[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jagiełło  odezwał się Semko  i do mnie żal ma, wrogiem mnie zowie.Nie wiem więc, jak przyjmie.Rad podam rekę do zgody.  O tę łatwiej będzie niż z Witoldem  przerwał Hawnul. Dwóch panów naLitwie tak wielkiego ducha i siły jak nasz i Witold, trudno, aby z sobą żyli wpokoju.Mnich stojący niedaleko spostrzegłszy, iż się rozmowa przerwała na chwilę,zwrócił się do Hawnula.  Miłościwy panie wileński  rzekł  my już teraz na łasce waszejjesteśmy.Zatem kieruj i rozkazuj, kiedy wyruszyć stąd mamy.Starosta popatrzył na niebo a potem na znużone konie podróżnych. Nie chciałbym  odezwał się  abyście za wcześnie wjeżdżając oczyzwrócili na siebie.Gdy konie wytchną, pociągniemy powoli, aby stanąć ozmroku.Rozłożono wojłoki na ziemi.Semko dobyć kazał ostatek podróżnych zapasów izapraszał na nie gościa.Ten jednak zbyt był niespodzianym spotkaniem iwiadomościami poruszony, aby o głodzie i pragnieniu pamiętać.Przyjął kubek isiedział zamyślony. Powiedzcie szczerze  zapytał Semko  sądzicie, iż Jagiełło da się skłonićdo pojednania?  Być by to mogło  mówił Hawnul  przy Bożej pomocy;ale na to potrzeba szczęśliwej chwili i bacznego z niej korzystania.MściwymJagiełło nie jest, lecz życie nauczyło go ostrożności wielkiej.Nie ufa łatwonikomu, podejrzewać jest skłonny.Ani dziwić się temu, otoczonynieprzyjaciółmi, tyle mając przykładów zdrady, nawet najbliższym z rodzinyufać nie może.Witolda się obawia.Brat Antoniusz stał przy nich. Wasza miłość  wtrącił  wiele możesz u niego, przywiedz do zgody.Pokój na Litwie da ci dopiąć tego, czego pragniesz, a ku czemu, jak sądzę, Bógcię zesłał.Aacniej naówczas przywiedziesz ich do przyjęcia chrztu i wyzwoleniatego kraju z więzów szatana.Hawnul westchnął. Prawdą jest  odparł  że mam dosyć łaski u Jagiełły, że mi ufa i mną sięposługuje.Lecz i to pewna, że dosyć byłoby najmniejszego podejrzenia, cieniajednego, abym wiarę wszelką postradał.Cud to szczególny, że ja, Niemiec rodem, człek mały, którym się tego nigdy niespodziewał, potrafiłem pozyskać jego względy.Jak się to stało?.wytłumaczyćnawet nie potrafię.Przybyłem po raz pierwszy na Litwę jako kupiec z towarem niemieckim z Rygiw obawie o mienie i życie, bo w krajach tych nikt z najlepszymi ustami całkiembezpiecznym nie jest, W miastach już lud pospolity więcej jest oswojony i zeznamieniem krzyża i z chrześcijany; po lasach, kędy szedł miecz krzyżacki i ichokrucieństwo, dosyć chrześcijańskiego imienia, aby życia pewnym nie być.Z małą kupią, z żelastwem i mosiądzem, dostałem się do Wilna.Zaprowadzonomnie na zamek do księżnej matki, starej Julianny, którą tu królową zowią.Tam,gdy mój towar rozkładałem, wszedł niespodzianie Jagiełło.Na widok mój,poczuwszy Niemca, obcego człeka, cofnął się zaraz. Księżna, która już wprzódy mówiła ze mną i wiedziała, iż Krzyżaków niecierpię, a nieprzyjacielem ich jestem, jak oni duchowieństwa naszego sąwrogami, poszła syna uspokoić prosząc, aby piękny mój towar szedł zobaczyć.Dał się skłonić do tego, choć widać było, z jaką obawą i nieufnością zbliżał siędo mnie i do kupi, którą miałem z sobą.Obawiał się, aby noże i inne małe wyroby zatrute nie były.Kazał mi je wprzód na własnej skórze próbować.Poczęła się niby rozmowa, w ciągu której więcej słuchał, niż mówił.Musiałemsię po rusińsku tłumaczyć, bo niemieckiej mowy, choć zrozumiałej sobie, niecierpi.Rozpytywał mnie o Krzyżaków, a ja skorzystałem z tego malując ich tak,jak znałem.Zmiał się i rad był.Zakupiono u mnie prawie wszystko, co miałem,a książę zażądał, abym mu się postarał o takie noże do łowów na dzikiegozwierza, o jakich słyszał, że je w Niemczech robiono, oprawując bogato.Przyrzekłem przywiezć mu je i w powtórnej podróży do Wilna umyślnieprzybyłem z nimi tylko.Tym razem jeszcze nie bardzo mi ufał, ale już przyjąłlepiej.Zdarzyło się, że niewolników krzyżackich przyprowadzono, którychbadać było potrzeba, do czego mnie zawołać kazał.Z pomocą Bożą dobrze misię powiodło.Za trzecim przybyciem do Wilna, zażądał Jagiełło, abym się tu przeniósł iosiedlił.Ważyłem się i na to.Zwolna a nierychło zaskarbiłem sobie zaufanie,trudne do zdobycia.Trafiało się nieraz, że powziąwszy podejrzenie jakieśmiesiącami całymi nie zbliżał się, nie mówił do mnie.Dopiero po wieludowodach wierności mojej i oddania się usługom jego przyszło do tego, że mi imiasto w zarząd, i kupców a cudzoziemców dozór powierzono, a potem monetęi podskarbstwo.Na koniec i do innych spraw książę zażywać mnie zaczął.Korzystałem z tego, aby przysposobić grunt, na który by ziarno ewangelii niepadło na próżno.Czekam tylko chwili sposobnej.Jagiełło przygotowany jest,ale z rąk Krzyżaków chrzest przyjąć się wzdraga.Zna ich nadto i brzydzi sięnimi.Da-li Bóg, przywiodę do tego, że zasiędzie między monarchamichrześcijańskimi. Wszak ci matka jego, księżna twerska, chrześcijanką jest?  rzekł Semko. Tak, ale Jagiełło na zachód patrzeć musi i przyjąć chrześcijaństwo zachodnie,rzymskie, bo inaczej Krzyżacy nigdy go nie uznają chrześcijaninem ibałwochwalcą zwać będą. Minęły te czasy  dodał Hawnul  gdy na górze nad Wilnem krzyżowanobraci św.Franciszka, dziś już miejski lud oswojony jest z obrzędamichrześcijańskimi i chrześcijany, których tu wiele z Rusi napływa.Wszyscy,wiedzą, że w tym samym klasztorku, z którego męczenników pochwycono,nowi ich bracia nieustraszeni mieszkają i Boga chwalą.Przecież dziś sąbezpieczni.To mówiąc podniósł się Hawnul i ręce ku niebu wyciągnąwszy zawołał zprzejęciem serdecznym.  Dożyję może chwili tej, gdy mi Bóg da ujrzeć nad Wilnem krzyże iposłyszeć dzwony wołające na modlitwę.Naówczas powiem z Symeonem*:Odpuść Panie, sługę swego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •