[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To lekar-stwa, które muszę pić.Albo poślijcie po nie do uzdrowicieli. Poczuł skurczżołądka, który przypomniał mu, że lepiej nie zapominać o lekarstwach.Selenay spojrzała szybko na Talię, która kiwnęła głową.Zadowolona, skiero-wała wzrok na Karala. Wejdz tam, a ja dopilnuję, by przyniesiono ci lekarstwa  powiedziała.Talia wstała, podeszła do drzwi i otworzyła je z ironicznym ukłonem i lekkimrumieńcem. Czy możesz łaskawie zająć miejsce?Karal skłonił się bez ironii i podszedł do trzymanych przez Talię drzwi.Osobi-sty herold królowej zamknął je za nim.Karal znalazł się w niewielkiej, przytulnejkomnacie, wyposażonej w leżankę, mogącą służyć również jako łóżko, oraz sta-rannie złożony koc.Stał tam stół, a przy ścianie  sięgająca sufitu biblioteczkazapełniona książkami.Dzięki małemu płomieniowi na komiku w komnacie pa-nowało ciepło, przez okno wpadało odpowiednio dużo światła, ale na wieczórprzygotowano świece na stole. Komnata paziów albo biblioteka królowej  pomyślał i odprężył się.Niezle.Możesz tu spać, jeśli zdecydują się naradzać godzinami. W komna-cie zmaterializował się Altra i jak było do przewidzenia, siedział na kanapce.153 Zapewne tak będzie, więc skorzystaj z okazji do odpoczynku. Nie masz nic przeciwko temu, że zarekomendowałem cię jako posłańca? Była to jedyna rzecz, którą się denerwował.Oczekiwałem tego.Będę miło zaskoczony, jeśli w ciągu jednego dnia dojdą doporozumienia.Może to potrwać kilka dni. Altra zwinął się w kłębek, zostawia-jąc miejsce dla Karala. Karalu, jestem szczęśliwy, że znów jestem z tobą.Wierzmi, nie z własnej woli tak długo mnie nie by to.Potrzebowali mnie gdzieś indziej,ale gdyby było trzeba, wróciłbym natychmiast.Pod wpływem impulsu Karal przytulił kota, który zaczął mruczeć jak każdyzwyczajny kot i potarł pyszczkiem o twarz chłopca. Nie potrafię wyrazić, jak się cieszę, że znów cię widzę.Tęskniłem za tobą,Altra, za tobą, a nie za tym, czym jesteś.Ale na pewno nie tęskniłeś za kocim futrem w nosie. Altra klepnął go z roz-bawieniem, co Karala niemal pozbawiło tchu.Jeszcze nigdy nie widział ognistegokota w tak radosnym nastroju!Nie muszę już przemawiać ci do rozsądku ani pouczać.Doskonale sobie ra-dzisz, ja zaś mogę być zarówno twoim przyjacielem, jak i doradcą.Karal zarumienił się z zażenowania i radości; nie wiedział, co powiedzieć.Alenic się nie stało, gdyż to Altra postanowił wypełnić ciszę.Możesz wybrać sobie książkę i rozgościć się.Wkrótce przyjdzie paz z lekar-stwem i jedzeniem dla nas obu. Altra zwinął się w stopach chłopca, lekkoporuszając koniuszkiem ogona. Dla mnie zapewne ryba.Tymczasem ciesz sięspokojem.Karal uśmiechnął się, podrapał kota za uszami i poszedł za jego bardzo dobrąradą.W końcu dojście do zgody zajęło dwa dni ciągłych negocjacji, dwa dni z prze-rwą jedynie na sen.Selenay i Talia często zaglądały do Karala, by upewnić się,czy wszystko w porządku i poinformować o tym, co się dzieje.Jak Karal przewi-dział, było to spotkanie nie tylko wysokich dostojników Valdemaru.To, czego nieprzewidział, to postawa valdemarskich członków rady.Wszyscy od razu ostrożnieopowiedzieli się za wizytą.Chcieli jedynie dowiedzieć się, jak miałaby wyglądać.W końcu obie strony poprosiły o środki ostrożności i o naradę.Jedynie Karal,Altra i Florian mogli być obecni przy Bramie, przez którą przejdzie Solaris; byłoto jej życzenie, zresztą mądre, gdyż w takiej chwili będzie najbardziej bezbron-na wobec napaści.Wszyscy inni, łącznie z heroldami-magami strzegącymi przedzdradą, mieli pozostać w oddaleniu.Dokładnie mówiąc, na skraju Aąki Towarzyszy.Ruiny świątyni stojące naśrodku Aąki zawierały również portal po Bramie; używano go już wielokrotnie,aby zaczepić o niego Bramę w czasach, kiedy magowie i heroldowie-magowie154 potrafili tworzyć takie rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •