[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem, ale jak? - westchnęła.Dziadek podszedł i pocałował ją w czoło.- Idz za głosem serca, Lou - poradził. Rozdział 11Jeszcze jedna czerwona serwetka i zwariowałabym - rzekła Soraya, zawijając sztućce w ostatnią serwetkę i kładąc jez brzękiem na stole.- Co jest jeszcze do zrobienia?Amy spojrzała znad skrzynki ze szklankami, które właśnie rozpakowywała.- Trzeba jeszcze rozłożyć jeden stół i wszystkie nakryć obrusami.Gdy to mówiła, zjawił się Matt.Niósł ostatni stół.- Gdzie go postawić? - zapytał.- Tam - Amy wskazała wolne miejsce.- Dzięki.- A co z jedzeniem? - spytał Matt, rozkładając stół.- Dziadek przywiózł wczoraj mięso na grilla.Robią teraz z Lou mnóstwo sałatek i deserów - powiedziała Amy,której kazano rozstawić i nakryć stoły.Carl pojechał po napoje na wieczór.Amy pomyślała o jutrzejszym konkursieskoków- nie zdąży dzisiaj wyczyścić Spartana, a więc - mimo że zabawa przeciągnie się do póznej nocy - będzie się musiała zerwać o świcie,by go przygotować.- Co teraz? - zapytał Matt.- Gdybyś mógł rozpakować te talerze - Amy wskazała na pudła z wypożyczonymi naczyniami - to poszłabymsprawdzić, czy Carl nie przyjechał już z napojami.- Carl już wrócił? - spytała, wchodząc do kuchni.- Przed chwilą - odpowiedziała Lou, krojąc pomidory.- Jest jeszcze na zewnątrz.Amy wyszła na dwór.Carl stał tyłem do niej, opierając się o samochód i -jak zauważyła - rozmawiał przezkomórkę.Zamierzała zacząć wypakowywać napoje, więc podeszła cicho, nie chcąc mu przeszkadzać w rozmowie.- Oczywiście, że nic nie wie - usłyszała śmiech Carla.- Kompletnie nic nie podejrzewa - Amy próbowała niepodsłuchiwać, ale słowa wypowiedziane przez Carla sprawiły, że stanęła wpół kroku.- Nie, to nie tak.Lou nie jestnaiwna, ona po prostu mi ufa - Amy zamarła, słysząc imię siostry.- Problem z Lou polega na tym, że ona sama niewie, co ją uszczęśliwi.Ja tylko popycham ją we właściwym kierunku.Pomagam losowi, jeśli chcesz wiedzieć.Amy zaczęła się wycofywać, a w jej głowie kłębiły się myśli.A więc ta posada w Chicago to jego spraw-ka!Carl doskonale wiedział o ofercie, ale udawał zaskoczonego.Amy przypomniała sobie nagle, jak zachęcał Lou do przejrzenia poczty.Musi o tym powiedzieć Lou! W tej samej chwili zahaczyła stopą o kamień ipotknęła się.- Amy! - zauważył ją Carl.- Hmm.cześć - powiedziała.- Przyszłam pomóc wnieść napoje.- Dobrze - Carl odetchnął z ulgą.- Pózniej do ciebie zadzwonię, Brett.Na razie - powiedział do telefonu.Pomagając Carlowi wypakować napoje, Amy cały czas myślała tylko o tym, by odszukać Lou i powiedzieć jejo swoich podejrzeniach.Nie miała jednak okazji, bo Carl poszedł za nią do kuchni, gdy skończyli.Przez cały dzień Lou była bardzo zajęta i Amy nie znalazła ani chwili, by z nią porozmawiać na osobności.Postanowiła więc zapomnieć chwilowo o całej sprawie i poinformować siostrę następnego dnia, kiedy będziespokojniej i Lou nie będzie miała tyle na głowie.O szóstej stodoła była przygotowana.Zawieszono dekoracje, uruchomiono rożen, a dziadek zrobił specjalnydziurkacz do biletów.Losy loterii fantowej leżały w równym stosiku, gotowe do sprzedaży.- Czas się przebierać! - zawołała Lou, biegnąc przez kuchnię.-Wkrótce zaczną się schodzić goście.Matt poszedł do domu, ale Soraya miała z sobą ubranie na zmianę, aby mogła się przebrać na miejscu. - Jak myślisz, co założy Ashley? - zapytała, siedząc przed lustrem w pokoju Amy i rozczesując ciemne loki.- Na pewno coś skąpego - odrzekła Amy.Spojrzała w lustro ponad ramieniem Sorayi i zebrała włosy do tyłu.-Jak uważasz, rozpuszczone czy zaczesane?- Zaczesane - poradziła Soraya i wstała, by pomóc Amy spiąć gęste jasnobrązowe włosy.- Już - powiedziała, wyciągając jeszcze kilka kosmyków, by okalały twarz Amy.- Podoba mi się! - powiedziała zadowolona Amy, -Wyjęła z szafy ciemnoniebieskie, postrzępione na dolespodnie i włożyła je.Mama kupiła je rok temu i Amy nie miała zbyt wiele okazji, by je nosić, ale na szczęścieciągle pasowały i podkreślały szczupłą figurę Amy.- Niezle.Matt chyba nie będzie mógł się powstrzymać, gdy cię w tym zobaczy - zaśmiała się Soraya, a Amyobejrzała się w lustrze.Soraya włożyła czarne dżinsy i top na ramiączkach ze srebrzystego materiału.- Jak wyglądam? - zapytała, wdzięcząc się.- Zwietnie! Chodzmy wreszcie!Zbiegły na dół.W kuchni byli już dziadek, Carl i Treg.- Pięknie wyglądacie - powiedział dziadek.- Dziękuję - odparła Soraya.Amy spojrzała na Trega - świetnie wyglądał, a koszula w kratkę podkreślała sprężyste, musku-larne ramiona. - Super! - powiedział, mierząc Amy od stóp do głów.- Wyglądasz olśniewająco!- Chcesz powiedzieć, że normalnie tak nie wyglądam? - prowokowała Amy.- To korzystna zmiana po roboczych dżinsach -skomentował i uśmiechnął się.- Naprawdę ładnie wyglądasz.- Dzięki - odpowiedziała z uśmiechem.- Ty też.-Ich spojrzenia spotkały się i Amy szybko odwróciła wzrok,zakłopotana.- Mam nadzieję, że wszyscy się zjawią - powiedziała zaniepokojona Lou, wchodząc do kuchni.- Czas na toast! - oznajmił dziadek, otwierając lodówkę i wyjmując dzbanek z ponczem.Napełnił szklanki irozdał wszystkim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •