie chceszpowiedzieć, że ją odrzucasz?- To poważny krok.- Lou! - Carl nie krył rozdrażnienia.- Proszę cię.- powiedziała do niego.- Muszę to jeszcze przemyśleć.Carl popatrzył na nią przez chwilę, napinając mięśnie twarzy.Nagle chwycił swoją torbę.- Pójdę się przebrać - powiedział szorstko i wyszedł z kuchni. Lou usiadła przy stole i westchnęła.- Dziadku! - podniosła wzrok i Amy zobaczyła rozterkę w jej oczach.- Co mam zrobić?- A co chcesz zrobić? - spytał, siadając naprzeciw.- Ja.sama nie wiem.- Nie bierz tej pracy, Lou, zostań z nami - poprosiła Amy, siadając obok.- Zaczyna mi się tu bardzo podobać, ale kocham Carla - powiedziała Lou, kręcąc głową.- Poza tym nie jestemwam wcale potrzebna.- Jesteś! - zawołała Amy.- Nie, Amy, to nieprawda.Ciągłe popełniam błędy, jak wtedy z dostawcami, próbuję znalezć nowych właścicielidla koni, które jeszcze nie są gotowe, a najgorsze jest to, że nikt tu mnie nie słucha.Jestem przyzwyczajona do tego,że się mnie poważa, że moje pomysły naprawdę się liczą.- Będziemy cię słuchać i potrzebujemy ciebie! -powiedziała Amy z rozpaczą.- Dziadku! -jęknęła Lou, patrząc przed siebie.-Powiedz mi, co mam robić.- Nie mogę, kochanie - odrzekł dziadek, potrząsając głową.- Musisz sama zadecydować.- Wiem, ale jak? - westchnęła.Dziadek podszedł i pocałował ją w czoło.- Idz za głosem serca, Lou - poradził. Rozdział 11Jeszcze jedna czerwona serwetka i zwariowałabym - rzekła Soraya, zawijając sztućce w ostatnią serwetkę i kładąc jez brzękiem na stole.- Co jest jeszcze do zrobienia?Amy spojrzała znad skrzynki ze szklankami, które właśnie rozpakowywała.- Trzeba jeszcze rozłożyć jeden stół i wszystkie nakryć obrusami.Gdy to mówiła, zjawił się Matt.Niósł ostatni stół.- Gdzie go postawić? - zapytał.- Tam - Amy wskazała wolne miejsce.- Dzięki.- A co z jedzeniem? - spytał Matt, rozkładając stół.- Dziadek przywiózł wczoraj mięso na grilla.Robią teraz z Lou mnóstwo sałatek i deserów - powiedziała Amy,której kazano rozstawić i nakryć stoły.Carl pojechał po napoje na wieczór.Amy pomyślała o jutrzejszym konkursieskoków- nie zdąży dzisiaj wyczyścić Spartana, a więc - mimo że zabawa przeciągnie się do póznej nocy - będzie się musiała zerwać o świcie,by go przygotować.- Co teraz? - zapytał Matt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •